Udana premiera

Nie La Scala w Mediolanie ani Covent Garden w Londynie czy też Staatsoper w Wiedniu, ale Opera Wrocławska była w sobotę miejscem, do którego zjechali melomani z całej Europy. To właśnie we Wrocławiu odbyła się światowa prapremiera opery "La liberta chiama la liberta" Eugeniusza Knapika. Przedstawienie zwala z nóg. Z wrażenia oczywiście

Po raz kolejny Ewa Michnik i jej zespół udowodnili, że wrocławski teatr przy Świdnickiej jest na światowym poziomie. Pierwsze wielkie brawa dla muzyki Eugeniusza Knapika - porywającej, pełnej ekspresji. Miejscami nastrojowej, smutnej, by zaraz potem z pasją porwać widza dźwiękami. Dzięki takim operom coraz bardziej przekonuję się do muzyki współczesnej.

Oklaski numer dwa dla Michała Zadary, reżysera "La liberta...", za cudowne połączenie surowej scenografii, gry świateł, projekcji multimedialnych i scen zbiorowych. Opera jego pomysłu to film, teatr i świetny koncert w jednym.

Gromkie brawa dla chóru Opery Wrocławskiej, Filharmonii Wrocławskiej i chóru chłopięcego (ich śpiew dominuje w scenach pierwszej i ostatniej spektaklu i wywiera wielkie wrażenie - moimi zmysłami potężnie potrząsnął).

Oklaski na stojąco należą się solistom. Maria Boulgakova w roli Heleny Troubleyn (głównej bohaterki, która tworzy swój własny świat) - zniewalająca, Mariusz Godlewski jako Il Ragazzo (twórca świata, któremu towarzyszy sowa - symbol sił natury) - oszałamiający, a wrocławskie solistki: Aleksandra Kubas i Barbara Bagińska oraz gościnnie występująca Katarzyna Haras - to wisienki na torcie wśród głosów, które królowały w sobotni wieczór w operze.

Widownia pękała w szwach. Solistów oklaskiwali m.in. kompozytor opery i autor libretta Jan Fabre oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski (z żoną Barbarą), a także wicewojewoda dolnośląska Ilona Antoniszyn-Klik (szkoda, że w przerwie między aktami włożyła płaszczyk i wyszła. Jej strata).

"La liberta chiama la liberta" to trzecia część tryptyku Fabre\'a i Knapika o losach żyjącej we własnej wyobraźni i snach Heleny Troubleyn. Cały tryptyk opowiada o tym, jak powstała wielka potęga Heleny, kreśli czasy jej panowania i upadku zakończonego śmiercią w wystawianej właśnie we Wrocławiu części. Pierwsza część została wystawiona w 1990 roku, druga dwa lata później. Obie poza granicami Polski.

Już się nie mogę doczekać, kiedy zawitają na deski Opery Wrocławskiej. A są takie plany, i to już niedługo...



Robert Migdał
POLSKA Gazeta Wrocławska
21 października 2010