Ukryci na Powiślu 4/6

W prywatnym mieszkaniu na warszawskim Powiślu stłoczona na małej powierzchni grupka widzów ma szansę nie tylko usłyszeć zebrane przez artystów opowieści o doświadczeniu ukrywania się, ale też do pewnego stopnia doświadczyć uczucia ciasnoty i zamknięcia.

Zwłaszcza w drugiej części, która rozgrywa się w przestrzeni stylizowanej na strych, ciasnej, zakurzonej, dodatkowo jeszcze podzielonej przez rozsnutą wełnę. To nawiązanie do historii będącej punktem wyjścia całego projektu - opowieści o wybitnej aktorce Irenie Solskiej (z myślą o niej rolę Racheli w "Weselu" napisał Wyspiański), która w czasie wojny miała ukrywać uciekinierki z getta, wśród nich ciotkę reżysera Apolonię Starzec. Po wojnie aktorka nigdy o tym nie wspomniała, co rodzi pytanie o powody milczenia i jest przyczynkiem do rozważań o stosunkach polsko-żydowskich. Jednak mało tu kategorycznych wypowiedzi i oskarżeń o antysemityzm. Podobnie marginalne są sceny z siwą Solską wcielającą się w Rachelę z "Wesela" czy ukrywającą się Apolonią, które brzmią jak nadekspresyjny krzyk w świecie szeptu.

Najważniejsze są historie relacjonowane ściszonymi, spokojnymi głosami przez Passiniego i Dołowy. Zasłyszane od tych nielicznych ukrywających się, którzy chcieli wrócić do przeszłości, częściej od ich dzieci i wnuków, które o swoim pochodzeniu dowiadywały się ze szczątków rodzinnych rozmów, składały tożsamość z puzzli, bo mama, zawsze sama, chodziła "na jakiś obcy cmentarz", że była w rodzinie babcia, która "miała inaczej na imię", że przyjaciółka mamy z Izraela tak naprawdę była jej siostrą. To przejmujący spektakl o pozostawaniu w szafie, pod podłogą, na strychu nieraz przez całe życie, o przekonaniu, że bycie Żydem wciąż może być w Polsce stygmatem. Spektakl pęcznieje - po każdym pokazie do twórców zgłaszają się widzowie z kolejnymi historiami.



Aneta Kyzioł
Polityka
11 grudnia 2014
Spektakle
Kryjówka