To jeszcze nie koniec koncertu

Muzyka to nieodłączna część naszego życia. Ostatnio staje się coraz częściej osobistą „ścianą" dźwięku, oddzielającą od drugiego człowieka – np. na ulicy czy w tramwaju. Jednak w teatrze muzyka działa inaczej: ma nas zagarnąć, być niemal kolejnym elementem, który będzie wraz z resztą efektów budować klimat. Muzyka to doskonały przekaźnik niewyrażalnych emocji, o czym można było przekonać się podczas ostatniego koncertu zespołu Folks For Freaks w Teatrze Mumerus.

Zanim jednak widzowie usiedli do muzycznej uczty, pojawił się Wiesław Hołdys – założyciel i prezes Stowarzyszenia Teatru Mumerus. Zaprosił na wystawę, zorganizowaną z okazji XV-lecia Teatru Mumerus, dokumentującą graficznie jego dokonania. Reżyser oprowadzał w ekspresowym tempie, komentując krótko kolejne plakaty oraz zdjęcia. Ta szybka wizyta pozwoliła uświadomić sobie jednocześnie wszechstronność oraz konsekwencję w działaniu teatru. Oryginalna estetyka, nieoczywiste teksty i wyobraźnia to cechy, z którymi najszybciej można skojarzyć Mumerus, podróżujący zresztą od lat ze swoimi spektaklami po świecie.

Do świata Teatru Mumerus należy też muzyka. Jej kompozytorem jest od dłuższego czasu Michał Braszak, którego gitara basowa w połączeniu z instrumentami perkusyjnymi Gertrudy Szymańskiej, gitarami Krzysztofa Cyrana i klarnetem elektrycznym Pawła Soleckiego, tworzy unikalne brzmienie zespołu Folks For Freaks. To osobny projekt, ale Teatr Mumerus chętnie wspiera działania swoich współpracowników. Na scenie widzimy czwórkę ubranych na biało, uśmiechniętych muzyków. Nie mają wokalu, a ich kompozycje to dynamiczne połączenia muzyki ludowej, klasycznej oraz współczesnych inspiracji i aranżów. W ich muzyce czuje się dużo wolności oraz radości. Zaraz po usłyszeniu pierwszych dźwięków każdego utworu niemal naturalnym odruchem staje się zamknięcie oczu i przeniesienie się w sobie tylko znany świat. Trafiamy w wyobraźni w dalekie, rozległe przestrzenie wspomnień oraz skojarzeń. Mamy fragmenty zarówno liryczne, jak i bardziej skoczne, wesołe. Największe wrażenie robi chyba „Kujawiak celtycki", który właściwie mógłby się nie kończyć. Ich twórczość niesie skojarzenia z szeroko pojętą muzyką ludową, słychać tu np. wpływy bałkańskie czy nawet dźwięki góralskie.

W muzyce Folks For Freaks mamy odczytane na nowo utwory muzyki ludowej (nawet piosenki, choć bez słów!) oraz klasycznej. W repertuarze posiadają też autorskie kompozycje. Bardzo ciekawie wyglądają na scenie, gdzie można wyraźnie zauważyć radość, ale też skupienie i czujność na siebie – na nagłe, emocjonalne przedłużenie jakiegoś fragmentu, co prowadzi do partii improwizowanych. W tym wszystkim ważna jest także dowcipna konferansjerka Krzysztofa Cyrana, która pozwala przypomnieć sobie, że autorami niezwykłych dźwięków jest czwórka ludzi z instrumentami w dłoniach. Natomiast powtarzane jak mantra przed każdą zapowiedzią zdanie „To jeszcze nie koniec koncertu" daje nadzieję na kolejne chwile wirtuozerii kwartetu, długo jeszcze brzmiące w uszach.

Koncert zespołu Folks For Freaks, XV-lecie Teatru Mumerus.



Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny Kraków
9 grudnia 2014