„To nie jest festiwal" zakończony

W dniach od 27 czerwca do 5 lipca w zabytkowym gmachu dawnej cechowni bytomskiej Kopalni Węgla Kamiennego „Rozbark" miało miejsce wydarzenie wyjątkowe, funkcjonujące pod nazwą „To nie jest festiwal". W trakcie wspomnianego eventu, który niewątpliwie nawiązuje swą formą do tradycji „Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej" organizowanej przez Śląski Teatr Tańca, dokonano swoistego podsumowania pierwszego roku działalności Teatru Tańca i Ruchu Rozbark".

Podsumowując dziewięciodniowy przegląd teatralno-taneczny w liczbach należy nadmienić, że zgromadzonej w teatrze publiczności zaserwowano pięć prezentacji tancerzy Teatru Rozbark, dziesięć intrygujących spektakli teatru tańca współczesnego, w ramach których można było obejrzeć zarówno rodzime, bytomskie produkcje jak „Oddaję Ci serce", „I don't wanna be a horse", czy „This is not a love song", jak i spektakle Polskiego Teatru Tańca – „Volta", „Open field" oraz projekt szwajcarski – „Dynastia", w wykonaniu Pink Mama Theatre. Uczestnicy wydarzenia mieli także okazję wziąć udział w pięciodniowych warsztatach z różnych technik tańca takich jak: power vinyasa yoga, balet, urban contemporary, modern, ONEbody space, contemporary floor work, kontakt improwizacja, taniec współczesny, modern flow, czy warsztatach Ivi & Grebena. Zajęcia prowadziła kosmopolityczna kadra tancerzy i choreografów z Polski, Rosji, Włoch, Wielkiej Brytanii, Korei Południowej, Izraela oraz Holandii. Słowem: wiele inspirujących spotkań na niwie artystycznej oraz intrygujące, acz wymagające i czasami niełatwe w odbiorze spektakle. Jak można wnioskować, po zaprezentowanych przedstawieniach, motywem przewodnim „nie festiwalu" był człowiek, jego kondycja i bycie-w-świecie. Większość z prezentacji osadzona została w tematyce oscylującej wokół poszukiwania własnej tożsamości, pokonywania ograniczeń, jakie narzuca na człowieka ciało oraz komentowania społecznej rzeczywistości poprzez maskę historii.

Spektaklem otwierającym „nie festiwal" był plenerowy „Oddaję Ci serce" w wykonaniu artystów Teatru Rozbark. To oryginalny projekt taneczny traktujący o miłości, który można już było wcześniej oglądać podczas walentynkowego wieczoru organizowanego w klimatycznym wnętrzu zrewitalizowanej cechowni dawnej KWK „Rozbark". Spektakl przypomina nieco prace z gatunku improwizacji na zadany temat. Nie ma tu jednej, skrupulatnie opowiadanej poprzez taniec, historii, lecz spektakl tworzą etiudy, przypominające improwizacje, których tematyka oscyluje wokół zagadnień związanych z miłością, oddaniem, uwodzeniem. Tancerzom udało się ukazać różne oblicza miłości, a zarazem kolejne fazy związku łączącego dwoje ludzi.

Kolejnym spektaklem zaprezentowanym na deskach rozbarskiego teatru była „Dynastia" w wykonaniu szwajcarskiego Pink Mama Theatre. Podstawą, na bazie której zbudowano fabułę były „Bachantki", czyli ostatnia z tragedii skreślonych ręką Eurypidesa w 406 r. p.n.e. Jednakże bachiczny mit opowiadający o genezie kultu Dionizosa oraz kontrowersjach jakie budził wśród starożytnych Hellenów strawestowano, wzbogacając o współczesne stroje, scenografię oraz rekwizyty. Uwspółcześniono także język oraz dodano elementy sprawiające, iż klasyczna tragedia zyskała na aktualności. Tym samym otrzymano spektakl o klasycznej proweniencji, lecz stanowiący dobry komentarz do współczesnych zjawisk zachodzących na niwie społeczno-obyczajowo-kulturowej. Ciekawe, aczkolwiek podobne eksperymenty z antycznymi dramatami, które zostały przetworzone na współczesny język i realia społeczno-kulturowe, dziś nieco się już opatrzyły.

