Teatr Dialogu
Tegoroczne warszawskie lato już na wstępie wybuchło niezwykłą teatralną energią. A wszystko za sprawą dwóch oryginalnych międzynarodowych wydarzeń - Festiwalu Szkół Teatralnych i Spotkania Teatrów Narodowych.Międzynarodowy Festiwal Szkół Teatralnych - którego twórcą jest Jan Englert, aktor, wieloletni rektor warszawskiej Akademii Teatralnej, a obecnie dyrektor artystyczny Teatru Narodowego - w tym roku odbył się po raz siódmy. Pierwszy festiwal (mający dziś charakter biennale) został zorganizowany w 2002 r. z okazji 200-lecia Akademii Teatralnej. Jan Englert marzył o tym, by poznać i skonfrontować polskich studentów z kolegami z całego świata oraz porównać różne metody kształcenia młodych aktorów. Wówczas było to wydarzenie o tyle ważne, że już dwa lata później Polska miała się stać częścią Unii Europejskiej. Na zakończenie pierwszego festiwalu przyjaciel imprezy, wybitny francuski reżyser i późniejszy juror Jacques Lassalle powiedział słowa, które do dziś mogą być mottem tego niezwykłego święta ludzi teatru: "Podczas takich imprez chodzi nie tylko o przyszłość teatru, ale także w jakimś sensie o przyszłość świata (...) Tu idzie o stawkę podwój-ną - artystyczną i pedagogiczną - to oczywiste, ale również o polityczną .
W tym roku festiwal zgromadził kilkanaście grup studenckich z różnych państw i kontynentów. Pomimo że krótszy, zdecydowanie bardziej oszczędny i... cieszący się mniejszym zainteresowaniem ze strony mediów, nie zmienił charakteru i niezwykłego klimatu. Najlepszym dowodem na to może być fakt, że to właśnie na tym festiwalu, na sąsiednich scenach, prezentowali się młodzi aktorzy z Izraela i Iranu. Oba spektakle poruszały bardzo ważne i szeroko dyskutowane problemy współczesnego świata. Aktorzy Studia Sztuk Performatywnych z Tel Awiwu sięgnęli po tekst Isaaca Bashevisa Singera - "Miłość niewieścia". Choć przedstawia on historię sprzed ponad 100 lat, jest wciąż aktualny - to sentymentalna opowieść o zakazanej miłości dwóch żydowskich chłopców. Twórcy odwołali się do żydowskiej tradycji i folkloru, by pokazać niemożliwy do rozwiązania konflikt między uczuciem kochanków, szacunkiem do rodziny i religią.
Niezwykle plastyczny spektakl artystów z Teheranu
- "Drużyna pływacka" - okazał się jedną z najbardziej oryginalnych pozycji festiwalu. To historia młodej irańskiej dziewczyny, która w pustynnym miasteczku próbuje nauczyć koleżanki pływać. Do dyspozycji ma jedynie pusty basen i... własną wyobraźnię. To przedstawienie to także niezwykle mocny głos w dyskusji o problemach, z jakimi zmagają się współczesne muzułmańskie kobiety.
Publicystyka zdominowała również inne festiwalowe pozycje. Spektakl włoski, z Akademii Teatralnej "Sofia Amendolea" w Rzymie - "Barwy egzekucji - dotknął problemu wciąż obecnej w wielu krajach kary śmierci. Na scenie młodzi aktorzy wcielili się w role skazańców - zabójcę, pedofila, cudzołożnicę i homoseksualistę - którzy oczekują na wymierzenie wyroku. Ich myślami kieruje motto: "ten, kto zna datę swojej śmierci, może znaleźć kolory, by namalować życie" Niestety, włoski spektakl, mimo poważnej politycznej tematyki, zagubił indywidualność aktorską i słynną włoską improwizację. Na tle prezentowanych podczas poprzednich festiwali mistrzowskich spektakli dell'arte "Barwy egzekucji" nie wypadły porywająco.
Z kolei aktorzy Akademii Teatralnej z Szanghaju postanowili zapoznać festiwalową publiczność z wojennymi problemami Chin lat 40. "Przeklęty diabeł" to opowieść o dwóch jeńcach, którzy w zamian za uratowanie życia muszą zdobyć pożywienie dła głodującej wioski. Również ten spektakl, mimo iż zupełnie odmienny stylistycznie, nie zdobył wielkiego aplauzu.
