Tłumione tęsknoty
Reżyser Marcin Hycnar spektaklem "Opowiadanie brazylijskie" udowadnia, że w teatrze najbardziej interesujące jest zderzenie człowieka z człowiekiem.Nostalgiczny spektakl "Opowiadanie brazylijskie" według prozy Iwaszkiewicza, wystawiony w Teatrze Narodowym pokazuje drogę, jaką zmierza młody reżyser, Marcin Hycnar. Najprościej można by powiedzieć, że jest to droga pod prąd. Pod prąd formalnym eksperymentom, skandalizującym trendom, nowatorskim rozwiązaniom, które zdobywają aplauz krytyków, ale niekoniecznie cieszą widzów.
Hycnar w wywiadzie udzielonym przed premierą mówi skromnie: - Wydaje mi się, że uprawiam niemodny dziś teatr mieszczański. Czyli? Teatr komunikatywny. I dodaje z poczuciem humoru, nie ma chyba nic złego w tym, że widz nas rozumie. Myliłby się jednak kto, kto w przekazie scenicznym Hycnara doszukiwałby się dosłowności. Przeciwnie. To teatr dla ludzi szukających podtekstów, niedopowiedzeń, tajemnicy, jaką kryje każdy człowiek. A zwłaszcza ten niespełniony, którego podwiadome tęsknoty skrywane są głęboko i być może nigdy nie będą ujawnione.
I tu Hycnar nie bez powodu przyrównuje prozę Iwaszkiewicza do dramatów Czechowa. Na scenie gwar młodych głosów, szczekanie psa, odgłosy papugi, tupot małych małpek. Ale to, co najważniejsze, rozgrywa się w milczeniu. Małżeństwo Polaków z czworgiem dzieci od 20 lat przebywa w Ameryce Południowej, gdzie senior rodu realizuje kolejne kontrakty, budując linie kolejowe. Niedawno w Peru, dziś w Rio de Janeiro. Klara, nauczycielka angielskiego (Aleksandra Justa), lojalna żona, towarzyszy Henrykowi (Tomasz Sapryk), zapewniając mu stabilizację na obczynie i skrycie marząc o powrocie do Polski. Dziewczynki przeżywają pierwsze zauroczenia miłosne, jedna z nich (Milena Suszyńska) angażuje się całkiem serio w związek ze starszym Brytyjczykiem (Jerzy Radziwiłowicz), jak się okazuje, porzuconym chwilowo przez żonę. Przyjaciel domu, holenderski malarz (Oskar Hamerski) kocha się skrycie w Klarze, ale wie, że nie opuści borykająšcej się z chorobą żony (Edyta Olszówka).
W dusznym, brazylijskim powietrzu narastają tłumione namiętności. Chwila bliskości, przypadkowy ucisk niczego nie zmieni. To, co charakteryzuje tę teatralną narrację, to subtelność przekazu. Marcin Hycnar nie jest więc gołosłowny, deklarując, że w teatrze najbardziej interesuje go zderzenie człowieka z człowiekiem. Myślę, że tak jak każdego z nas. Dlatego spektakl w Teatrze Narodowym nie pozostawi nikogo obojętnym.
Hanna Karolak
Gość Niedzielny
17 kwietnia 2015