Tolerancja w tęczowym berecie

Z sąsiadami powinniśmy żyć w zgodzie, szanować godziny ciszy nocnej i nie męczyć ich zbyt głośną muzyką. Trzeba pamiętać, że to właśnie sąsiad może nam często pomóc oraz stać się jedynym towarzyszem jesiennych wieczorów, gdy wszyscy inni już o nas zapomną

Podobno świat jest mały, a z pewnością za zbyt mały uważają go Anna i Paweł. Obydwoje nienawidzą się z całego serca, każde z nich obwinia drugie o wszelkie zło, ze szczególnym uwzględnieniem tego, które ich spotyka. Anna to starsza pani, reprezentująca typ tzw. mohera, a więc odmawiająca pacierz rano i przed snem, oglądająca seriale i nienawidząca cudzoziemców, gejów oraz unii europejskiej. Jako gej, Paweł jest z góry skazany na niechęć ze strony sąsiadki . Nie ma jeszcze 30 lat i ciągle oszukuje się, że nie potrzebuje miłości, ponieważ znajduje ją co noc. Jednak tak naprawdę chciałby w końcu spotkać „tego jedynego”. Narastająca wzajemna złość tych dwojga i „dowcipy”, które sobie bez ustanku robią, w konsekwencji dają odwrotny skutek. Jednak to, co ich spotka, okaże się dla nich wybawieniem. „Berek, czyli upiór moherze” to sztuka bardzo zabawna jednocześnie zawierająca w sobie mnóstwo krytyki względem nas samych. Pokazuje widzowi, jak rzadką cechą w naszym społeczeństwie (Nie tylko wśród starszych osób zasłuchanych w toruńskie radio.), jest tolerancji. Gorzki jest także obraz starszej kobiety, która ciągle nie może się pogodzić z tym, że jej córka już z nią nie mieszka ani jej nie odwiedza. Pomimo to sztuka potrafi rozśmieszyć, pokazując w krzywym zwierciadle rzeczywistość. Dlatego osoby, które chciały obejrzeć w teatrze dobrą komedię na pewno się nie zawiodły.

Aktorzy biorący udział w spektaklu świetnie poradzili sobie ze stylem sztuki. Ewa Kasprzyk, odtwórczyni roli Anny, stworzyła doskonałą kreację, doprowadzając publiczność do łez komizmem swojej postaci. Grający rolę Pawła, Paweł Małaszyński świetnie jej partnerował, zaskakując widzów improwizacjami w najmniej oczekiwanych momentach. Pozostała część obsady, którą tworzyli między innymi Magdalena Stużyńska i Maksymilian Rogacki, niewiele ustępuje tej dwójce.

Przygotowana przez, odpowiedzialnego także za kostiumy, Wojciecha Stefaniaka scenografia umożliwiła pokazanie na jednej scenie dwóch mieszkań. Dzięki temu rozwiązaniu odbiorca widzi, co dzieje się u Pawła, równocześnie obserwując Annę. Co ważne, wnętrza mieszkań pokazują różnicę jaka jest między Anną a Pawłem Interesującym elementem scenografii jest także korytarz, przez których bohaterowie przechodzą z mieszkania do mieszkania i w stronę wyjścia. Andrzej Rozhin świetnie zaprezentował widzom różnicę charakterów i poglądów postaci, ukazując jednocześnie, że tak naprawdę są oni do siebie bardziej podobni niż myślą. Oboje są samotni i zagubieni, wciąż odczuwają potrzebę bliskości, akceptacji i towarzystwa. To podobieństwo świetnie pokazuje rozmowa telefoniczna, którą Anna i Paweł prowadzą w tym samym czasie. Anna rozmawia z córką, natomiast Paweł z niedawno poznanym chłopakiem. Bohaterowie telefonują, stojąc przy ścianie rozdzielającej ich mieszkania, jednak pytania i odpowiedzi jakie, padają podczas tych dwóch rozmów, w rzeczywistości tworzą jeden dialog. Dzięki temu widz dostrzega, że Annę i Pawła łączy więcej niż tylko jedna wspólna ściana.

Spektakl „Berek czyli upiór w moherze” to obraz społeczeństwa pozbawionego tolerancji. Smutna rzeczywistość została przy tym zaprezentowana w krzywym zwierciadle, co dodaje całej sztuce uroku i powoduje, że publiczność chętnie się śmieje. Bo przecież z siebie najłatwiej się śmiać.



Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Warszawa
17 lutego 2012