To nie jest historia pobożna

"Woyzeck", niedokończony dramat niemieckiego rewolucjonisty Georga Büchnera, przenosi na deski Teatru Narodowego Piotr Cieplak, który na narodowej scenie wyreżyserował już m.in. "Elementarz" i "Ułanów". - Woyzeck jest dzisiejszym everymanem, kimś uniwersalnym. W hierarchii ludzkiej znajduje się na najniższym stopniu - komentuje w rozmowie z Polską Agencją Prasową Cieplak. W tytułowej roli gościnnie występuje etatowy aktor TR Warszawa, Cezary Kosiński.

Prosty żołnierz zabija narzeczoną

- Podobnie jak my ma trudności ze światem - z tą machiną, która go mieli - tylko, że my potrafimy sobie w pewien sposób pomóc, bo mamy rozmaite środki przystosowawcze, które wypracowujemy. Umiemy się schronić pod pancerzykami, a on jest kompletnie bezradny - wyjaśnił reżyser.

Cieplak zwrócił uwagę, że Woyzeck jest nadwrażliwy. - Słyszy głosy. Nie jest żadnym mędrcem, ale zwykłym człowiekiem w całej swojej złożoności i kruchości - podkreślił.

Reżyser przyznał, że niedokończoną sztukę Buchnera z 1837 r. uzupełnił o dwa fragmenty. - Te dwa dodatki w tekście wynikają bardzo precyzyjnie z samego autora. Woyzeck cytuje urywki Apokalipsy św. Jana, a my je przywołujemy w spektaklu w szerszych fragmentach - powiedział.

- Dołożyliśmy też fragmenty jeszcze jednego tekstu - opowiadania Hansa Christiana Andersena "Szczęśliwa rodzina". U Buchnera w sztuce występuje postać nieco nawiedzonej babci, która opowiada jakieś niestworzone bajki. My zastąpiliśmy te fragmenty bajek, które napisał autor, sąsiadem zza miedzy i tekstami Andersena. Można powiedzieć, że słyszymy opowieści o szczęśliwej rodzinie ślimaków. Jak można spodziewać się po Andersenie, te bajki są dość bolesne i niekoniecznie przedstawiają dziecięce ujęcie świata i rzeczywistości - mówił Cieplak. - Ta opowieść o ślimakach jest bardzo Beckettowska - podkreślił.

Reżyser wyraził nadzieję, że "dzięki temu sąsiedztwu Andersena - ta historia, obok warstwy kryminalnego reportażu, zabrzmi szerzej", a "ten Andersenowski kontrapunkt sprawi, że całe nasze przedstawienie będzie można potraktować jak przypowieść".

- W "Woyzecku" miłość i zabójstwo, ten Eros i Tanatos - do samego końca mieszają się ze sobą, wzajemnie przenikają. Wydaje mi się, że to jest fascynujące. Napięcie tych sprzeczności - nierozwiązywalność tej zagadki - jest wyzwaniem i tematem tego przedstawienia - zapewnił Cieplak.

- To nie jest historia pobożna. Nie jest ona pouczająca, nie jest kaznodziejska - ale wydaje się, że Maria i Woyzeck są postaciami w najgłębszym, najściślejszym tego słowa znaczeniu ewangelicznymi - ocenił reżyser.

- W garnizonie dochodzi do morderstwa. Prosty żołnierz zabija narzeczoną. Z czego wynika zbrodnia Woyzecka? Przeraża czy budzi współczucie? Kto jest zbrodniarzem, kto ofiarą? I gdzie kończy się ciało, a zaczyna dusza? - czytamy w zapowiedzi spektaklu.

W spektaklu wykorzystano fragmenty baśni Hansa Christiana Andersena "Szczęśliwa rodzina" w przekładzie Bogusławy Sochańskiej i Nowego Testamentu w wydaniu Biblii Tysiąclecia.

W "Woyzecku" posłużono się nagraniem utworu Jana Duszyńskiego "Pierwsza Symfonia" w wykonaniu Orkiestry Sinfonia Varsovia pod dyrekcją Szymona Bywalca.

Przedstawienie dla widzów dorosłych. Premiera - 15 lutego o godz. 19.00 w sali Bogusławskiego Teatru Narodowego w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 16-19 lutego 2020.



(-) (-)
Onet.Kultura
15 lutego 2020
Spektakle
Woyzeck
Portrety
Piotr Cieplak