Uwielbiał grać ludzi innych niż on
Joanna Szczepkowska o Zbigniewie ZapasiewiczuRobił wrażenie niedostępnego, chłodnego, zamkniętego w sobie. To były tylko "barwy ochronne". On się opancerzał przed światem, bo w rzeczywistości miał w sobie nadmiar ciepła i bardzo potrzebował ludzi, a zwłaszcza tych z teatralną aurą.
Kiedy był na terenie teatru, sprawiał wrażenie człowieka, który czuje się na swoim miejscu - był aktorem, czasem reżyserem, i nie chciał być niczym innym. Dawał nam poczucie, że można swoje życie oprzeć tylko na teatrze.
Jego praca była zawsze naznaczona powagą, a jednocześnie kochał codzienną chemię teatralnych przyjaźni, żartów, anegdot. Nie musiał używać wielu środków, żeby skupić uwagę widza - jego głos był wystarczająco bogaty.
Był inteligentem, wyglądał jak inteligent, ale uwielbiał grać ludzi innych niż on, zwłaszcza ludzi z marginesu. Mieliśmy burzliwy artystyczny epizod i rozstaliśmy się w czasie prób sztuki, którą reżyserował. Kiedy los zetknął nas w innych próbach, postanowiliśmy porozmawiać - ale nigdy nie było czasu. Została niedokończona rozmowa. Został obraz Zapasiewicza siedzącego razem z nami, a jednak trochę osobno. Została pamięć o wielkim aktorze z wyrazem skupienia na mądrej twarzy. I tego skupienia nie możemy zapomnieć.
Joanna Szczepkowska
Gazeta Wyborcza
16 lipca 2009