Ulotne

Na początku recenzent doświadczył wzruszenia, potem trwał już tylko w stanie spokojnej przyjemności spowodowanej możliwością przebywania w ,,Wiśniowym sadzie". Bez nostalgii, ze świadomością przebrzmiałości tego świata – tak Izabella Cywińska zinterpretowała dramat Czechowa.

Scena wypełniona cmentarnym bluszczem, dom wyrastający z sadu, huśtawka, nagrobki, konary drzew. Scenografia, która wydawać by się mogła oczywista, tradycyjna, a jednak tak bardzo pojemna, zdatna do pomieszczenia świata przeżyć, emocji bohaterów. Poznański powrót do czechowowskiej klasyki opiera się na wydobyciu wątku przeżyć wewnętrznych bohaterów, a przede wszystkim Luby (Antonina Choroszy) oraz na pominięciu wątków politycznych, społecznych, ekonomicznych wpisanych w tekst dramatu. Pierwszą refleksją po obejrzeniu ,,Wiśniowego sadu" stanowi myśl o niebagatelnym walorze estetycznym przedstawienia. To dominujący wątek pozostający w pamięci widza. Inscenizacja Cywińskiej działa przede wszystkim na emocje, bez ideologizacji, bezpośrednich odniesień do współczesnej rzeczywistości, nie odpowiada na aktualne problemy widza. Jednocześnie to przedstawienie inscenizowane w sposób precyzyjny i dyskretny.

Dwugodzinne widowisko skonstruowano bez dłużyzny, nie ma w nim nic zbędnego. Raniewska została przedstawiona jako osoba psychicznie niegotowa do zmian, do nadania wiśniowemu sadu nowych znaczeń, do pójścia dalej. To kobieta żyjąca wspomnieniami dawnej świetności, targana skrajnymi nastrojami. Antonina Choroszy świetnie zagrała tę rolę, nadając wyrazistości uczuciom (które silnie determinują Lubę w jej postępowaniu) oraz dynamikę przechodzenia z jednych nastrojów w kolejne. Raniewska nie jest postacią jednoznaczną ani statyczną. Biała, a potem wiśniowa suknia, ruchliwość Raniewskiej to środki dające efekt plastyczności budowy tej postaci, zarówno w aspekcie psychicznym, jak i fizycznym. Podłoga domu – ruchoma platforma – daje interesujący efekt odchodzenia, oscylowania między teraźniejszością a przeszłością. Przejmująca jest scena końcowa, gdy stary, samotny Firs (Michał Grudziński) zostaje sam, osuwając się bezsilnie na podłogę, która oddala się w głąb sceny, przy ściemniającym się świetle.

Izabella Cywińska zatrzymała w ,,Wiśniowym sadzie" to, co ulotne: ludzkie emocje, przeżycia, wspomnienia, moment decyzji o podjęciu zmiany i brak gotowości do działania. W tej realizacji sad to stan umysłu, niemocy, przestrzeń refleksji o przeszłości. Jednocześnie jest to również miejsce chwilowego, dekadenckiego trwania.



Agata Łukaszewicz
Dziennik Teatralny Poznań
11 stycznia 2014
Spektakle
Wiśniowy sad