W piątek trzynastego
Rozpoczęcie trzynastej edycji Festiwalu w piątek trzynastego można uznać za prowokację artystyczną, jednak pierwszy dzień XIII Festiwalu Sztuki Teatralnej w Rybniku należał do udanych. Nie obyło się jednak bez niespodzianek - z przyczyn niezależnych od organizatorów nie wystąpił Teatr Officium z Łodzi, jednak spektakle pozostałych zespołów sprawiły, że widzowie szybko zapomnieli o zmianach w programie. Obejrzeliśmy trzy przedstawiania konkursowe oraz dwa spektakle poza konkursem. Dzień zakończył "Poemat o słońcu i księżycu" Teatru Klinika Lalek prezentowany na rybnickim Rynku.Zmagania konkursowe otworzył spektakl „B 612” Teatru Delikates z Pisza. Monochromatyczne przedstawienie to pełna wizualnych metafor historia podróży przez życie. Główny, a zarazem jedyny bohater (w tej roli Wiktor Malinowski) trafia na obcą planetę, jednak podróż w nieznane okazuje się być droga prowadzącą do samopoznania. W przedstawieniu nie pada ani jedno słowo, co sprawia, że widowisko ciąży ku pantomimie (bogata mimika jest jednym z podstawowych środków wyrazu) i teatrowi plastycznemu. Olbrzymią rolę odgrywa światło, które z czarno-białej przestrzeni wydobywa sensy. W głębi sceny znajduje się ekran, na którym wyświetlane są projekcje wideo - w pierwszej scenie widzimy wędrujące po firmamencie słońce, kolejne obrazy będą już bardziej wieloznaczne. Każdy z elementów scenograficznych oraz kostium bohatera są białe, podobnie jak kokon, z którego wyłania się mężczyzna. Dzięki pomysłowej oprawie plastycznej przedstawienia staje się serią przyjemnych wizualnie obrazów składających się na opowieść o poszukiwaniu sensu życia. Obliczenia, których dokonuje bohater (białą kredą nanosi kolejny liczby na czarną podłogę) nie pomogą w znalezieniu odpowiedzi na nurtujące go pytania - matematyka staje się tu metaforą próby uporządkowania świata. Podobnie, jak na początku podróży, u jej kresu bohater pozostanie samotny. Doskonałym zakończeniem tej teatralnej uczty był wykorzystany w spektaklu tort, którym artysta poczęstował widzów. Zasiadający w jury Łukasz Drewniak dał się przekonać Wiktorowi Malinowskiemu, stwierdził bowiem podczas dyskusji, że tę wypowiedź artystyczną charakteryzowało doskonałe wyczucie efektu teatralnego.
Beznadziejną sytuację młodej, poszukującej pracy dziewczyny pokazała Anna Biernacka w monogramie „M.” w reżyserii Karola Rębisza. Przedstawienie pozbawione jest scenografii, jego siła tkwi w samej opowieści. Proces poszukiwania pracy staje się pretekstem do pokazania mechanizmów rządzących współczesnym światem. Dziewczyna, która nie chce być jedynie trybkiem w wielkiej, biurokracyjno-korporacyjnej machinie, nie chce zakładać rodziny skazana jest na odrzucenie i samotność. Jej tragiczną sytuację pogłębia związek z pracoholikiem, który sprawia, że w bohaterce narasta poczucie osamotnienia, niezrozumienia i frustracji, utraty poczucia sensu wszelkich podejmowanych działań. Aktorce doskonale udało się pokazać rozdźwięk między wymaganiami, jakie stawia przed nami społeczeństwo, a tym, kim czujemy się w środku. Potrzeba samorealizacji koliduje z akceptowanym społecznie obrazem kobiety sprawiając, że trafiamy w pułapkę, z której trudno znaleźć wyjście. W konsekwencji powoli oddalamy się od swojego pierwotnego „ja” powoli stając się sztucznym konstruktem złożonym z tysięcy masek (dziewczyna trzykrotnie się przebiera, trzykrotnie zmienia skórę). Przedstawienie pełne jest trafnych, podanych w humorystyczny sposób obserwacji socjologicznych, które sprawiają, że nietrudno zidentyfikować się z bohaterką.
Ostatnim spektaklem konkursowym był „Kto usta twe całował” Teatru Tetrametr z Raciborza. Tytuł przedstawienia pochodzi od słynnego walca boston z filmu „Zamach na gubernatora” w wykonaniu Mieczysława Fogga (muz. Henryk Wars) będącego przewodnim motywem muzycznym przedstawienia oraz przesłaniem, bowiem wypowiedź artystyczna raciborskiego zespołu osnuta została wokół relacji damsko-męskich. „Kto usta twe całował, ten już miłością się struł” - pierwsze rozczarowania, miłosne wzloty i upadki budują spektakl pozbawiony scenografii, oparty jedynie na interakcjach między młodymi aktorami. Przedstawienie charakteryzuje spora dawka humoru - do łez rozbawia scena, w której młodzi mężczyźni zachwycają się samochodzikiem-zabawką zastanawiając się, czy lepiej, by miniaturowy model był elektryczny czy spalinowy. Oczywiście żadnej z kobiet nie udaje się skupić uwagi płci przeciwnej zajętej podziwianiem tego „cudu techniki”. Całość widowiska utrzymana została w konwencji groteski - unoszące się wokół opary absurdu były najlepszym zobrazowaniem relacji łączących kobietę i mężczyznę.
Na koniec mieliśmy okazję obejrzeć dwa przedstawienia pozakonkursowe - etiuda Teatru Sztuki Mariana Bednarka pod tytułem „Czarny punkt” była żartobliwym zestawieniem światopoglądu miłośnika wentylatorów i odkurzaczy ze sposobem myślenia odwiecznego poszukiwacza filozoficznej prawdy, głębi ukrytej nawet w rurze odkurzacza. Racjonalista kontra marzyciel - jak można się domyślać uczestnicy spotkania nie doszli do porozumienia. Drugim spektaklem pozakonkursowym i jednocześnie jedynym plenerowym przedstawieniem tegorocznego Festiwalu Sztuki Teatralnej był „Poemat o słońcu i księżycu” Teatru Klinika Lalek z Wolimierza. Oczywiście nie zabrakło gigantycznych machin, przerażającego, ziejącego smoka, ogniska rozpalonego na środku Rynku, tańca i dynamicznych instalacji, które pozwalały zbudować świat pełen metafor. Przeganiana z miejsca na miejsce publiczność co rusz zaskakiwana była kolejnym rozwiązaniem inscenizacyjnym. Widowisko doskonale wpisało się w trwające w Rybniku juwenalia zyskując spore grono dwudziestoparoletnich widzów.
Motywem przewodnim pierwszego dnia Festiwalu był kosmos, miejsce akcji pierwszego zaprezentowanego spektaklu, zbudowana z niezliczonej ilości czarnych punktów przestrzeń, w której słońce i księżyc widoczne są nie tylko z Wolimierza.
Olga Ptak
Dziennik Teatralny
14 maja 2011