Teatr na ulicy

W piątek 4 sierpnia uroczystą paradą artystów ulicy i mieszkańców rozpoczął się Festiwal Teatrów Wędrujących w Jeleniej Górze i kilku pobliskich miejscowościach, gdzie na co dzień teatru brak

Klaunada na dobry początek

Parada, z hukiem wystrzałów petard, w towarzystwie kolorowego dymu, głośnej muzyki i wesołych okrzyków dzieci przemaszerowała spod Bramy Wojanowskiej na Plac Ratuszowy. Swoistymi inicjatorami tego radosnego przemarszu byli artyści krakowskiego Teatru Wagabunda. Po rozgoszczeniu się na środku placu aktorzy rozpoczęli interakcje z widownią: trójka pstrokato odzianych klaunów z nieodłącznymi atrybutami w postaci czerwonych nosów, wymyślnych nakryć głowy i za dużych butów oraz z niezbędnymi rekwizytami jak walizki, kolorowa drezyna, monocykl, trąbki, przyrządy do żonglowania, walizki, sikawki napełnione wodą przez godzinę rozśmieszała bardzo licznie zgromadzoną przy Placu Ratuszowym publiczność. 

O tym, że zabawa była przednia świadczyły okrzyki radości dzieci i wybuchy śmiechu dorosłych. Klauni rozbawiali przede wszystkim gagowymi sytuacjami z udziałem ochotników, chętnych nauczyć się jeździć na monocyklu, żonglować czy robić psikusy zadziornym prowadzącym. Wiele emocji wzbudził klaun, który uczył puszczać bańki mydlane – jeśli ochotnikowi udała się ta sztuka, mógł w nagrodę oblać wodą klauna – i odwrotnie. Beztroska zabawa bez zbytecznego zadęcia – tak można określić pierwszy z festiwalowych występów. W sam raz na dobry początek! 

Pokaz Teatru Wagabunda nie był atrakcją jednorazową – przez cały czas trwania Festiwalu w Jeleniej Górze oraz miejscowościach ościennych odbywać się będą teatralno-kuglarskie zabawy dla dzieci i dorosłych pod tajemniczą nazwą Port Magiczny.

Historia biblijna w rytmie rocka

Następny w repertuarze spektakl – „David” w wykonaniu Teatru A z Gliwic był adaptacją biblijnej opowieści o Królu Dawidzie. Jednak, zapowiedziany jako rock-opera spektakl nie miał w sobie tyle siły i energii, by przez cały czas trzymać widza w napięciu. Gdzie leży pewna problematyczność tego widowiska? Z pewnością jest to spektakl adresowany dla dużej liczby publiczności, lecz zamierzona fabularność i narracyjność w pewnym momencie przytłacza odbiorcę, gdyż wiele scen to jedynie śpiewane (lub mówione) dialogi, które nie mają swojego odzwierciedlenia w sferze wizualnej. A wiadomo, że wizualna storna spektaklu – i chodzi mi tutaj bynajmniej nie o przepiękne kostiumy ani wysokie i rozmyślne konstrukcje imitujące królestwo, lecz o ciągłe \'dzianie się\', utrzymywanie widza w stanie permanentnego zainteresowania – to w spektaklach plenerowych wymóg pierwszorzędny. 

W spektaklu Teatru A ewidentnie zabrakło owego trwałego pobudzania zainteresowania widza. Odczuć się dały również pewne, moim zdaniem, dłużyzny, wynikające z braku umiejętności ogrania przez aktorów tak dużej przestrzeni, jaką mieli do dyspozycji. Problemem okazała się również komunikacja werbalna w tak otwartym miejscu, jakim jest Plac Ratuszowy – większość piosenek oraz dialogów bohaterów była zbyt mało słyszalna – sens słów umykał gdzieś, między kamienicami. 

Przyznać jednak trzeba, że oprawa samego spektaklu zapierała dech w piersiach: zwłaszcza wysokie konstrukcje pokryte zwiewnymi, białymi płachtami oraz rozliczne kostiumy stylizowane na czasy biblijne, co w efekcie tworzyło estetyczny obraz – szkoda, że tak bardzo statyczny. Gdyby artyści wykorzystali więcej elementów teatru ulicznego: ognia, dymów, szczudeł itp. i zrezygnowali z tak drobiazgowej narracji – być może biblijna opowieść znalazłaby więcej zadowolonych odbiorców. 