W ramach wydarzenia można było zobaczyć także najnowszą premierę - „Democratic body" bytomskiego Teatru Rozbark w choreografii Anny Piotrowskiej. Spektakl ten stanowi refleksję na temat demokracji i ciała oraz jego miejsca w systemie współtworzonym przez inne ciała. To także apoteoza liberalizmu, wolności jednostki, skłaniająca do podjęcia dyskusji o statusie ciała i jednostek. Spektakl na poły przypomina work in progress, a tancerze zdają się odsłaniać szczegóły swojej pracy nad przedstawieniem. Ich drgające rytmicznie ciała przywodzą na myśl tryby olbrzymiej maszynerii. Nerwowe ruchy zdradzają, że choć artyści stanowią część składową machiny zwanej życiem społecznym, marzą o wyrwaniu się ze schematu, przekroczeniu dopuszczalnych granic. Niektóre układy choreograficzne przywodzą na myśl „trójki murarskie" wpisujące się w nurt ruchu stachanowskiego, sięgającego do lat 30. XX wieku w ZSRR. Tancerze to współzawodniczą ze sobą, to trzymając się za ręce, formują okrąg symbolizujący wiecznotrwałość, niezmienność zasad rządzących światem. Nie zabrakło także odniesienia do postulatów demokratyzacji życia, jak np. wolności słowa, czy demokratycznych wyborów, gdyż zmierzając do podjęcia jakiejś decyzji, najpierw głosują, licząc głosy za i przeciw. Spektakl stanowi dobra alegorię współczesnego społeczeństwa, przypowieść o niełatwej drodze do demokracji.

Kolejny już, środowy wieczór upłynął pod znakiem spotkania z Polskim Teatrem Tańca z Poznania, gdyż reprezentujący go artyści zaprezentowali aż dwa spektakle: „Volta" (w choreografii Andrzeja Adamczaka) oraz „Open Field" (chor. Nadar Rosano). W każdym z nich poruszono tematykę kondycji jednostki w społeczeństwie oraz metamorfoz, jakie w niej zachodzą podczas konfrontacji z członkami grupy. Na uwagę zasługuje precyzja, swoista „lekkość" ruchów oraz doskonale dobrana muzyka stanowiąca muzyczną ilustrację ruchowej opowieści. „Volta" stanowi metaforę życia w tłumie, w którym każdy z tancerzy zatraca się. Zdaniem Stanisława Gołębia „samotność na pustkowiu od tej w tłumie różni się ciszą", co doskonale udało się pokazać podczas spektaklu. Jednostki tworzące tłum zdradzają voyerystyczne inklinacje oraz skłonności do przechwytywania ruchów, gestów innych osób. „Psychologia tłumu" zjawisko naśladowania innych określa mianem „zaraźliwości". Poszczególni tancerze jakby „zarażają" się od siebie, naśladując sekwencje ruchowe. Tym samym, tworzą symultaniczne układy, zbiorowe choreografie, lecz po chwili mikrokosmos sceniczny ulega rozbiciu na pomniejsze pola akcji. Natomiast tancerze rozchodzą się, to znowu współpracują. W spektaklu wykorzystano znane, popkultorowe utwory muzyczne, które stały się pretekstem do stworzenia interesujących choreografii. Całość ogląda się z przyjemnością, podziwiając klasyczny warsztat taneczny oraz interesująco „opowiedziana" historię współczesnego społeczeństwa.

