Tułaczka po szczęście

Opowieść o życiowych przygodach Lejzorka Rojtszwańca - krawca mężczyźnianego z Homla, z powodzeniem od ponad pół wieku gości na polskich scenach teatralnych. Najnowszą realizację powieści Ilja Erenburga przygotowało Stowarzyszenie Teatralne Badów. Przedstawienie w reżyserii Piotra Bikonta, zatytułowane "Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca", w miniony piątek zaprezentowano po raz pierwszy na Śląsku w ramach Chorzowskiego Teatru Ogrodowego.

Spektakl Stowarzyszenia Teatralnego Badów powstał na motywach powieści zatytułowanej "Burzliwe dzieje Lejzorka Rojtszwańca", autorstwa rosyjskiego prozaika, poety, eseisty i dziennikarza Ilia Erenburga. Akcja napisanej w 1927 roku tragikomicznej historii Lejzorka - poszukiwacza własnego miejsca na ziemi - rozgrywa się w realiach radzieckiej rewolucji i zachodniego kapitalizmu. Tytułowy bohater wiedzie spokojne życie w Homlu - białoruskim miasteczku, w którym prowadzi swój niewielki zakład krawiecki. Pewnego dnia jego los zmienia się diametralnie, gdy nieszczęśliwie zakochany wydaje z siebie ciężkie westchnienie. Niestety robi to w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie, bowiem w trakcie odczytu dekretu radzieckiej władzy. Jego czyn bardzo szybko uznany zostaje za zniewagę urzędu państwowego i tym samym doprowadza do szeregu nieszczęść, w dotąd pozbawionym większych zmartwień życiu Lejzorka. Rojtszwaniec zgodnie z nakazem opuszcza swoją rodzinną miejscowość i rozpoczyna wędrówkę po świecie, który okazuje się dla niego nieprzyjazny, brutalny i pełen pułapek zastawionych przez nieprzychylnych mu współtowarzyszy. Burzliwe losy tytułowego bohatera doprowadzają go w głąb ZSRR, do faszystowskich Niemiec, Polski, Prus czy Francji. Zwieńczeniem jego tułaczki okazuje się Palestyna - Ziemia Obiecana, tzw. "pomarańczowy raj", jednak i tam Lejzorek nie zaznaje szczęścia i zwykłej ludzkiej życzliwości.

Na niewielkiej scenie, wśród piętrowej konstrukcji pełniącej różnorodne funkcje, niewielkiego stołu i krzeseł, reżyser przedstawienia Piotr Bikont zaprezentował nam życie pechowca Lejzorka, będącego uosobieniem Żyda Wiecznego Tułacza, wędrującego po świecie w poszukiwaniu własnego szczęścia. Powieść Erenburga, pełną barwnych jednostek, reżyser rozpisał tylko na dwoje aktorów: Joannę Fidler, kreującą postać tytułowego bohatera i Pawła Pabisiaka, wcielającego się w co rusz to nowe postaci, spotykane przez Rojtszwańca. Za sprawą pary artystów, twórcy spektaklu udało się wyeksponować to, co w powieści rosyjskiego pisarza ponadczasowe, ważne dla każdego z nas. I tak podróż Lejzorka oraz spotkania z obywatelami obcych mu krajów nabierają symbolicznego znaczenia, a jego własna filozofia życia skłania dzisiejszych jej obserwatorów do głębszej zadumy. Bo choć czasy, w których przyszło żyć nieszczęśliwcowi Rojtszwańcowi dawno już minęły, to ludzkie pragnienie poznania tego skomplikowanego świata i zrozumienie jego mechanizmów pozostało ciągle takie samo.

"Burzliwe dzieje Lejzorka Rojtszwańca" to piękna, wzruszająca i przepełniona humorem opowieść. Taki jest też spektakl w reżyserii Piotra Bikonta - ciepły, zabawny, pełen intrygujących przygód tytułowego bohatera, których jesteśmy niemymi świadkami w czasie prawie dwugodzinnego przedstawienia. Koleje losu i historyczne wydarzenia zmuszają Lejzorka do wędrówki. Jego tułaczka po świecie, obserwacje i refleksje o ludzkiej doli uzmysławiają nam, że wszyscy pragniemy szczęścia, wszyscy go poszukujemy, choć z większym lub mniejszym powodzeniem.

Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Wakacje finiszują, a wraz z nimi teatralne wieczory w Sztygarce. Na osłodę rozstania warto dodać, iż piątkowy finał zapowiada się interesująco, bo podwójnie. Teatralną ucztę wyjątkowo o 20:00 rozpocznie Teatr Ludowy z Krakowa, który do Chorzowa przyjedzie ze spektaklem "Miód, albo jak chciałam się bzykać z Tomaszem Schimscheinerem". Z kolei o 22:00 pod Wieżą Prezydent zaprezentowane zostanie widowiskowe przedstawienie "Golem Godula" w wykonaniu Teatru HoM z Tychów.



Agnieszka Kiełbowicz
Portal Katowicki
25 sierpnia 2015