Teatr doskonały

Dawno, dawno temu istniał w Polsce teatr, w którym aktorzy nie używali mikroportów, postaci sceniczne przechodziły przemianę, a opowiadane historie miały wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Do tego ilość użytych multimediów była znikoma, a scenografia funkcjonalna. Egzotyka? Na szczęście nie, jak okazało się po obejrzeniu "Edukacji Rity" Teatru Miejskiego w Gliwicach w reżyserii i wykonaniu Alicji Stasiewicz i Lecha Mackiewicza.

Sama realizacja jest wyjątkowa z dwóch powodów. Po pierwsze - niezwykle rzadko zdarza się, że dyrekcja teatru oddaje sceniczne stery w ręce etatowych aktorów. Po drugie - bycie sobie sterem, żeglarzem i okrętem, czyli gra i reżyseria naraz jest wyzwaniem karkołomnym, wymagającym dużego wyczucia wśród podejmujących się go artystów.

Z ciemności teatralnej, klimatyzowanej Sceny Kameralnej wyłania się przytulny pokój, który przypomina małą bibliotekę. Regały z książkami, wielkie okno (z wizualizacjami głównie pór roku), pokryte drewnem ściany, starodawne meble. Okazuje się, że jest to gabinet Franka (Lech Mackiewicz) - mającego problem z alkoholem wykładowcy uniwersyteckiego. Próg tego uporządkowanego świata przekracza nagle Rita (Alicja Stasiewicz) i wywraca go do góry nogami. Autorką scenografii oraz kostiumów jest Natalia Kołodziej. Wszystko jest tu skomponowane doskonale – kostium Franka (przynajmniej początkowo) ma kolory... jego gabinetu. Jest jak kameleon, który idealnie spaja się ze swoim światem. Nagle pojawia się w nim krzykliwa, połyskliwa syrena: czym może skończyć się takie spotkanie?

Fabuła wydaje się banalna – młoda kobieta, pracująca na co dzień jako fryzjerka, postanawia zmienić swoje życie i zdobyć akademickie wykształcenie. Jednak nie będzie takie oczywiste, kto od kogo w tej specyficznej relacji więcej się nauczy. Z niekłamaną przyjemnością patrzy się na ten duet aktorsko-reżyserski od pierwszych minut. Obydwoje są w swojej grze niesamowicie naturalni, a całość do samego końca będzie zaskakująca, pełna zwrotów akcji.

Scenografia wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo szczegółowa, ale w trakcie okaże się, że nie ma scenie rekwizytu niewykorzystanego. Dodatkowo zwraca uwagę jej mobilność oraz inteligentne dopełnienie światłem i wizualizacjami (projekcje multimedialne: Bartosz „Oko" Dziuba). Jest to zrobione z dużym wyczuciem i w żaden sposób nie odwraca uwagi od gry aktorów. Nie sposób nie wspomnieć tu również o muzyce – opracowanie muzyczne, dokonane przez Damiana Neogena Lindnera, jest nie tylko tłem akcji, ale niejako "kolejną postacią", wobec "obecności" której momenty ciszy "wybrzmiewają" jeszcze głośniej.

Historia ta ma rys podobny do scenariusza filmu "Once" (reż. John Carney, 2007), w którym spotykają się dwie osoby (akurat dwójka artystów-muzyków) i tworzą relację, która mogłaby mieć charakter romantyczny, jednak właściwie przez cały film nie przekraczają tej granicy. Spotykają się, żeby wspólnie tworzyć muzykę, po czym każde wraca do swojego życia. W "Edukacji Rity" jest podobnie – spotkania bohaterów ograniczają się do nauki, choć każde przychodzi tu ze swoimi emocjami "z zewnątrz", marzeniami i oczekiwaniami (także niewypowiedzianymi) wobec drugiej osoby. Dzięki poznaniu tej drugiej osoby, spotkanej nagle, dowiadują się też wiele o sobie i swoich najgłębiej skrywanych pragnieniach.

Sama opowieść na deskach gliwickiego teatru nie tylko nie przekracza granicy dobrego smaku czy rysowanej grubą kreską groteski. Oglądamy aktorski majstersztyk, gra z wyczuciem i czułością, zanurzona w absolutnie subtelnej przestrzeni teatralnej. Jest to "czystość teatru" w najlepszym wydaniu. Dawno w przestrzeni stricte teatralnej nie widziałam tak klasycznie, a przy tym nowocześnie zrealizowanego tekstu, który nie jest przecież jakiś odkrywczy czy nieznany.

"Edukacja Rity" duetu reżysersko-aktorskiego Alicji Stasiewicz i Lecha Mackiewicza to prawdziwa uczta teatralna. Z czymś podobnym mamy do czynienia podczas spektakli krakowskiego Teatru Mumerus – funkcjonalna scenografia, nienachalna muzyka i poleganie na emocjach oraz sile własnego głosu. Rzeczy niby banalne, a czasami jednak we współczesnym teatrze trochę zapomniane.

Jeśli ktoś chciałby doświadczyć teatru doskonałego, dopracowanego w swej formie oraz treści: takiego, jaki znamy z opowiadań – serdecznie polecam wybrać się do Teatru Miejskiego w Gliwicach na „Edukację Rity"!



Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Zielona Góra
10 września 2024
Spektakle
Edukacja Rity