1 lipca podczas „Wieczoru tancerzy Teatru Rozbark" miłośnicy teatru tańca mogli przyjrzeć się solowym pokazom umiejętności i zapoznać się z indywidualnymi projektami poszczególnych artystów, których do tej pory na deskach bytomskiego teatru występowali wyłącznie w spektaklach zbiorowych. W ramach wydarzenia zaprezentowano następujące spektakle: „Amalgama" w choreografii Jin Hwan Seok i udziałem Stefano Silvino, Jin Hwan Seok, „Object" w chor. Uri Ivgi & Johan Greben i w wykonaniu Aleny Lezhava, „H.P.K.D." w chor. Sonia Zini & Elisa Teodori, zatańczone przez Sonię Zini oraz Elisę Teodori, „I'mperfect" w chor. Małgorzata Mielech & Oliver Mahar, w wykonaniu Małgorzaty Mielech, i Olivera Mahar'a oraz „Anonymous" Małgorzaty Mielech z wykorzystaniem live video mappingiem przygotowanym przez Olgę Warabidę

Kolejnym z zaprezentowanych spektakli był „I don't wanna be a horse", przygotowany także przez zespół Teatru Rozbark w choreografii Anny Piotrowskiej. Dobrze wpisuje się w dyskurs dotyczący tożsamości jednostki w starciu z górniczym dziedzictwem Górnego Śląska, jako, że stanowi próbę przedstawienia „przygód" ciała przekraczającego swoje możliwości w sytuacjach granicznych, którymi może być przykładowo praca w kopalni. Spektakl – to nie tylko interesujący eksperyment taneczny, ale także próba charakteru widowni. Z uwagi na intensywne, głośne i nieprzyjemne dla ucha dźwięki, rozpraszające uwagę, spektaklu nie można zaliczyć do sztuk realizujących postulat kwintylianowskich zasad retoryki docere, movere, delectare. Jednak czyż nie takie właśnie odgłosy towarzyszą codziennej pracy tysięcy ludzi zatrudnionych w sektorze przemysłu ciężkiego?

„Uroda życia" w wykonaniu Podlaskiego Stowarzyszenia Tańca i w choreografii Karoliny Garbacik stanowi taneczną balladę o urokach codziennej egzystencji, a także o przewrotności życia. Inspirację dla powstania spektaklu był życiorys podlaskiej gwiazdy Nory Ney, czyli Zofii Neuman – polskiej aktorki żydowskiego pochodzenia. Jej losy stanowią egzemplifikację dziejów wielu osób. Życie to nic innego jak dryfowanie na nieustannie opadających i wnoszących się falach sukcesu, natomiast człowiek jako żeglarz trzymający ster życia w swoich rękach może w mniejszym lub większym stopniu na nie wpływać. Swoiste prawdy życiowe w wydaniu tanecznym zostały okraszone wykorzystaniem multimediów i instalacji przygotowanych przez Pawła Dudko. Walory estetyczne i doznania artystyczne czerpane z odbioru spektaklu podkreślone zostały przez muzykę graną na żywo przez Nataszę Topor i Bez Różu Ani Rusz.

„To nie jest festiwal" to wydarzenie, które ożywiło bytomską przestrzeń miejską. Niestety tegoroczna edycja nie zgromadziła zbyt wielu amatorów sztuki tanecznej. Publiczność nie dopisała. Może stało się tak za sprawą wyjątkowo upalnej pogody, lub braku megagwiazdy, a może z uwagi na repertuar, który nie wszystkim przypadł do gustu? Podsumowując, rozbarski „nie festiwal" z racji dojmującej przewagi spektakli firmowanych znakiem Teatru Tańca i Ruchu Rozbark można traktować jako podsumowanie dotychczasowej działalności instytucji kultury oraz zdanie sprawozdania z realizowanych tu projektów. To kolejne ciekawe wydarzenie na kulturalnej mapie Śląska i zapowiedź interesujących, wielkokulturowych projektów powstających pod egidą Teatru Rozbark.



Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
22 lipca 2015