W domu dziadka i pradziadka

- Termin "alte hajm" w języku jidysz oznacza "stary dom" i taki też jest polski tytuł spektaklu. "Alte hajm" jest jednak również pojęciem, którego wielu ortodoksyjnych Żydów używa w odniesieniu do "starego kraju", czyli Polski - tłumaczy Michael Rubenfeld, współautor scenariusza spektaklu, który będzie miał premierę na Dużej Scenie Teatru Nowego.

Reżyserem Alte Hajm/Stary dom jest Marcin Wierzchowski, doskonale znany poznańskiej publiczności z pierwszego w Polsce teatralnego serialu utrzymanego w stylistyce "non fiction" - cyklu Jeżyce story: Posłuchaj miasta!, który od 2013 roku gościł na Trzeciej Scenie Teatru Nowego. Z Michaelem Rubenfeldem (rocznik 1979), polsko-żydowsko-kanadyjskim aktorem, producentem, współtwórcą kolektywu żydowskich artystów i aktywistów FesitvALT, poznali się przy okazji Wciąż wracamy - spektaklu, który opowiadał prawdziwą historię Rubenfelda i jego matki - Żydów, potomków ocalałych z Holokaustu z Polski. - W tamtym spektaklu gram razem z moją mamą. Przedstawiamy historię naszej pierwszej podróży do Polski, nasze doświadczenie poznawania i zakochiwania się w kraju, z którego pochodzimy, ale zostaliśmy wychowani do jego nienawiści - wspomina.

- Po obejrzeniu spektaklu Marcin Wierzchowski skontaktował się ze mną, zaczęliśmy się spotykać i rozmawiać, dzieląc się naszymi doświadczeniami - ja jako kanadyjski Żyd, który podjął decyzję o przeprowadzce do Polski, aby zmagać się z demonami przeszłości, a Marcin jako Polak zmagający się z własnym związkiem ze skomplikowaną historią Polski i swoim miejscem w niej - tłumaczy. Z tych spotkań i rozmów powstał scenariusz Alte Hajm/Stary dom.

Marcin Wierzchowski: - Rdzeniem tej opowieści jest teraźniejszość. Rodzina spotyka się na wspólnej uroczystości, w domu, z którym związanych jest wiele wspomnień, w którym spędzali każde wakacje. To był dom dziadka, pradziadka, nestora rodu, który wciąż żyje. Człowieka, który pamięta jeszcze wojenne czasy, ale poprzez to dom zaczyna przenosić nas w miejsca odległe czasowo, miejsca okołowojenne - mówi. - Wspomnienia powracają czasami tak, jak zostały zapamiętane, a czasami tak, jak się wydarzyły, cały czas próbujemy negocjować pomiędzy tym, co jest pamięcią, a tym, co zdarzyło się naprawdę - dodaje reżyser. - Opowieść dotyczy również żydowskiej rodziny z przeszłości i tego, jak wydarzenia z jej historii przeplatają się z teraźniejszością - dopowiada Michael Rubenfeld.

- Wszyscy lubimy historie o nawiedzonych domach i wszyscy, bez względu na to, jak racjonalni byśmy byli, mamy w sobie cząstkę wiary w duchy, w to, że coś po nas zostaje - przekonuje Marcin Wierzchowski. - Czasami ograniczamy to do tego, co materialne - do przedmiotów, do zdjęć, do budynków, a czasami wychodzimy poza to i mówimy, że ktoś pozostawił po sobie dobre albo złe wspomnienia, czasami pozostaje w nas emocja po kimś, a czasami wierzymy w duszę. W to, że niektóre idą do nieba, a inne są zmuszone błąkać się po ziemi tak długo, aż coś się w końcu wydarzy, co je z tego trudnego obowiązku zwolni. Te myśli są blisko początku pracy nad tym spektaklem. Pomyśleliśmy sobie, że dom, który jest domem rodzinnym, jest jak świadek, który mieści w sobie wszystko - zaznacza reżyser.

Premiera: 18.02, g. 18
Kolejne spektakle: 19, 20, 22.02, g. 18
bilety: 60-80 zł
Tytuł oryginalny: "Dom wspomnień"



Sylwia Klimek
kultura.poznan.pl
18 lutego 2022