Villqist smakuje także po szwedzku

W Szwecji ukazała się właśnie drugaksiążka z tekstami Ingmara Villqista - "Oskar i Ruth". To, że Szwedzi poznali twórczość chorzowskiego dramaturga zawdzięczamy Lennartowi Ilke, który nie tylko tłumaczy, ale i wydaje Villqista.

Rozmowa z Lennartem Ilke Marcin Mońka: Kiedy po raz pierwszy zetknął się Pan z dramatami Ingmara Villqista? Lennart Ilke, tłumacz: Poznałem twórczość Villqista w czasopiśmie "Dialog" w 2000 roku. W listopadowym numerze przeczytałem jego "Beztlenowce". Dopiero po tej lekturze powróciłem do marcowego numeru i do "Nocy Helvera". Pomyślał Pan wtedy, ze to skandynawski twórca? Nie, bo nic nie wskazywało na to, żeby teksty były przetłumaczone. Oczywiście zastanawiałem się nad dziwnym, niby skandynawskim nazwiskiem, ale widziałem też, że coś nie tak, bo powinno być Villqvist albo Villquist, żeby było poprawnie. Czy duszna i przytłaczająca atmosfera jego sztuk jest Szwedom bliska? Nie chciałbym uogólniać. Myślę, że większość i Szwedów, i Polaków wolałoby lżejszą rozrywkę. Ale Villqist ma rożne strony. Napisał też przecież bardzo humorystyczne utwory, jak „Oskar i Ruth” czy „Wernisaż”. Jak w takim razie Pana rodacy reagują na utwory Villqista? Dotychczas żaden dramat nie został w Szwecji wystawiony, więc trudno mi powiedzieć. Ale mieliśmy dwukrotnie publiczne czytania z aktorami w Teatrze Uppsalskim - "Nocy Helvera" w 2005 roku i "Fantom" w 2006 roku. Obie były przyjęte bardzo pozytywnie. Trudno jest nakłonić teatry do wystawienie jednego z nich? Chętnych do wystawienia jest dużo, ale furtka jest bardzo wąska, więc nie jest łatwo. Wydawanie dramatów w formie książkowej, ze zdjęciami to moja broń w tej "walce" o zainteresowanie. Także czytania Villqista w Teatrze Uppsalskim nie odbyłyby się bez mojej inicjatywy. "Oskar och Ruth" jest drugą książką z dramatami Villqista po szwedzku. Planuje Pan wydać kolejne jego utwory? Konkretnych planów w tej chwili nie mam, ale później pewnie dalej będę coś robił. Chciałbym na przykład przetłumaczyć i opublikować „Wernisaż”. Jak to się stało, że zainteresował się Pan polską literaturą, a w szczególności dramaturgią? Tłumaczy Pan również utwory Janusza Głowackiego. Po raz pierwszy pojechałem do Polski w 1974 roku. Ponieważ interesowałem się literaturą, sztuką i językami było dla mnie oczywiste, że muszę też poznać polską literaturę. Pierwszą książką, którą w całości przeczytałem po polsku był właśnie dramat - "Noc listopadowa" Stanisława Wyspiańskiego, włącznie ze wszystkimi przypisami. Tłumaczyłem i wydałem dwie sztuki Janusza Głowackiego. Obydwie były wystawione w Szwecji - "Antygona w Nowym Jorku" w 2002 r. i "Polowanie na karaluchy" w 2005 r., z czego jestem bardzo dumny.

Marcin Mońka
Gazeta Wyborcza Katowice
28 lutego 2008
Portrety
Lennart Ilke