To Łódź, to Łódź...

Niezbyt często Łódź staje się tematem dla twórców teatralnych - nawet tych miejscowych. W łódzkich teatrach próżno szukać nie tylko lokalnej historii, ale nawet miejscowego kolorytu. "Kokolobolo, czyli opowieść o przypadkach Ślepego Maksa i Szai Magnata" jest chlubnym wyjątkiem od tej reguły

Najnowszy spektakl Teatru Nowego wprowadza widza w świat przedwojennych Bałut. Akcja rozgrywa się w Kokolobolo – żydowskiej knajpie, w której spotyka się głównie łódzki półświatek. Prosty, „biedny” wystrój, wpadająca w ucho muzyka - to wszystko sprawia, że przedstawiony na scenie świat staje się realny i żywy. Duży nacisk został położony na stworzenie nastroju. Dzięki temu przedstawienie ogląda się z przyjemnością, niczym dobrze nakręcony film.  Ciekawa fabuła, również sprawia, że widzowie z zainteresowaniem śledzą dwugodzinne przedstawienie.

Akcja zaczyna się przed drugą wojną światową w łódzkiej dzielnicy nędzy i przestępców. Bałuty do dziś zachowały kiepską sławę. W czasach, w które przenoszą nas aktorzy Teatru Nowego, ulcami rządzili drobni przestępcy, a przeciętni ludzie na co dzień doświadczali biedy i głodu. W tym świecie żył i działał Ślepy Maks – złodziej i bezwzględny rzezimieszek. Nie był jednak typowym ulicznym rozrabiaką. Po pierwsze – był wówczas najbardziej liczącym się spośród okolicznych przestępców. Po drugie, w pewnym momencie, wraz z Szają Magnatem i Fajwelem Bucikiem stworzyłli „dintojrę” - sąd dla okrutnych lichwiarzy i wszystkich osób, które według nich postępowały niezgodnie z wyznawanym przez nich systemem wartości. Ujmując się za biednymi i słabszymi, Ślepy Maks stał się lokalnym Robin Hoodem, obrońcą uciśnionych. Choć z prawem pozostawał na bakier, dla biednej miejscowej ludności był bohaterem.

W czasie wojny wszystko się zmienia. Uliczni „królowie”, jako Żydzi, zaczynają być traktowani jak śmieci. Wszechmocny Maks znika, zostawiając bezradną żonę i przyjaciół samych sobie. Pewny siebie Szaja Magnat musi walczyć o przeżycie, choć nie chce i nie umie pogodzić się ze stratą władzy w dzielnicy. „Ich” miasto, „ich” Bałuty stają się nagle terenem getta, gdzie zostaje zgromadzona cała pozostała Pprzy życiu łódzka ludność żydowska, gdzie kto inny rządzi i wydaje rozkazy, gdzie władza Ślepego Maksa i jego przyjaciół nagle staje się nic nie warta.

„Kokolobolo, czyli opowieść o przypadkach Ślepego Maksa i Szai Magnata” jest jednym z bardziej udanych przedstawień Teatru Nowego w ostatnich latach. Fabuła wpisana w historię Łodzi i próba pokazania lokalnego kolorytu są dużymi walorami spektaklu. Reżyserowi udało się stworzyć intrygujący nastrój przedwojennego miasta. Barwne postaci, oparte na prawdziwych wzorcach, dodają smaku widowisku. W wolny wieczór w Łodz, warto zajrzeć do Kokolobolo, żeby na te dwie godziny przenieść się w nieznany, a jednocześnie bliski mieszkańcom tego miasta, świat.



Zofia Snelewska
Dziennik Teatralny Łódź
22 października 2012