Takich przyjaciół jak Pinio i Dominik polubią dzieci

Spektakl muzyczny „Proszę słonia!" jest idealnie skomponowany. Adaptacja i koncepcja reżyserska, scenografia, muzyka, choreografia oraz aktorstwo harmonizują ze sobą, tworząc jego jednorodność stylistyczną. Wszystkie te składniki sprawiają, że premiera on-line spektaklu „Proszę słonia!" w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy okazała się fantastyczną zabawą dla najmłodszych. Ale nie tylko dla nich.

Arkadiusz Klucznik, artysta z bogatym doświadczeniem zawodowym i oryginalnym warsztatem reżyserskim, stworzył inspirujące dziecięcą wyobraźnię muzyczne dzieło, adaptując do niego znany utwór Jerzego Ludwika Kerna „Proszę słonia!". Nie byłoby ono tak wielobarwne i porywające, gdyby nie Piotr Klimek. Dla teatru bydgoskiego napisał muzykę, na której zbudowany jest cały spektakl. Wszak jest on muzyczny i rządzi się własnymi, ale bardzo trudnymi, zadaniami. Niełatwo jest bowiem zapełnić sceniczną przestrzeń muzyką i piosenkami, uczynić z nich siatkę, na której reżyser oraz pozostali realizatorzy komponują swoje elementy.

A zatem, muzyka wywołuje akcję, dynamizuje ją, a przede wszystkim daje szanse aktorom na zademonstrowanie swoich umiejetności wokalnych i aktorskich.

I oczywiście sprawia, by piosenki stały się, a przynajmniej jedna z nich, prawdziwym przebojem.

I tak się tu dzieje, bo utwór „Jak dobrze mieć przyjaciela" w wykonaniu Pinia i Dominika, posiada łatwą linię melodyczną i jest niebywale rytmiczna. Michał Rybak jako Pinio i Łukasz Przykłocki jako Dominik stworzyli w piosence wspaniale zharmonizowany duet wokalny i aktorski. Przyjemne barwy ich głosów sprawiają, że można by słuchać ich bez końca. Emanują ciepłymi i przyjaznymi emocjami, które są łatwo rozpoznawalne przez dzieci.

I w tym miejscu brawa dla Anny Domżalskiej za przygotowanie wokalne aktorów. Efekty wspólnej pracy są widoczne na scenie, a dzieci z pewnością podczas spektalu już w teatrze nagrodzą je brawami. Okazuje się, że zespół aktorski jest fantastycznie rozśpiewany, zarówno w partiach solowych jak i w zbiorowym wykonaniu.

Nie byłoby spektaklu muzycznego bez choreografii. Urszula Pietrzak idealnie dostosowała ruchy i gesty aktorów do akcji na scenie oraz zsynchronizowała animację aktorów z lalkami. Obraz przechodniów na ulicach miasta, czy poszczególne duety aktorskie – Mamy, granej przez Sarę Lech oraz Taty w wykonaniu Adriana Gawlika, to świetne scenki choreograficzne. Zwłaszcza, kiedy Sara Lech demonstruje swoje umiejętności ruchowe. Adrian Gawlik bardzo przekonująco tworzy postać ojca Pinia. Także zawezwanie Strażaka, w roli którego wystąpił również Łukasz Przykłocki to prawdziwa muzyczno-aktorska perełka. Słowem, choreografia w tym spektaklu to kolejny jego plus.

I główny bohater – Pinio, w roli którego wystąpił Michał Rybak. Aktor posiada chłopięcy urok osobisty, na tle którego jego gra aktorska wypadła znakomicie. Ale to nie wszystko. Michał Rybak w rozmowach z Dominikiem, a właściwie w monologach, w których to opowiada mu o tym, co działo się w szkole (Rybczyński!), a nie Mamie zajętej gimnastyką w stylu fittnes, jest bardzo liryczny, wrażliwy i odkrywający swoją samotność – i w szkole, i w domu. W miarę jak Dominik rośnie – wzrasta i moc w Piniu. Chłopiec staje się coraz bardziej radosny, pewny siebie i odważny. Michał Rybak znakomicie wygrywa przeżywane przez chłopca stany emocjonalne. A jego żwywiołowy breakdance i taneczne ewolucje wokół Dominika na pewno porwą za sobą najmłodszą widownię. Najbardziej liryczną scenę w sepaktaklu tworzy duet- maleńka Mrówka, którą odtwarza Julia Rzepecka oraz duży już Dominik, którym w środku animuje Łukasz Przykłocki. Zarówno animacja lalką mrówki oraz ogromnym już słoniem oparta na kontraście daje aktorom szansę na wygranie wielu emocji oraz stworzenie bardzo subtelnego dialogu. Świetnie zagranego. Ale, zaraz zaraz! Przecież w spektaklu muzycznym to właśnie kontrasty tworzą sceny najbardziej zabawne i pełne humoru słownego oraz sytuacyjnego.

