Teatr może zmienić życie

Po pierwsze, zmienił siedzibę. Z piwnic przy ul. Gazowej 21 wyfrunął na ul. Krakowską 41 - do przestronnych sal budynku, w którym kiedyś rezydowała gmina żydowska. Po drugie, scena zmieniła nazwę - teraz to Teatr Nowy Proxima. Wszystko przez mecenasa instytucji - firmę Proxima.

Przewrotnie - w tonie tytułu jednej z najnowszych premier - można się zastanawiać, czy przypadkiem firma deweloperska, która inwestuje w teatr i zapowiada, że będzie go wspierać co najmniej 10 lat, nie jest samobójcą? Janusz Andrzejowski, odpowiedzialny w Proximie za działania promocyjne, mówi jednak, że "to kwestia społecznej odpowiedzialności".

- To nie pierwsza nasza współpraca z fundacjami, stowarzyszeniami, instytucjami kultury czy sportu. Proxima zajmuje się biznesem z uwzględnieniem tzw. odpowiedzialności społecznej od dawna. Z samym Teatrem Nowym współpracujemy od ponad dwóch. Wcześniej zaangażowaliśmy się w działania w obszarze sportu, zwłaszcza siatkówki żeńskiej. Wspieraliśmy TS Wisła, a obecnie mamy własną drużynę w I lidze o nazwie PROXIMA Kraków. Służymy pomocą także Akademii Sportu Jerzego Dudka. Ale to nie jedyne przestrzenie naszej społecznej działalności. Również od wielu lat współpracujemy ze Stowarzyszeniem SIEMACHA i Fundacją DEMOS w Odporyszowie. Efektem tych działań jest m.in podpisanie umowy o dalszej współpracy, mającej na celu skoordynowanie działań wspólnych. Jak widać, działania w duchu społecznej odpowiedzialności towarzyszą nam od lat - tłumaczy Janusz Andrzejowski.

W stronę teatru firmę popchnęła potrzeba wkroczenia w świat kultury, ale przede wszystkim chęć poznawania ludzi - kreatywnych, otwartych, mających trochę inne, szersze widzenie świata. Co ciekawe, wybór Proximy padł na awangardowy krakowski teatr, choć firma ryzyka się nie boi. Bo "im bardziej awangardowy teatr - tym lepiej. Bo to zaskakujące i rozwojowe". Warto pamiętać, że do tej pory scena ta słynęła ze spektakli prowokacyjnych, niepoprawnych, obrazoburczych. To tu wystawiano m.in. "Lubiewo" (w oparciu o głośną książkę Michała Witkowskiego), rzecz o podstarzałych gejach wspominających czasy PRL-u, "Macabrę Dolorosę", czyli spektakl o dzieciobójczyniach, "Wysocki. Powrót do ZSRR", przedstawienie o Włodzimierzu Wysockim, najsłynniejszym bardzie Bloku Wschodniego. Ale jak podkreśla przedstawiciel Proximy, każdy z tych spektakli to wydarzenie, o którym chce się rozmawiać po wyjściu z sali teatralnej. Zmuszają człowieka do myślenia, a przecież tylko takie sztuki mają wartość.

Warto zwrócić uwagę, że wejście Proximy w relacje z teatrem nastąpiło już kilka lat temu. Wtedy właśnie Piotr Sieklucki, dyrektor tej sceny, zwrócił się do prezydenta miasta Jacka Majcnrowskiego, z prośbą o patronat nad stypendiami "Nowy Kraków", skierowanymi do młodych artystów, wchodzących dopiero w zawodowy obieg. Prezydent Krakowa nie tylko objął je patronatem, ale zaproponował, by zwrócić się m.in. właśnie do Proximy z propozycją mecenatu. I tak się zaczęło. Dostrzeżono potencjał nie tylko spektakli, ale i projektów społecznych teatru - obok wspominanych stypendiów są działania aktywizujące młodzież -jak projekt "Be brave" - oraz seniorów - czyli projekt "60+. Nowy wiek kultury". W ten sposób ten teatr "zmienia życie na lepsze".

