W hołdzie prawdziwym ludziom
Dnia 13 kwietnia jak co roku odbył się w Uniejowie Festiwal Muzyki i Tańca Indian Ameryki Północnej, czyli pow-wow. Impreza ta odbywa się cyklicznie dwa razy w roku, poczynając od 2005. Od dłuższego już czasu położona w województwie łódzkim miejscowość gości uczestników na początku wiosny. Oprócz wykonawców z całej Polski, na start stawili się także przedstawiciele Niemiec oraz Czech.Spotkania tego typu odbywają się w różnych miejscach Europy, gromadząc ludzi zainteresowanych kulturą rdzennych mieszkańców Ameryki, którzy chcą w ten sposób oddać cześć jej przedstawicielom. Uczestnicy nie uznają się w żaden sposób za spadkobierców Indian. Są jedynie zafascynowani ich zwyczajami, a poprzez kultywowanie zwyczajów chcą okazać swój szacunek. Tradycyjna nazwa takich festiwali to pow-wow. Jest to zgromadzenie społeczności w celu wspólnego celebrowania tradycji oraz zacieśniania więzów plemiennych.
Każdy pow-wow składa się z oficjalnego rozpoczęcia, tak zwanego Grand Entry, części konkursowej oraz zakończenia, czyli Grand Exit. Głównym punktem programu są oczywiście wspólne tańce i śpiewy, odbywające się w centralnej części zebrania. Miejsce to ma specjalny charakter i nikomu spoza występujących nie wolno wchodzić w jego obręb. Jest to jedna z niepisanych zasad pow-wow, które mają na celu okazanie szacunku wszystkim uczestnikom. Zakazane jest na przykład robienie zdjęć z ukrycia. Jeśli mamy ochotę upamiętnić swój pobyt na spotkaniu w formie fotografii, najlepiej jest podejść do danej osoby i poprosić o zgodę. Impreza rozpoczęła się około godziny 14 i trwała bez przerw aż do wieczora.
Poza częścią konkursową, w której przyznawano nagrody w poszczególnych kategoriach, na arenie pojawiali się wszyscy tancerze, by wziąć udział w intertribalu. Pełni on niejako rolę teatralnego antraktu. Jest jednak o wiele bardziej aktywny, ponieważ na scenę wejść może wówczas każdy, nawet ludzie z widowni, by wspólnie oddać się tańcowi. W ten sposób dla niektórych osób pow-wow oznaczał ciągłą, kilkugodzinną aktywność fizyczną. Wymaga to na pewno niezłej kondycji, chociaż trzeba przyznać, że podstawowy krok prezentowany przez większość uczestników jest bardzo prosty i raczej spokojny. Dzięki temu każdy nawet ktoś bez doświadczenia może dołączyć do grupy przemieszczających się w kręgu po arenie uczestników. Poszczególne kategorie konkursowe obejmują zaś podział ze względu na wiek oraz płeć. Istnieje również rozróżnienie na tańce tradycyjne oraz tak zwany free style, który jest najbardziej widowiskowym elementem performance'u.
Organizatorzy zadbali o to, by nikt nie poczuł się pominięty i zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży każdy otrzymał dyplom oraz jakiś upominek. Ogólnie cała impreza ma bardzo rodzinny charakter. Pow-wow to również w dużej mierze wydarzenie towarzyskie, stanowiące nieraz jedyną okazję do spotkania znajomych i przyjaciół z odległych rejonów kraju.
Polscy Indianiści po raz kolejny zadbali o to, by uniejowskie spotkanie przebiegło w przyjaznej atmosferze. Tegoroczną edycję na pewno można zaliczyć do udanych. Dla osób postronnych jest to idealna okazja do zaznajomienia się z bądź co bądź egzotyczną dla nas kulturą. Oprócz wrażeń artystycznych z pow-wow oferuje również wspomnienia materialne w postaci sprzedawanych wokół areny suwenirach i różnorakiego rodzaju pamiątkach tematycznych.
Największą atrakcją jednak pozostają wspaniałe stroje uczestników, w których stworzenie włożonego wiele wysiłku oraz skrupulatności. Przez kreacje te przebija się ewidentnie oddanie oraz pasja ludzi, którzy poświęcają swoją energię oraz czas na dostarczenie widzom niezapomnianych doznań. Warto także pamiętać, że sam taniec pełni też funkcję duchową, będąc forma modlitwy.
W połączeniu z rytmicznymi dźwiękami bębnów oraz śpiewem tworzy on niesamowitą mieszankę, która na stałe zapisuje się w pamięci.
Andrzej Kownacki
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
18 kwietnia 2024