Tematy z importu

Dość klepania o polskiej tożsamości, wyjdźmy wreszcie poza nasz zaścianek, przyjrzyjmy się światu - tak można by opisać idee przyświecające spektaklom, którymi swoje dyrekcje inaugurują dyrektorzy: Paweł Łysak w stołecznym Powszechnym i Paweł Wodziński w bydgoskim Polskim.


W Powszechnym nie zaszli zbyt daleko, tematem "Dzienników Majdanu" jest próba opisania niedawnej ukraińskiej rewolucji. Spektakl, który w formie przypomina lekcję wuefu, składa się z rzeczywistych opowieści uczestników majdanów, przeplatanych przepowiedniami huculskich jasnowidzów, i cytatami z pełnego wyzwisk listu XVII-wiecznych kozaków zaporoskich do sułtana. Jest wielość perspektyw, ale brak jednej myśli i brak emocji, które jeszcze niedawno zalewały nas z telewizyjnych relacji. Jeśli coś tu porusza i skłania do refleksji, to pytanie, które aktorzy zadają widzom, a pewnie też sobie:"Czy naprawdę panią to obchodzi?".

Bydgoska "Afryka" [na zdjęciu] miała obalać stereotypy - nasze? europejskie? białego człowieka? - na temat kontynentu, tymczasem stała się nudnym wykładem, podczas którego twórcy streszczają wszystko, co przeczytali i obejrzeli w mediach na zadany temat. Złuda dekolonizacji, epidemia AIDS, za którą część odpowiedzialności ponosi Kościół katolicki, który najpierw krwawo schrystianizował kontynent, a teraz zabrania wiernym używania prezerwatyw. Kilka świetnych pomysłów inscenizacyjnych, jak Wolność, Równość, Braterstwo, Moralność i Racjonalizm - wyśpiewujące na modłę kościelnych litanii o tym, jak oświecone, europejskie wartości stają się narzędziem zakamuflowanej nowej kolonizacji - to zbyt mało, by mówić o udanym otwarciu polskiego teatru na świat.



Aneta Kyzioł
Polityka
13 listopada 2014
Spektakle
Dzienniki Majdanu