Tradycyjny porządek wartości

To urocze, mądre i dobre artystycznie przedstawienie zawiera rzecz najważniejszą: w sposób wyrazisty rozgranicza dobro od zła, opowiadając się jednoznacznie po stronie dobra. Zarówno w tematyce, jak i w sposobie inscenizacji jest prorodzinne. Spektakl "W pogoni za bajką" znakomicie trafia do wyobraźni dziecięcej i bawi dorosłych

Rozpoczyna się jak w niegdysiejszych baśniach. Dawno, dawno temu, za górami, za lasami było królestwo, którym rządził Król Sukcesso Pałer XIV. Dobroduszny, wyrozumiały i cierpliwy władca (wyrazista, charakterystyczna, świetna rola Konrada Marszałka). W sprawowaniu władzy wspierała go troskliwa i piękna małżonka (w tej roli utalentowana wokalnie i tanecznie Brygida Turowska). Ogromną pociechą królewskiej pary była ich córka, księżniczka Rebella (Dorota Osińska). Grzeczna, dobrze wychowana, błyskotliwa dziewczynka. I oto któregoś dnia ta wspaniała idylla została zakłócona. W rodzinie królewskiej zapanował smutek, ponieważ zaginęła Rebella i zniknęło gdzieś berło. A bez berła król nie jest królem, więc nie może rządzić.

Okazuje się, że sprawczynią zamieszania jest księżniczka. Namówiła swego szkolnego kolegę, Wirtuo (Mateusz Cieślak), by na krótko ukradł królowi berło. Bo tylko w ten sposób tata będzie tatą, a nie królem zajętym nieustannie pracą. Intencja księżniczki pragnącej - jak każde dziecko - aby ojciec miał więcej czasu dla niej, jest w pełni zrozumiała. Tyle tylko, że berło przypadkiem wpadło do lochu i trzeba było je stamtąd wydobyć. A kiedy Rebella weszła do podziemi, okazało się, że znajduje się na cmentarzysku zapomnianych bajek. Cmentarzysko, bo dzieci już nie czytają bajek. Także zapracowani rodzice nie mają czasu, by czytać dzieciom bajki, więc wszystkie baśnie spoczywają w wielkich księgach w tymże lochu. A drogą do odzyskania berła i pozbycia się smutku w rodzinie królewskiej są właśnie bajki, które należy ożywić poprzez czytanie. I tu zaczyna się baśniowy świat postaci wychodzących z opowieści francuskiego bajkopisarza Charlesa Perraulta.

Świetnie pomyślana inscenizacja stwarzająca dzieciom na widowni okazję do zgadywania bohaterów znanych bajek okazała się niezwykle trafna. Każda z postaci jest w pełni rozpoznawalna przez dzieci. Toteż wśród małych widzów nastąpiło gwałtowne ożywienie i słychać było zewsząd: Kopciuszek, Czerwony Kapturek, Kot w butach, Sinobrody itd., itd. Relacje między sceną i dziećmi na widowni są bardzo żywe. A finał z jakże sympatyczną piosenką znakomicie wykonaną przez cały zespół "Poczytaj mi mamo" pozostaje w pamięci i jest celną pointą zachęcającą do czytania nie tyko bajek, ale w ogóle książek.

Spektakl ma formę musicalu, jest rozśpiewany, roztańczony i zawiera właściwe bajce przesłanie moralne. Akcja toczy się dynamicznie, ale jest też chwila na wytchnienie i refleksję. To polska bajka napisana współcześnie przez Monikę Muskałę i Janusza Margańskiego z muzyką Piotra Rubika. Rzecz osadzona we współczesności (hulajnoga, internet, komputerowe imiona itd.), choć z pewnymi elementami stylizowanymi nieco na dawne baśnie francuskiego bajkopisarza Charlesa Perraulta, który zresztą jest jednym z głównych bohaterów spektaklu.

Cezary Domagała, reżyser "W pogoni za bajką", specjalizuje się w przedstawieniach dla dzieci i młodzieży. Znakomicie wyczuwa, co może zainteresować młodą widownię i przy pomocy znanych baśni mówi o dzisiejszym świecie, w którym należy pielęgnować podstawowe wartości. Trzeba powiedzieć, że to już rzadkość we współczesnym teatrze. Po tych wszystkich rewolucjach obyczajowych dziś nawet w przedstawieniach kukiełkowych teatrów lalkowych ta najmłodsza widownia nierzadko szpikowana jest tzw. treściami "poprawnościowymi" (edukacją seksualną czy tolerancją wobec homoseksualizmu). Naturalny podział na płeć damską i męską często bywa zakłócony pokazywaniem postaci androgynicznych, w wyglądzie bohaterów bajek nie ma rozróżnienia między kobietą i mężczyzną. A relatywizm moralny, etyczny i w ogóle system wartości nie istnieje jako miara stała, lecz relatywna. To chore zjawisko zakłócające tradycyjny porządek naszej rzeczywistości niebezpiecznie przybiera coraz szerszy zasięg.

Bardzo dobrze, że przedstawienie "W pogoni za bajką" zainaugurowało w ostatnią niedzielę nowy cykl w Teatrze Rampa adresowany do dzieci i całych rodzin. W "Niedziele familijne" spektakle będą prezentowane o godzinie 16.00, a więc o dogodnej dla rodzin porze. Oby ta znakomita inicjatywa Teatru Rampa posłużyła za przykład także innym scenom. Bo obecnie teatry tzw. dorosłe, jeśli już realizują przedstawienia adresowane dla młodej widowni, to grają je zazwyczaj w dni codzienne w godzinach okołopołudniowych, w ramach tzw. poranków. Kto z rodziców może przyjść z dzieckiem o takiej porze? Tylko młodzież szkolna pod opieką nauczycieli. Dobrze, że szkoły są zainteresowane, by uczniowie uczęszczali do teatru, jednak wspólnotowe, rodzinne wyjścia do teatru to już rzecz zupełnie inna. I bardzo potrzebna.



Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
12 grudnia 2011
Spektakle
W pogoni za bajką