Teatr zaangażowany

W każdym wywiadzie przeprowadzonym z Pawłem Łysakiem, nowym dyrektorem Teatru Powszechnego w Warszawie, powołuje się on na słowa Zygmunta Hübnera, będącego zwolennikiem „teatru, który się wtrąca". Właśnie takie hasło widnieje jako motto na budynku teatralnym oraz zagościło na plakatach rozwieszonych w całym mieście. Szykuje się duża zmiana, a jak bardzo, miałam okazję przekonać się w niepowiązanych bezpośrednio z Powszechnym okolicznościach.

W TR Warszawa, dzięki Nowej Dramaturgii – cyklowi otwartych dla publiczności prób czytanych współczesnych tekstów, pojawiła się okazja, aby poznać „Dzienniki Majdanu" Natalii Worożbyt. Właśnie ten dramat dokumentalny w reżyserii Wojtka Klemma otwiera pierwszy sezon w Powszechnym pod dyrekcją Łysaka, już 24 października.

Majdan zdążył zobojętnieć większości. Media przestały interesować się tym tematem, kierując swą uwagę na rozgrywki polityczne prowadzone przez Putina. Środowisko artystyczne swoją rolę także już odegrało. Rewolucja na Ukrainie przeszła do porządku dziennego. W tej sytuacji doskonałym miejscem, aby ponownie przypomnieć sobie obrazy, jakie do nas docierały z Kijowa staje się scena. Chociaż, to nie obrazy są najważniejsze, a przede wszystkim ludzie, biorący udział w tych wydarzeniach. To właśnie na ich relacjach opierają się „Dzienniki Majdanu". Aktorzy, wchodząc na deski, przejmą rolę uczestników zdarzeń. W ten sposób, jako widzowie, będziemy mieli okazję, aby stanąć niemalże twarzą w twarz z tymi, których Majdan dotyczył najbardziej. Spotkamy człowieka ogarniętego szałem rewolucji.

Sztuka Natalii Worożbyt w sposób chronologiczny przedstawia historię tego co działo się w centrum Kijowa niecały rok temu. Wspólną całość tworzy mozaika różnych wypowiedzi. Dokładnie zarysowany jest czas i tempo akcji. Na każdym kroku wypowiedziom towarzyszą emocje. Początek strajków, wywołanych wycofaniem się ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza
z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską cechował brak przekonania i wiary w słuszność działania. Przełomem stała się noc z 29 na 30 listopada, w czasie której doszło do pierwszej brutalnej interwencji Berkutu. Wówczas proeuropejski strajk grupy studentów przerodził się w narodowy zryw przeciw władzy. Tyle każdy z nas miał szansę dowiedzieć się z informacji podawanych w mediach jeszcze nie tak dawno. Jednak, wsłuchując się w kolejne wypowiedzi, nie tylko możemy odtworzyć na nowo tok wydarzeń. Mocny przekaz, bo wzbogacony o szczere, wzruszające i bardzo osobiste przeżycia, ustawia nas nie tylko w pozycji obserwatora. Niemal na własnej skórze da się poczuć gorącą atmosferę tamtych mroźnych dni.

Przed widzem ukazane zostaje społeczeństwo ukraińskie, niemal jego przekrój. W sztuce pojawia się bardzo dużo postaci, a widz może odnaleźć siebie przynajmniej w jednej z nich. Słyszymy przeżycia lekarzy, wolontariuszy, zwykłych przechodniów, studentów, wykładowców, artystów, matek drżących o swoje dzieci. Widzimy ludzi doprowadzonych do ostateczności, pragnących godnego życia i wielkich zmian. Z jednej strony obecny jest duch walki, z drugiej jednak ujawniający się coraz bardziej brak pomysłu na przyszłość. Zebrane wyznania świadczą o nadziei oraz jedności obywateli. Majdan stał się domem dla wielu z nich. Szczególnie ciekawym zabiegiem autorki wydaje się pominięcie w tej całej opowieści polityki. Owszem, poznamy opinie Ukraińców na temat przywódców politycznych, czy ówczesnego prezydenta, jednak to przeżycia uczestników Majdanu są najważniejsze. Polityka staje się jedynie tłem dla tego, co rozgrywa się w sercach i umysłach tych ludzi.

