W głębi życiowego continuum
„Istotą butō jest zaproszenie widzów do odzwierciedlenia swojego serca. Ekstremalne zwolnienie ruchu zmusza ich do zagłębienia się w nie, nie pozwalając na zatrzymanie się na powierzchni”. Słowa Daisuke Yoshimoto stanowią najstosowniejszy komentarz do jego spektaklu „Kiokatabira ciała”, który nazwać można taneczną kontemplacją, próbą wniknięcia w głąb bytu.„Kiokatabira" to nazwa kimona w kolorze białym, w które obleka się zmarłych do pogrzebu w obrządku buddyjskim. Spektakl Yoshimoto eksploruje za pomocą ruchu temat śmierci, umierania i rodzenia się na nowo. Tancerz, ubrany w lśniącą suknię i prowokacyjnie czerwone pantofle na obcasie, zakreśla przestrzeń swego artystycznego istnienia i działania poprzez zataczanie kręgów wokół sceny. Nadaje tym samym przedstawieniu specyficzny, regularny rytm. Raz po raz twórca opada na stojące na uboczu krzesło, bezwładnie zwisając przez oparcie: umiera na oczach widza, by po chwili na nowo podjąć szaleńczy bieg w zaklętym kręgu.
Powtarzalność ruchu, która może symbolizować odwieczność przemian życia i śmierci, odchodzenia z tego świata i wiecznego powrotu, współgra z podkładem muzycznym: monotonną melodią, przypominającą dźwięk pozytywki lub kręcącej się karuzeli. Sekwencje ruchu tancerza opierają się właśnie na powtórzeniach; tancerz chce być pewien siły przekazu, wsłuchuje się we własne wnętrze i z niego czerpie energię do ruchu.
Fragmenty spektaklu przypominają medytację, kontemplowanie własnego ciała, poszukiwanie jego łączności ze światem duchowym. Yoshimoto powoli, spokojnie wędruje krok za krokiem w stronę widowni, wpatrując się we własne dłonie, wykonujące delikatne ruchy. Jego oczy zdają się patrzeć gdzieś dalej, dostrzegać to, co dla nas niewidoczne.
Obok opozycji życie i śmierci w spektaklu widoczna staje się także antynomia kobiecości i męskości. Kobiecy strój kryje upudrowane męskie ciało; taniec z pantoflem odczytać zaś można jako igranie z granicami płci, poszukiwanie ludzkiej tożsamości. Eksponowane w przedstawieniu ciało jest niezwykle silne, sprężyste, odporne na upadki. W finale spektaklu jednak, gdy tancerz staje przed nami prawie nagi, z prześwitującym spod pudru rumieńcem wysiłku, objawia się jego kruchość, wrażliwość, bezbronność.
Yoshimoto tańczy niby w transie, zdaje się nie potrzebować widza, lecz niekiedy niebezpiecznie zbliża się do niego, dopuszcza go do swych najskrytszych myśli i pragnień. Wielokrotnie umierając i rodząc się na scenie, kreuje wizję wiecznego „teraz", czasu kolistego, opartego na powrocie tych samych rzeczy i zjawisk.
„Kiokatabira ciała" to spektakl bardzo osobisty, wymagający skupienia uwagi widza, jego pełnego zaangażowania. Sekwencje ruchów tancerza odzwierciedlają bowiem to, co w bycie najbardziej tajemnicze. Zgodnie ze słowami Yoshimoto spektakl jest „tańcem skrajnie osobistego „ja", tańcem upływu czasu". Widzowi pozostaje zatem po prostu patrzeć: obserwować, jak mija czas – i oswajać się jego nieuchronnym upływem.
Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
13 grudnia 2012