W piątek premiera „Ameryki"

9 września w Teatrze Polskim w Bydgoszczy odbędzie się premiera spektaklu „Ameryka" w reżyserii Julii Holewińskiej w Teatrze Polskim.

Na wykonanym piórkiem i atramentem rysunku América Invertida (1943) urugwajski malarz Joaquín Torres García przedstawia Amerykę Południową odwróconą do góry nogami – z perspektywy, do której nie przywykliśmy w polskiej szkole. To wyzwolicielskie dekolonialne spojrzenie, polegające na oduczaniu się oczywistości, podważaniu świętości, odkrywaniu skrytej przemocy i wpisanej w naszą kulturę i system społeczno-ekonomiczny opresji, jest inspiracją dla Ameryki.

Centralną postacią tej opowieści jest Witoldo Gombrowicz – argentyński pisarz, noblista, uciekinier z polskości, który zabiera nas w podróż po swojej ukochanej Ameryce Południowej i jednocześnie w głąb swojego nowego, nieznanego dramatu. Uwolniony od ciężaru swego kraju i języka, snuje opowieść o „nowej Ameryce, o nas wszystkich". Wyraża w niej marzenie o ustanowieniu nowej kartografii, o zdekolonizowaniu myślenia, o konieczności wymyślenia nowych bohaterów na miarę „nowego wspaniałego świata".

W narracji Gombrowicza pojawiają się: Kolumb, Maradona, Isaura i Amazonia – każde z nich wadzi się ze swoją własną opowieścią i, przede wszystkim, z historią kolonizacji i innych form opresji, stając w obronie rewolucyjnych i progresywnych wartości. W ich opowieściach Ameryka Południowa jest nie tyle egzotycznym miejscem uchodźctwa, ostatnim portem, co raczej przestrzenią wcielanych w życie utopii i codziennych rewolucji, które zachodzą tam wcześniej i gwałtowniej niż w Polsce. Polska bowiem przegląda się w Ameryce Łacińskiej niczym w lustrze – i na odwrót.

Być może więc, by zmienić Polskę, trzeba ją przemieścić, wprawić w ruch, skonfrontować z Innym?

Być może więc nastał czas, by odwrócić drogowskazy i mapy (są one już od dawna odwrócone, tylko my tego nie zauważaliśmy...), wytyczyć inne drogi („droga to nie ta droga" – czytamy w chilijskim poemacie Amereida...), trwale zmienić ton i charakter tej opowieści. Na słynnym rysunku urugwajskiego artysty Joaquina Torresa Garcíi América Invertida (1943), prosty gest odwrócenia mapy i spojrzenia na to, co znane z drugiej strony („do góry nogami"), staje się wyrazem „epistemicznego nieposłuszeństwa" , formą dekolonizacji wiedzy. Postulatem, w którym przekształcenie kartografii staje się próbą otwarcia nowych źródeł myślenia. „W rzeczywistości naszą północą jest południe. (...) Dlatego teraz odwracamy mapę do góry nogami i wtedy otrzymamy prawdziwe wyobrażenie o naszej pozycji, a nie postępujemy tak, jak sobie tego życzy reszta świata. Punkt Ameryki od teraz, na zawsze, uparcie wskazuje na południe, czyli na naszą północ", pisał Torres García w 1935 roku w swoim manifeście Szkoła południa.

„Szkoła południa" jest specyficzną szkołą: godną Pippi Pończoszanki. Nauka w niej polega nie na utrwalaniu kanonu europejskiej wiedzy, lecz raczej na jej oduczaniu, metodycznym demaskowaniu i przekraczaniu kolonialnego i opresyjnego uwikłania. Jednak w przeciwieństwie do dobrze nam znanej krytycznej tradycji dekonstrukcji, to dekolonizacyjne działanie nie rozgrywa się na poziomie tekstu, lecz jest jednocześnie postulatem etycznym i impulsem do politycznego działania: do innego pomyślenia naszego wspólnego życia, do stworzenia nowych relacji. Oznacza też – prawdziwe, nie postulatywne – otwarcie się na Innego.

Fragment sztuki:

„WITOLDO GOMBROWICZ: Byłem nikomu nieznanym cudzoziemcem, nie byłem sławny, a mój hiszpański był paroletnim dzieckiem, które ledwo umiało mówić. Nie wiedziałem, jak poprawnie pisać, ale kto wie, czy ta przymusowa dieta nie okazała się dobra dla zdrowia? Dziś wiem, że chciałbym wysłać wszystkich pisarzy świata za granicę, poza ich własny język, poza wszelkie ozdoby słowne, aby przekonać się, co by z nich wtedy zostało.

Wygrzebanie się z własnego kraju i własnego języka pozwoliło mi na wygrzebanie się z własnego ja. Zapomniany polski pisarz Witold Gombrowicz, którego ostatecznie porzuciłem w 1963 roku, pisał: poniedziałek ja, wtorek ja, środa ja... Dziś wszyscy wiemy, jak dalece się mylił.

Dlaczego nie wróciłem do Polski? Z powodu rozpoczętych głębokich studiów nad duszą Latynosa. Dziś jako pisarz argentyński - Witoldo Gombrowicz - pozdrawiając wielkich nienagrodzonych - Samuela Becketta, Eugene'a Ionesco, Jeana Geneta - oddaję głos wielkiej Ameryce Łacińskiej - płucom i duszy współczesnego świata.

Mój obowiązek to napisanie historii na nowo. Opuszczając Polskę, uwolniłem się od wojny, nacjonalizmu, antysemityzmu, maski, którą kazali nam wkładać możni tamtego świata: Bóg, Kapitał, Naród i Ego. Dlatego stałem się Latynosem - wielością. Patrzeć z marginesu - to patrzeć w przyszłość. Argentyna, Brazylia, Kolumbia, Urugwaj, Chile, Ekwador, Meksyk, Kuba, Peru, Paragwaj, Boliwia stały się moją ojczyzną. Przywiązałem się do ludzi z tych krajów. Moja obsesja młodości i wolności utożsamiała się z młodą Latiną, szukającą swojej formy. Dlatego oddaję w wasze ręce ten dramat - dramat o psychice mieszkańca Ameryki Południowej, o nowej Ameryce, o nas wszystkich.

O zapomnianym polskim pisarzu Witoldzie Gombrowiczu mówiono: jest znakomitym autorem o silnym, męskim nieposkromionym talencie bez potknięć i zająknięć. Należy go tłumaczyć. Jako pisarz argentyński - odbierający dziś w imieniu Latiny nagrodę Nobla - postuluję inne translatorskie zadanie: jak przetłumaczyć słowo Ameryka?".

Spektakl „Ameryka" w reżyserii Julii Holewińskiej otrzymał Patronat Honorowy Ambasady Republiki Argentyny.



Adrianna Szymczak
Teatr Polski w Bydgoszczy
8 września 2022
Spektakle
Ameryka