W dworku Witkacego

"Wampir we flakonie" - wirtuozerska obsada aktorska, pomysłowa scenografia i innowacyjne rozwiązania muzyczne. Całość potraktowana z przymrużeniem oka. Nic dodać, nic ująć.

Poprzez tytuł, typowo „adspectatorski” – mroczny i enigmatyczny, twórcy uciekają przed stereotypem inscenizacji lektury szkolnej. Przedstawienie jest oparte przede wszystkim na dramacie W małym dworku Witkacego. Przybiera pierwszorzędną formę. Hol Muzeum Narodowego zamienia się w arystokratyczny salon – jasnooświetlony, oszczędnie umeblowany. W środku znajdują się jedynie kanapa, fotel i stolik do kawy.  

Rozpoczyna się monologiem Ignacego, który porzuca posłannictwo wprowadzenia widzów w akcję, ograniczając się do wplecenia w lawinę słów szczątkowych informacji. Chłopiec odchodzi, udostępniając przestrzeń na spotkanie Zosi (Agata Skowrońska) z ojcem (Michał Wielewicki). Ona – aktorka przeżywa tragedię, ponieważ nie potrafi nauczyć się roli na pamięć, zaś chwilę potem dochodzą do niej wieści o reformie teatralnej, która przewraca jej świat do góry nogami.  

Co jakiś czas słodkie, rodzinne tête-à-tête przerywa im kucharka - Urszula (Dorota Kwietniewska). Mimo prostactwa wyjaśnialnego niskim pochodzeniem społecznym cieszy się ona urodą, wdziękiem i w związku z tym - widocznymi względami chlebodawcy. 

W umizgach nie przeszkadza im nawet obecność panienki. Pełno tu niedomówień. Ojciec uświadamia Zosię, że matka jej nie żyje i nie życzy on sobie drążenia więcej tej kwestii. Pojawia również młody, przystojny gość, który dziewczynie przypomina zbiegłego męża, ale udaje mu się szybko zanegować podobieństwo i wyprowadzić ją z błędu. Lecz punkt kulminacyjny groteskowa rzeczywistość sztuki osiąga, gdy zjawia się widmo Anastazji, żony i matki (Agata Kucińska). Nie wiadomo w jaki sposób umarła. Ona z pewną nonszalancją utrzymuje, że miała raka wątroby i to ją uśmierciło, zaś jej mąż, iż w afekcie zabił ją za zdradę. Tajemnicą pozostaje również tożsamość jej kochanka: był nim Ignacy czy elegancki nieznajomy. Anastazji udaje się wszystko mniej lub bardziej logicznie wyjaśnić. Reakcje domownków na jej obecność są różnorakie - przechodzą od stoickiego spokoju małżonka i kucharki, aż po paraliżujący strach Ignacego. 

Niekiedy zacierają się granice i absurd przybiera płaszcz czarnego humoru. Ekstrawagancja wydaje się satyrą. Bohaterowie nie stronią od alkoholu, narkotyków, ani rozwiązłości seksualnej. Ukazane scenki przypominają narkotyczno-alkoholowe wizje przerywane wystąpieniami muzycznymi z udziałem aktorów i orkiestry. Postaci miotają się między rewolucyjnym przemianami burzącymi ustalone normy, a samymi konwenansami, które uwidaczniają się w wyrafinowanej mimice i lekko przesadzonej gestykulacji.  

Spośród aktorów nie sposób nie wspomnieć niesamowitej Agaty Kucińskiej, która potrafi równie ekspresyjnie i soczyście zagrać femme fatale, jak i małego chłopca (Urodziny taty). Podobnie Dorota Kwietniewska i Michał Wielewicki wzbudzają swoją grą podziw i sympatię.



Antonina Gruszecka
Dziennik Teatralny Wrocław
25 czerwca 2009
Spektakle
Wampir we flakonie