Balet na szczudłach na deser

Na zakończenie pierwszego dnia Festiwalu Teatrów Wędrujących organizatorzy zaserwowali nam prawdziwy rarytas. Ośmielam się użyć tego słowa, gdyż zaprezentowany spektakl „Niewidzialna siła” posiadał chyba wszystkie elementy widowisko plenerowych, które – na dodatek – zostały wykonane z wielkim pietyzmem i dbałością o estetykę odbioru.

Spektakl przygotowały dwie włoskie grupy teatralne Oplas i La Terra Nuova. Motywem przewodnim była siła wiatru i jego wpływ na ludzkie emocje i przeżycia – symbolem, przyczynkiem do takich interpretacji stał się ciągle ogrywany przez aktorów, ustawiony centralnie na polu gry kadłub statku z białymi żaglami.

Myślę jednak, że nie fabuła była w tym widowisku najistotniejsza, lecz sama forma tego widowiska. Zachwyt wzbudzały bowiem popisy akrobatyczne, jakie aktorzy wyczyniali przypięci do szczudeł – były to prawdziwe układy choreograficzne, oparte o techniki baletowe. Piękne sceny zbiorowe przeplatały się z indywidualnymi etiudami lub duetami. Cały spektakl był niezwykle silnie nacechowany emocjami tożsamymi z ludźmi z Południa: witalność, radość życia, miłość do człowieka, umiłowanie wolności – wszystkie te uczucia biły z każdej niemal sceny.

Artyści w swoim spektaklu wykorzystali również elementy tradycyjnego włoskiego teatru – komedii dell’ arte: jest w spektaklu piękny moment kiedy jedna z postaci zostaje przeobrażona w latające dziwo – za pomocą m.in. rubasznej maski nawiązującej właśnie do historii teatru jarmarcznego.

Połączenie tańca, lirycznej muzyki, przemyślanych układów choreograficznych, pięknych ciał i oryginalnych pomysłów reżyserskich dało w rezultacie oszałamiający wizualnie spektakl plenerowy, który z pewnością na długo pozostanie w naszej pamięci. Miejmy nadzieję, że jeszcze niejeden taki spektakl będzie nam dane zobaczyć podczas tegorocznego Festiwalu Teatrów Wędrujących.

Na bruku do poniedziałku

O tym, że do miasta zawitał Festiwal świadczą nie tylko liczne spektakle plenerowe i akcje happeningowe, ale i obecność w jego przestrzeni licznych szmacianych kukiełek tu i ówdzie zawieszonych ponad naszymi głowami: na balkonach i na linach oraz siedzących na postumentach i gzymsach kamienic, wspinających się po fasadzie teatru. O Festiwalu przypomina również masa plakatów, które skrzętnie są analizowane przez mieszkańców i licznie przebywających tu turystów oraz oryginalny drogowskaz teatralny, obrazujący ilość zaproszonych grup.

Co więcej – impreza ta nie ogranicza się jedynie do Jeleniej Góry. Jak już zostało wspomniane – w niedzielę wybrane spektakle plenerowe będą mieli okazję zobaczyć mieszkańcy Gryfowa Śląskiego, Lubania, Lwówka Śląskiego oraz Wlenia.

Odpowiednia promocja Festiwalu, urok Jeleniej Góry, obecność turystów oraz bogata tradycja teatru ulicznego zapoczątkowana w latach 70. przez Alinę Obidniak i kontynuowana przez obecnych włodarzy Teatru Norwida sprawiły, że plenerowe wydarzenia cieszą się ogromną popularnością dzieci jak i dorosłych. Pozostaje zatem życzyć artystom, publiczności i organizatorom tylko jednego – żeby przez cały czas trwania Festiwalu nie spadła ani jedna kropla deszczu! Wtedy sukces Festiwalu Teatrów Wędrujących murowany!



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny
6 sierpnia 2011