Taniec, muzyka, życie i oddychanie

Opera Bałtycka zaprasza 21 maja 2010 na premierę najnowszego baletu Izadory Weiss OUT do muzyki: Henryka Mikołaja Góreckiego, Gustavo Santaolalli, Sainte-Colombe, Alicji Keys, Bebe, Edin Karamazova , Johann Sebastian Bacha , Antonio Vivaldiego, Armand Amara, Marin Maraisa, Yasmin Levy, Tan Duna, Alexandre Desplata

Izadora Weiss o balecie: OUT jest opowieścią o alienacji i pewnych jej aspektach w życiu współczesnej kobiety. Alienacja od dawna jest w kulturze terminem pejoratywnym, a już z całą pewnością kobieca alienacja. Jest ona w świetle dorobku kultury budowanej od zawsze pod męskim przewodnictwem czymś niezaprzeczalnie nagannym. Ale dosyć tego! Kończy się lukratywne przewodnictwo, kończą się nagany i kończy się pewność, że alienacja jest zaprzeczeniem wszelkich wartości. Jeszcze trochę wysiłku,  a przymus potakiwania męskim ideologiom stanie się karalny jak molestowanie w pracy! Ten feministyczny ton nie znaczy, że traktujemy go ze śmiertelna powagą. Żartujemy sobie i z męskich szowinistów i z feministek, bo każda przesada i brak rozumnej równowagi są komiczne. A jednak, mimo, że OUT nie jest manifestem feminizmu, przedstawiamy w tym spektaklu poważne i bolesne sprawy jednostek, które nijak nie mogą się pogodzić z powszechnymi trendami i pogardą z jaką większości traktują mniejszości. Proporcje między tym zbiorami wciąż się zmieniają i zmienia się również ich zawartość. Ciekawe, że to, co do niedawna było mniejszością, dziś jest większością i odwrotnie. Jak niegdyś pierwsi chrześcijanie byli garstką wyalienowanych z rzymskiego imperialnego społeczeństwa dziwolągów podejrzewanych o najgorsze cechy, tak teraz garstka wyalienowana z ogromnej katolickiej wspólnoty narodowej uchodzi niekiedy za matecznik wszelkiego zła. Garstka komunistów ściganych przez wszystkie policje świata rozrosła się do totalitarnych państw ścigających osamotnionych antykomunistów. Tak jak kiedyś głupkowaci wesołkowie byli wyrzutkami poważnego i szarego społeczeństwa, tak teraz szara, poważna osoba, która nie umie się chichrać co chwila uchodzi za wroga publicznego. Takich przewrotnych zmian obserwujemy dzisiaj wiele. Zawsze jednak niezmienną regułą towarzyszącą alienacji jest bardziej lub mniej zajadłe potępienie mniejszościowych grup, lub notorycznych samotników przez jednomyślną większość. Różna jest tego skala. Od globalnej poprzez narodową, środowiskową, gminną, szkolną aż do rodzinnej. Jako niepoprawnie wyalienowana społecznie osoba nie mogę tego znieść. Cierpiałam z tego powodu od dziecka. Ostatnio jednak dostrzegam, że jest nas więcej. To przynosi pewną pociechę i nadzieję, że jeśli zrobię spektakl o alienacji, to znajdzie się spora ilość istot, które mnie zrozumieją i odczują radość, że nie są same na świecie. Byłoby cudowne, gdyby odczuły radość również z tego powodu, że na oucie powszechnie uznanych wartości i zaakceptowanych przez większość obyczajów, mód i zachowań powstaje piękny ogród wartości wyalienowanych. Być może przetrwa w tym ogrodzie coś, co z czasem może uratować świat przed totalnym idiotyzmem wesołej zabawy, brutalnym tryumfem chamstwa, kultem siły, zamęczaniem obrzydliwościami  i pewnością, że słabości i lęki trzeba dobijać jak chore zwierzęta. O tym chciałam opowiedzieć nieprzekładalnym na literackie komentarze językiem tańca - mojego specyficznego tańca związanego z muzyką jak życie z oddychaniem.



Beata Dunajewska
Materiały Opery
10 maja 2010
Spektakle
OUT