Ubu królem sezonu

Zapewniam, że "Króla Ubu" należy zobaczyć.
Znam doskonale wszystkie zespoły Opery Śląskiej w Bytomiu nie od dziś, więc nie ukrywam, że na wizję przygotowania w Bytomiu "Ubu Króla" Krzysztofa Pendereckiego patrzę ze sporym dystansem. No cóż, jednak jak mawia przysłowie, kto nie ryzykuje, ten w kozie nie siedzi. Na prapremierę jednak szłam z drżeniem serca. Słuchałam przed prapremierą wypowiedzi realizatorów, podglądałam nawet malutkie fragmenty prób i jakoś nie składało się mi to w całość. Tymczasem...


Tymczasem zobaczyłam spektakl wyrastający nie tylko ponad Śląsk, ale generalnie wchodzący do czołówki polskiego teatru operowego. I to szturmem. Dynamiczny, spójny, roziskrzony, z niesamowitym nerwem. Pokazujący świat w krzywym zwierciadle, zmuszający do śmiechu, ale gorzkiego, podszytego strachem, bo trudno jest bez strachu uwierzyć, że po ponad stu latach tekst zbuntowanego nastolatka, bez podstawowej wiedzy o historii i geografii, może być tak przerażająco aktualny.

Ubu Król, czyli Polacy

Zacznijmy jednak od początku. Premiera opery Krzysztofa Pendereckiego "Ubu Król" odbyła się w 1991 roku w Monachium. Libretto powstało do sztuki napisanej przez nastoletniego Alfreda Jarry'ego, pokazanej po raz pierwszy w Paryżu w 1896 roku "Ubu Król, czyli Polacy". To, na pozór, kompletnie głupia historia, w której pewien cham i idiota, za namową swojej żony, sięga po władzę w wymyślonej Polsce, zabijając króla. Zmienia prawo, zabija sędziów, nakłada nowe podatki, a lud uspokaja ochłapami. Do czasu. Zdradza go jeden z przybocznych, doprowadzając do konfliktu z carem. Ta dekadencka sztuka zainspirowała Krzysztofa Pendereckiego do napisania opery buffa w czasach, kiedy mało kto sięgał po ten gatunek. Penderecki zabawił się konwencją opery, śmiało budując swoje dzieło w oparciu o mistrzowskie konstrukcje ansambli u Rossiniego, Weillowskie songi, dramatyczne mnożenie się trupów u Verdiego czy dynamiczne sceny musicalowe u Bernsteina. Wszystkiemu nadał jednak własne, rozpoznawalne piętno. Strukturę opartą na historii teatru muzycznego wypełnił swoimi pomysłami i nieposkromioną fantazją.

Odbił nasze przywary

Tą materią zaopiekował się reżysersko (i scenograficznie) Waldemar Zawodziński. Niczym w kalejdoskopie, w lustrach (faktycznie tworzących scenografię) odbił nasze przywary, wady, stereotypy, lepiąc z nich pokracznych bohaterów, a właściwie antybohaterów. Dwór królewski jest pusty i bezmyślny i nikt nie słucha neurotycznej królowej (bardzo dobra Anna Wiśniewska-Schoppa). Chamowie przerażają... chamstwem, a imponują siłą, ogromną dynamiką i zgraniem (superzgrana ekipa: Justyna Dyla, Maciej Komadera, Paweł Ślusarz, Piotr Ra-chocki, Stanisław Duda, Grzegorz Biernacki i Łukasz Kostka).

Ubu i Ubica

Dwór Cara, a właściwie carów dwóch (Cezary Biesiadecki- Krzysztof Kotoński), ocieka zlotem i brzęczy medalami, a pchany jest tylko siłą najnędzniejszych burłaków. Jest też największe mistrzostwo, Ubu i Ubica, a w tych rolach para artystów, która już wykonywała te role. Paweł Wunder wciela się genialnie w potwora wyzutego z jakichkolwiek uczuć (z wyjątkiem miłości własnej), a Anna Lubańska stworzyła oscarową kreację (szkoda, że za to Oscarów nie dają) wulgarnej i bezwzględnej kretynki. Do tego dochodzi ich perfekcja wokalna. Warto też zwrócić uwagę na młodego artystę, który dopiero stoi na początku swojej drogi zawodowej, a już może mierzyć się z najtrudniejszymi zadaniami scenicznymi - Dominik Opaliński jako szuja Bardior.

Szalonej wizji Zawodzińskiego nie dałoby się stworzyć, gdyby nie Janina Niesolska (choreografia, ruch sceniczny), która zdaje mi się poruszyłaby i kamienie. Trio dopełnia autorka kostiumów Maria Balcerek. Tylko ta trójka może być tak perfekcyjnie spójna.

Najlepsza realizacja w Bytomiu

Kierownictwo muzyczne powierzono Jurkowi Dybałowi, dyrygentowi, który ma często okazję mierzenia się z muzyką Krzysztofa Pendereckiego, ale orkiestrową. Niedawno prawykonał Koncert na trąbkę Mistrza. Teraz jednak musiał skonfrontować się z mocno rozbudowanym aparatem i... Wszystko zagrało i zaśpiewało pod jego batutą na szóstkę.

Na bytomskiej premierze pojawił się Mistrz Krzysztof Penderecki z małżonką Elżbietą Penderecką. Po spektaklu, widocznie zaskoczony stwierdził, że nie spodziewał się, iż w Bytomiu zobaczy najlepszą realizację "Ubu Króla". Jego tak dobrą opinię potwierdził entuzjazm publiczności, do którego autorka ochoczo się po premierze przyłączyła. Zapewniam, że "Króla Ubu" należy obowiązkowo w Bytomiu zobaczyć!
"Ubu królem sezonu"
Regina Gowarzewska
Twoja Muza



Regina Gowarzewska
Twoja Muza
10 maja 2016
Spektakle
Ubu Król