Warto zaznaczyć, że prezes Proximy, Janusz Kadela, za swoje działania i mecenat na polu kultury wyróżniony został tytułem Kardynała Kultury, nagrodą przyznawaną przez Teatr Nowy.

Tytuł spektaklu Teatru Nowego Proximy, inaugurujący działalność w nowej siedzibie sceny przy ul. Krakowskiej 41, brzmi "Samobójca" [na zdjęciu]. To przedstawienie według tekstu Nikołaja Erdmana. Reżyserem jest Piotr Sieklucki.

LAS VILLAS

Mówiono o niej: "głos ery atomowej". Nazywano ją "kolorowym ptakiem PRL-u". W paryskiej Olimpii swoim głosem podobno wprawiła w drżenia kryształowe żyrandole, a na scenę w Las Vegas wjeżdżała białym jaguarem. Nikt do końca nie wie, ile w swoim życiu przygarnęła zwierząt i ilu zwierzętom uratowała życie. Villas - legenda polskiej estrady, w której prywatnym i zawodowym życiu spektakularne sukcesy nieustannie przeplatały się ze spektakularnymi klęskami. Sięgając po biografię i twórczość Violetty chcemy oddać hołd tej wybitnej artystce, i zastanowić się nad tym dlaczego musiała odejść w samotności i zapomnieniu. Dlaczego w wolnej Polsce ten kolorowy ptak nie znalazł sobie nigdy miejsca, którego szukał przez całe życie? Spektakl w reżyserii Piotra Siekluckiego oparty będzie na tekście Tomasza Kaczorowskiego, który wyłoniony został w konkursie na sztukę teatralną inspirowaną życiem i twórczością Violetty Villas, organizowanym wspólnie przez Teatr Nowy w Krakowie i Nowy Teatr im. Witkacego w Słupsku.

LEGENDA STARSZYCH PANÓW

"Już szron na głowie i nie to zdrowie, A w sercu ciągle maj" - śpiewali Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski, twórcy "Kabaretu Starszych Panów". Ten słynny utwór wykonują dziś także członkowie międzypokoleniowej grupy Scena Moliera i Teatr ITAN. Wspólnie z Jackiem Fedorowiczem - wodzirejem spektaklu -podchodzą do tematu wspomnień z humorem i pogodą ducha. "Kabaret Starszych Panów" w reżyserii Artura Dziurmana jest muzycznym spektaklem, będącym nie tylko wykonaniem słynnych skeczy i piosenek, lecz także pewnym komentarzem dotyczącym działalności duetu i związanych z nim wykonawców. Podczas przedstawienia Fedorowicz opowiada o twórczości i czasach "Starszych Panów" z pierwszej ręki. Jego historie stanowiące podstawę spektaklu uchylają także rąbka tajemnicy na temat życia towarzyskiego tamtych lat. Pogodną, wspominkową atmosferę spektaklu dopełniają z kolei archiwalne zdjęcia artystów. Widzowie będą mieli okazję poznać genezę powstawania wielu utworów, początki działalności grupy w radiu i telewizji oraz usłyszeć historie słynnego romansu między Agnieszką Osiecką a Jeremim Przyborą. Piosenkę "Przeklnij mnie" natomiast widzowie usłyszą w wykonaniu samego Bohdana Łazuki. Dziurman w swoim spektaklu nie przedstawia pełnego obrazu grupy. Wspólnie z Fedorowiczem, Sceną Moliera i teatrem ITAN stara się raczej oddać, co składało się na fenomen "Starszych Panów". Dzięki temu widzowie mają okazję poznać zarówno liryczną, jak i żartobliwą stronę twórczości Przybory i Wasowskiego.



Łukasz Gazur
Dziennik Polski
2 listopada 2016
Portrety
Piotr Sieklucki