U nas, zawsze maluje się na żółto
Teatr Nowy zaczyna przyzwyczajać swoich widzów do rozrywki na wysokim poziomie. Doskonały ruch sceniczny, choreografia, muzyka wykonywana na żywo, zagwarantowały realizatorom niemały sukces. Historia Ivne, naszej polskiej Ignasi, fascynuje i przeraża. Jak wiele dziewczyn jest do niej podobnych? Ile kobiet przeżyło podobne sytuacje? Ilu ludzi pozwoliło, aby ich życie po prostu trwało, czekając na "lepsze chwile"?Niepokojące jest, że takich osób jak Ivne jest wiele. W „Słońcu w kuchni” byli tacy wszyscy. Pozwolili, aby przez pół roku ich życie samo się działo. Czekając na powrót ukochanego, Ivne pracuje jako gosposia w jego rodzinnym domu w Danii. Razem z mieszkańcami powiela przez pół roku te same czynności, o tych samych godzinach. Wyprawia Kaia do szkoły, odbiera przesyłki, przygotowuje obiad. I kolejny taki sam dzień… Widownia, tym razem ustawiona wzdłuż sceny, przygląda się tej krzątaninie bezproduktywnej codzienności i zastanawia się, do czego to wszystko prowadzi. Ruch na scenie imituje ciągłe odtwarzanie kasety wideo w tym samym miejscu. Z początku, może się to wydawać efektowne i ciekawe, następnie wielokrotność powtórzonych sekwencji skłania widza do zastanowienia się nad sensem życia bohaterów, aż w końcu dostrzegamy, że każdy z nich ma swój własny, autonomiczny świat.
Zastanawiające jest, jak różne emocje wywołuje w mieszkańcach niepozorna Ivne. Pod jednym dachem można kogoś jednocześnie lubić, znienawidzić z zazdrości, kochać jak siostrę i podkochiwać się nieszczęśliwie w ukryciu przez pół roku. Wątek ten, wydaje się niezmiernie ciekawy. Przyglądając się uważnie Kearstenowi (znakomity Romek Krężel) zobaczymy jedną z najbardziej cierpiących postaci. A przecież Ivne, nie chciała, aby wszystko się tak skomplikowało, ona tylko czekała aż Torben wróci. Nikt się nie spodziewa, że może dojść do tragedii. Idylla jest tylko pozorna, toksyczny związek z jedynym Polakiem jakiego poznała Ignasia, gubi ją i komplikuje jej relacje z otoczeniem.
Reżyser, wykorzystał w swojej wizji muzykę graną na żywo przez łódzki zespół Puch. Choreografia ułożona przez Izabelę Chlewińską, która daje niezwykły pokaz swoich umiejętności na scenie, gra światłem i rekwizytem, są głównymi walorami spektaklu. Sam reżyser podkreślał, że tak „filmowy” tekst jest trudny do przełożenia na język teatru, jednak przyglądając się płynnemu rozwojowi przedstawienia jesteśmy przekonani, że wszystko właśnie tak miało wyglądać. Mistrzowski pokaz współpracy zespołu realizatorskiego potęguje takie wrażenie.
Słońce w kuchni - wg Jarosława Iwaszkiewicza, Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi
reżyseria: Marcin Brzozowski, scenografia: Anna Kukła-Kawełczyk, Tomasz Kawełczyk; muzyka PUCH; ruch sceniczny – Izabela Chlewińska; Występują: Ewa Łukasiewicz (gościnnie), Małgorzata Skoczylas, Katarzyna Żuk, Dobromir Dymecki (IV rok PWSFTViT w Łodzi), Romek Krężel (IV rok PWSFTViT w Łodzi), Dymitr Hołówko, Filip Talaga/Jędrzej Gaduła-Zawratyński
Premiera: 18 stycznia 2008 r.
Agata Siuta
Dziennik Teatralny Łódź
24 stycznia 2009