I tak też jest tutaj. Arkadiusz Klucznik umiejętnie wplata je w sceniczną akcję. Już postać Dyrektora ZOO wywołuje uśmiech, przypomina bowiem nieco swym wyglądem dyrektora cyrku. Michał Pieczatowski w krótkiej scence stworzył bardzo wyrazistą i przekonującą postać. Ale to dopiero początek, bo pojawia się jeszcze jako Smutny w duecie z Karoliną Suchodolską w męskiej roli jako Wesoły. W więziennym kostiumach, wygrywają humor poprzez różnice w wyglądzie zewnętrznym. Ich aktorska gra znakomicie odzwierciedla i charakteryzuje imiona, jakie noszą. A do tego Karolina Suchodolska świetnie operuje barwą głosu.

I jest jeszcze wyjątkowe kobiece trio. A tworzą je Lady Grejtest, czyli Katarzyna Chmara oraz Sekretarka 1 – Alicja Pietruszka i Sekretarka 2 – Matylda Matuszak. Trzy różne postaci i trzy odrębne osobowości. Szybkie riposty, charakterystyczne zachowania, konstruują mini- etiudę w spektaklu. Katarzyna Chmara swym nie znoszącym sprzeciwu władczym tonem i dwie sekretarki odczytujące jej życzenia, to bardzo dynamiczny akord.

Nie byłoby takiego efektu, gdyby nie talent Dariusza Panasa, autora scenografii, kostiumów i projektów lalek. Scenografia oparta na prostym ale jakże czytelnym i barwnym plastycznie pomyśle. Mieszkanie Pinia to otwarta książka obrazkowa, na stronach której namalowane zostały wnętrza pokoi – Pinia i rodziców. Chwyt prosty odwołujący się do książek dla dzieci. Wyczucie koloru i kształtu wspiera pomysł, by umeblowanie kojarzyło się z czasem, kiedy Ludwik Jerzy Kern stworzył Pinia i Dominika. Miły to akcent przywołujący jego postać. Kostiumy zaprojektowane przez Dariusza Panasa odwołują się także do wyobraźni dziecka, ponieważ charakteryzują postaci, a także odzwierciedlają ich cechy psychiczne.

I jeszcze jedna ważna rzecz. Półmaski. Aktorzy, oprócz Pinia, czyli wszyscy dorośli wokół chłopca i Dominika, ukrywają pod nimi twarze. Zabieg odwołujący się do dwulicowości dorosłych? Jeśli tak, to spełnia tu swoje zadanie. A poza tym, ich kształt poniekąd jest odbiciem wnętrz postaci występujących na scenie. Niemały udział w spektaklu ma również Dariusz Czajkowski, autor tekstów piosenek oraz Marek Zygmunt, który spektakl zarejestrował oraz zmontował.

I tutaj również Arkadiusz Klucznik wykazał się wysokim poziomem swego doświadczenia zawodowego, ponieważ ujęcia scen zbiorowych, czy zbliżenia oddawały ducha spektaklu. Spektaklu, dla którego warto przyjść do Teatru Kameralnego, żeby zobaczyć świetne muzyczne dzieło i jego przesłanie skierowane do rodziców, bo przecież to oni towarzyszą dzieciom w teatrze.

I kto wie, ile dzieci zobaczy w Piniu swoje małe i wielkie rozterki oraz marzenia, a w Dominiku przyjaciela, którego chciałyby mieć naprawdę.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
22 lutego 2021
Spektakle
Proszę słonia!