Uczta dla zmysłów i ukojenie dla duszy.

Namiętność, pożądanie, i rozkosz – czy tego oczekiwali mężczyźni od relacji z Marią Duplessis? Słynna paryska kurtyzana była przedmiotem pożądania wielu wpływowych mężczyzn, kilku straciło z jej powodu majątek. Jedni uważali ją za bóstwo, inni za ladacznicę. Dostrzegali w niej zaspokojenie żądzy, czy byli pod urokiem wdzięku i inteligencji? Może znalazł się ktoś, kto dostrzegał w niej więcej niż damę do towarzystwa, kobietę upadłą, pozbawioną moralności... Jaka była naprawdę?

Maria Duplessis była wnuczką księdza i ladacznicy, córką wiejskiego znachora, który, molestował ją każdej nocy. Z domu uciekła do Paryża, gdzie znalazła pracę szwaczki. Jak pisał André Maurois „Tańczyła ze studentami w tancbudach Paryża, w niedziele w Montmorency pozwalała się prowadzić w cieniste ścieżki". Po latach studentów zastąpili majętni panowie, dzięki czemu stała się najbogatszą i najbardziej elegancką utrzymanką w mieście. Niezwykłej urody dziewczyna umarła w wieku 23 lat na suchoty, pozostawiając nieugaszone pragnienia swoich adoratorów.

Aleksander Dumas i Maria poznali się w 1844 roku w teatrze Variété w Paryżu. Romans trwał kilka miesięcy, relacja chłopaka bez majątku i luksusowej kurtyzany miała nikłe szanse na przetrwanie. Jak Aleksander napisał w liście pożegnalnym: „Najdroższa Mario, nie jestem dostatecznie bogaty, by cię kochać tak, jak chciałbym, i niedostatecznie biedny, by być kochanym tak, jak ty byś chciała". Aleksander Dumas obdarzył Marię uczuciem, oddając jej hołd w słynnej powieści „Dama kameliowa" z 1848 roku. „Wysoka, bardzo szczupła, brunetka, biała i różowa, miała małą głowę, oczy podłużne jak na emaliach japońskich, wiśniowe usta, śliczne ząbki — figurynka z saskiej porcelany", taki obraz Marii Duplessis zarysował w książce. Jej historia stała się bestsellerem nie tylko we Francji, ale na całym świecie. Autor trzy lata po wydaniu książki zdecydował się stworzyć na tej podstawie sztukę. W 1852 zachwycił się nią Giuseppe Verdi - stała się inspiracją do opery „La Traviata".

Dalszy rozwój melodramatu to zasługa wybitnego tancerza i choreografa, dyrektora Baletu Hamburskiego Johna Neumeiera. Jeden najbardziej cenionych artystów w świecie tańca podął się przegotowania baletu pokazującego uczucie między kurtyzaną a arystokratą. Nie chcąc kopiować wcześniejszych interpretacji, korzystał z oryginalnej powieści Dumasa.

John Neumeier wystawił po raz pierwszy „Damę kameliową" w Stuttgarcie, w 1978. Premiera w Polsce miała miejsce w Teatrze Wielkim w 2018 roku. Co ciekawe, twórca baletu przyznaje, że inspiracje do tworzenia choreografii czerpał z muzyki. Szukał jej długo, zasięgając opinii ekspertów. Pewien znajomy pianista zasugerował wybór Chopina, co spotkało się z aprobatą. „Jest w nim zarówno muzyka salonu paryskiego, jak i smutek, melancholia; ma odpowiednią temperaturę" – przyznał. Drugi i pierwszy koncert fortepianowy, preludia, nokturny, walce, polonez, ballada i sonata – muzyka idealnie pasuje do dramatycznej historii. Wiele z tych utworów Chopin skomponował pod wpływem osobistych doświadczeń.
W Teatrze Wielkim balet cieszy się niesłabnącą popularnością. Bilety wyprzedawane są z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Dnia 31.01.2020 o godzinie 19:00 sala Moniuszki wypełniona była widzami. Jeszcze przed spektaklem uczestnicy mieli okazję brać udział w spotkaniu poprzedzającym, z gośćmi specjalnymi, prowadzonym przez Macieja Krawca.

