Ułani, ułani

Przezabawna to komedia, napisana przed wielu laty przez Jarosława Marka Rymkiewicza, w czasach, kiedy Rymkiewicz był zgoła kimś innym.

Wtedy nikogo nie chciał wieszać, ale niczym gorszyciel Gombrowicz parodiował polskie ciągoty do szabelki i konika, prześmiewał się z romantycznych mitów. O tym poniekąd są "Ułani" - bo panna nie może znaleźć wśród Polaków, wojaków, ułanów nikogo, kto sprostałby ojcostwu. Wprawdzie ordynans może zrobić swoje, ale na ojca się nie nadaje i po pomoc trzeba iść do austriackiego Feldmarszała.

Spektakl błyszczy aktorskimi fajerwerkami - w roli dziewicy podbija wdziękiem Dominika Kluźniak, jako Ciotunia przypomina dawne komediowe kreacje Anna Seniuk, rozochocony erotycznie Feldmarszał Jerzego Radziwiłowicza tryska energią, Książę Mariusza Benoit celowo ocieka przyciężkawym dostojeństwem, a Major Piotra Grabowskiego okazuje się uszykowany na szlachciurę z dawnej gawędy. Jest jeszcze jurny Ordynans Arkadiusza Janiczka, który imitując wsiadanie na konia, budzi prawdziwy entuzjazm publiczności, i najmłodszy w tym gronie Hubert Paszkiewicz jako Lubomir, porucznik ułanów o wyraźnie odmiennych, niżby oczekiwano, preferencjach seksualnych (Rymkiewicz ośmielił się na taki gender pół wieku temu!), oraz panny pokojowe, Ania Pauliny Korthals i Frania Anny Ułas, chętne do uciech gdzie popadnie.

Zabawa jest przednia dodatkowo za sprawą dowcipnie zaaranżowanego we foyer i na scenie przy Wierzbowej Muzeum Wszech-Ułaństwa Polskiego, a także prawdziwego domowego bigosu, serwowanego podczas pierwszej przerwy. Zabawa zabawą, ale nie tylko o klekot bocianów i selfie z ułańskim czakiem tu idzie. Gdzieś na spodzie Cieplak z nami igra, zadając pytanie: a co, pozbyliście się tej ułańskiej fantazji, tego durnego samochwalstwa i tężyzny zalatującej naftaliną? Już bezmyślnie nie swawolicie? Jesteście pewni?



Tomasz Miłkowski
Przegląd
6 kwietnia 2018
Spektakle
Ułani
Portrety
Piotr Cieplak