Na tle festiwalowych produkcji zupełnie nieźle zaprezentowały się dwa przedstawienia ze szkół polskich. "Shopping and Fucking" - na podstawie zaliczanego do nurtu nowego brutalizmu tekstu Marka Ravenhilla - wystawione przez studentów z Łodzi, oraz "Noce sióstr Bronte" z warszawskiej Akademii Teatralnej. Obie sztuki, choć odmienne stylistycznie i tematycznie, poruszają istotny dla młodych ludzi temat potrzeby miłości i zagubienia wśród własnych uczuć. Grand Prix 7. festiwalu zboku przegląd odbył się już po raz trzeci.
Z niezwykłym rozmachem rozpoczęli go aktorzy wiedeńskiego Burgtheater inscenizacją "Księcia Homburga" byli studenci Państwowej Akademii Sztuk Teatralnych w Sankt Petersburgu za spektakl "Cudotwórca" na podstawie autobiograficznej powieści Daniiła Charmsa, barwnej postaci szarej rzeczywistości ZSRR. Aktorzy z powodzeniem i pasją pokazali ludzką twarz poety, znanego prowokatora i dziwaka. Jury uhonorowało ich za niezwykłą zbiorową kreację. Na zakończenie przewodniczący festiwalowego jury, wieloletni przyjaciel imprezy, włoski reżyser i aktor Claudio de Maglio w swoim podsumowaniu podkreślił, że to nie nagrody są najważniejsze, lecz spotkanie: "warszawski festiwal to piękna utopia, która naprawdę istnieje"
Obok Festiwalu Szkół Teatralnych w czerwcu trwała w Warszawie także inna ważna impreza, której przyświeca podobna idea łączenia i konfrontacji różnych kultur oraz sposobów myślenia o teatrze - Spotkanie Teatrów Narodowych. Także to niecodzienne wydarzenie powstało z inicjatywy Jana Englerta. W tym roku przegląd odbył się już po raz trzeci. Z niezwykłym rozmachem rozpoczęli go aktorzy wiedeńskiego Burgtheater inscenizacją "Księcia Homburga" [na zdjęciu] Heinricha von Kleista w reżyserii Andrei Breth, artystki uważanej dziś za jedną z najciekawszych twórczyń niemieckojęzycznego teatru. Warszawska publiczność po raz pierwszy miała okazję zetknąć się z jej przenikliwą i zaskakującą teatralną estetyką.
Tydzień po wiedeńczykach na warszawską scenę narodową wkroczyli artyści z Litwy. Narodowy Teatr Dramatyczny z Wilna pod przewodnictwem jednego z najbardziej oryginalnych współczesnych reżyserów zza naszej wschodniej granicy Oskarasa Korśunowasa pokazał spektakl "Wygnanie". Jego temat z pewnością zainteresował zarówno polską, jak i litewską publiczność. Wykorzystany tekst Mariusa Ivaśkevićiusa opowiada bowiem o ciemnych stronach emigracji na Zachód. Spektakl wywołał burzliwą dyskusję i wiele komentarzy.
Kolejną narodową sceną, która zaprezentowała się w Warszawie, był Teatr Dramatyczny ze Sztokholmu. Szwedzi przedstawili "Sonatę widm" Augusta Strindberga w niezwykłej, wizjonerskiej inscenizacji jednego z największych mistrzów europejskiego teatru tańca - Matsa Eka. Największe szwedzkie wydarzenie teatralne sezonu z pewnością pokazało nieznane możliwości i artystyczne poszukiwania mogące wyznaczać nowy trend scen narodowych. Spotkania Teatrów Narodowych zakończył klasyk współczesnej rosyjskiej sceny Walery Fokin. Tym razem z aktorami Teatru Aleksandryjskiego z Sankt Petersburga wystawił "Liturgie zero" na podstawie "Gracza" Fiodora Dostojewskiego.
Nowatorskie inscenizacje z różnych zakątków świata z pewnością zainspirują kolejnych twórców do własnych poszukiwań. I można się chyba pokusić o stwierdzenie, że jest to najważniejsza idea, która od początku przyświeca twórcy obu festiwali - Janowi Englertowi. Być może dzięki łączeniu i przenikaniu estetyk i filozofii jesteśmy coraz bliżej teatru na miarę XXI wieku.
Anna Mikołajczyk
Stolica
4 września 2013