Fabuła
Dama Kameliowa (w roli tytułowej gościnnie wystąpiła Anna Tsygankova) zginęła na suchoty mając 23 lata. Pozostawiła po sobie złamane serca, ból, rozczarowanie. Akcja baletu rozpoczyna się od aukcji, na której wyprzedawany jest dobytek paryskiej kurtyzany. Służąca (Joanna Drabik) trzyma w ręku zeszyt zmarłej, skrywający sekrety jej bolesnych doświadczeń.
Do apartamentu wpada Armand Duval (Vladimir Yaroshenko), jeden z adoratorów Małgorzaty. Odzywają się w nim wspomnienia. To właśnie jego uczucia odwzajemniała. Dla jego dobra gotowa była poświęcić swój honor.
W akcie I Armand opowiada ojcu (w tej roli Wojciech Ślęzak) historię swojej miłości... razem z bohaterami przenosimy się w czasie...
Oto w Théâtre des Variétés odbywa się przedstawienie baletu Manon Lescaut. Bohaterką jest rokokowa kurtyzana, która zdradza kawalera Des Grieux z licznymi adoratorami. Małgorzata Gautier, oglądając widowisko, wyraża zadziwienie i niesmak dla frywolnej postawy niewiernej Manon. Po przedstawieniu Gaston Rieux przedstawia Małgorzacie Armanda Duvala. Niezręczność młodzieńca i jego szczerość spotykają się z kpiną Małgorzaty. Armand, który od dawna jest pod urokiem Małgorzaty, zaczyna obawiać się, że los kawalera z baletu może stać się również jego udziałem.
Po przedstawieniu „Dama Kameliowa" zaprasza Armanda oraz jego przyjaciela do swojego apartamentu. Jesteśmy świadkami sceny zazdrości hrabii N. (Adam Myśliński), jednego z adoratorów bohaterki. Kobieta jest przejęta wyrzutami hrabii, dostaje ataku kaszlu. Armand idzie za Małgorzatą do sypialni, gdzie próbuje dodać jej otuchy a w końcu wyznaje miłość. Małgorzata w wykonaniu Anny Tsygankovej jawi się jako kobieta krucha, ukrywająca wrażliwą naturę pod przykrywką femme fatale. Jest podatna na zranienie, tęskni za prawdziwą miłością. Między parą wybucha uczucie. Małgorzata jest jednak świadoma swojej śmiertelnej choroby – gruźlicy... Poza tym wie, że związek Amanda z kurtyzaną może przysporzyć mu problemów.
W kolejnych aktach poznajemy losy pary z perspektywy snującego opowieść Armanda. Jesteśmy świadkami historii miłosnej pełnej zwrotów akcji, gdzie momenty nastrojowe przeplatają się z burzliwymi scenami zazdrości i namiętności. Podziwiając tancerzy jesteśmy w stanie przeżywać razem z bohaterami ich rozterki. Potrafimy zrozumieć ich tęsknotę i nieugaszone pragnienia.

Dalsze streszczanie fabuły wydaje się nieadekwatne. Balet wyraża więcej niż tysiąc słów. Oddaje uczucia. Wrażenia z tego widowiska są niepowtarzalne i trudno je zwerbalizować. Jest to doświadczenie nie tylko zmysłowe, ale też duchowe. Z pewnością najważniejsze aspekty tej historii są uniwersalne, współczesne, bliskie każdemu widzowi. Ekspresyjność tancerzy, precyzja ich ruchów, doskonałe zgranie z muzyką, pomagają nam zaangażować się w historię. Odgrywanie ról to określenie, które nie oddaje w pełni pasji, z jaką obsada wciela się w bohaterów. Jak można dowiedzieć się z relacji z prób, Neumeier zalecał tancerzom nie „grać", ale „stać się" postaciami baletu. To podejście dało efekt realności tego, co dzieje się na scenie. Muzyka Chopina w wykonaniu artystów zdaje się stanowić jedno z historią Małgorzaty. Całość sprawia, że przenosimy się do innego świata. Każdy dźwięk, każdy gest ma tu znaczenie. Soubresaut, développé, assemblé, czy arabesque to kroki które robią wrażenie. Bardzo wysokie skoki i podnoszenie partnerów bez obrotu wymagają doskonałej techniki. Kostiumy, za które odpowiadał Jürgen Rose robią wrażenie na widzu – pełne detali, podkreślające urodę tancerzy oraz plastykę ich ciał.

Oklaski należą się dla Orkiestry Teatru Wielkiego, pod batutą Grzegorza Nowaka. Tym razem muzycy występowali w towarzystwie gościnnie występującego pianisty Krzysztofa Jabłońskiego. Zawdzięczamy im niezapomniane doznania słuchowe, godne kompozytora. Przeżycia związane z oglądaniem widowiska to również zasługa scenografii (Jürgen Rose) i oświetlenia (adaptacja Ralfa Merkela, według koncepcji Johna Neumeiera). Ciekawi zmiana barw na scenie, w zależności od nastroju chwili. Gra świateł i kolorów oraz minimalizm scenografii pozwalają skupić uwagę na tańcu i muzyce. Oświetlenie, zmieniające się kolory podkreślają, co jest w tym spektaklu najważniejsze – emocje.

Balet, w Teatrze Wielkim, zasługuje na pełne uznanie. Widzowie nagrodzili artystów owacjami na stojąco, które rozbrzmiewały na długo po zapadnięciu kurtyny. Wysoki poziom baletu oraz wyjątkowość wykonania sprawia, że chętnie powrócę, by jeszcze raz zakosztować tej uczty dla zmysłów i ukojenia dla duszy.



Bernadeta Gołębiowska
Dziennik Teatralny Warszawa
15 lutego 2020
Spektakle
Dama kameliowa
Portrety
John Neumeier