Scena teatralna jest miejscem niezwykłym, ma wielką siłę oddziaływania, potrafiącą pochłonąć odbiorcę. Obserwując na szklanym ekranie niepokojące relacje dziennikarzy z Majdanu, sami, wygodnie siedząc w fotelu, staliśmy się jedynie ich obserwatorami. Owszem, przerażające treści, szczególnie z lutego 2014 r. wywoływały niepokój, jednak wciąż mogliśmy się od nich dystansować. Teatr przełamuje te granice. Już w trakcie próby czytanej w TR, wygodny fotel zaczął tak jakby uwierać, a widz stawał się coraz bardziej zaangażowany w narrację prowadzoną przez aktorów. Tym sposobem sprawy ważne dotykają nas jeszcze głębiej, a do naszej podświadomości wkradają się pytania typu – jak ja bym zareagował?

Sztuka „Dzienniki Majdanu" jest obrazem obiektywnym. Nie przedstawia w sposób czarny lub biały tego, co wydarzyło się w Kijowie. Zobaczymy prorosyjskich dziennikarzy, którzy nawet będąc w tłumie z protestującymi, nie potrafią zmienić poglądów, a także Berkutowców pomagających protestującym. Majdan stanowił linię demarkacyjną, przechodzącą przez serce każdego. Różne postawy oraz szokujące reakcje uświadamiają skalę rewolty. Cały czas centrum stanowi człowiek i jego zachowanie – to, w jaki sposób odnajduje się w sytuacji kryzysowej oraz jak tłumaczy mechanizmy, które nim prowadzą. Właśnie z tego względu sztuka nabiera uniwersalnego znaczenia. Owszem, to Majdan i jego ludzie są w niej najważniejsi, jednak tak naprawdę rewolucja, niezależnie od miejsca i czasów, kieruje się tymi samymi prawami. Zawsze przebiega w podobny sposób, panuje identyczna atmosfera, wyciąga z człowieka to, co najlepsze i to, co najgorsze zarazem. Kiedy pojawia się dyskusja i różne opinie na temat walki z Berkutem, na myśl przychodzi Solidarność oraz nasza, świętująca 25-lecie wolność. W '89 r. w sposób bezkrwawy doszło do zmiany ustroju, patrząc na Majdan, mamy szansę bardzo mocno to docenić. Czym jest zatem „wektor działania"? Właśnie te słowa wybrzmiewają na koniec sztuki. W czasie Majdanu oznaczał zaangażowanie w sprzeciw obywatelski. „Jeśli masz wątpliwości, to po prostu odejdź. Jeśli chcesz pomóc, sam wiesz co należy robić" – znów uniwersalne hasło.

Próbę czytaną w TR Warszawa w reżyserii Wojciecha Urbańskiego zakończył widok z kamery ukazujący Kijów obecnie. Wszystko pozornie wróciło do normy, po rewolucji ani śladu. Czy naprawdę Majdan dobiegł już końca? Zobaczymy jaki obraz wyłoni się na deskach Teatru Powszechnego. Miejmy nadzieję, że „Dzienniki Majdanu" faktycznie stworzą nową jakość, otworzą dyskusję na ważne tematy, a przede wszystkim nie pozostawią widza obojętnym.

Paweł Łysak ustawił wysoko poprzeczkę. Teatr Powszechny w Warszawie ma szansę na powrót do korzeni. Aplikacja, z którą startował w konkursie na dyrektora instytucji nosiła tytuł – „Teatr spraw". Myślę, że temat Majdanu wpisuje się dokładnie w obrany przez niego kierunek. Swoją kadencję zaczyna w bardzo dobrym stylu. Będzie mocno, ważnie, na pewno wywoła emocje. Miejmy nadzieję, że zespół sprosta oczekiwaniom, a scena na Pradze stanie się faktycznie miejscem „które się wtrąca".

TR Warszawa
"Dzienniki Majdanu"
czytanie sceniczne dokumentalnej sztuki Natalii Worożbyt i Andreja Maja
przekład: Agnieszka Lubomira Piotrowska
reżyseria: Wojciech Urbański

 



Aleksandra Furmanowicz
Dziennik Teatralny Warszawa
23 października 2014
Teatry
TR Warszawa