W Płocku będzie królował Witkacy

Już w czwartek Muzeum Mazowieckie szykuje wspaniałą ucztę dla wielbicieli Stanisława Ignacego Witkiewicza. Z Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku przyjedzie 60 portretów jego autorstwa. To ogromne wydarzenie. Dość powiedzieć, że w XXI w. tylko dwa razy opuściły mury tej placówki.

Cofnijmy się do 1925 r. Stanisław Ignacy Witkiewicz postanowił rozwinąć twórczość portretową kosztem malarstwa olejnego. Motywacją była z pewnością perspektywa stałego dochodu, ale też szansa na eksperymenty. Opracował nawet specjalny regulamin, w którym określił typy portretów, od idealizowanych po zdeformowane. Typ A to portrety wielkoformatowe. Typ B - najbardziej realistyczne. C - to typ wyjątkowy, tylko dla grona przyjaciół, malowany za darmo pod wpływem używek - np. pejotlu czy meskaliny. Podobnie mogły wyglądać typy D, z tą różnicą, że tworzone były nie pod wpływem używek. No i dla tych, którzy za zdeformowany obraz chcieli zapłacić. Swojej działalności nadał skądinąd ironiczną nazwę "Firma Portretowa S.I. Witkiewicz". 

- Portrety w typie C i pochodnych powstały w specyficznych warunkach, zazwyczaj w domu jednego z przyjaciół, który organizował spotkanie osób wskazanych przez Witkacego - opowiada Beata Zgodzińska z Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku, kurator wystawy. - Wszystkie dzieła powstałe podczas takiego wieczoru zostawały w domu gospodarza przyjęcia, w podzięce za zorganizowanie kolacji, zwanej też papojką lub orgkietką. Zazwyczaj Witkacy nie zgadzał się, by opuszczały ten dom. Jak sugerował zakopiański lekarz Teodor Białynicki-Birula, artysta tworzył w ten sposób galerię swoich dzieł. 

To nie oznacza, że Witkacy uważał takie portrety za coś niewartego szerokiej uwagi. Przeciwnie. Miał świadomość wartości tych prac, wykonanych niełatwą techniką. 

W 1965 r. słupskie muzeum kupiło pierwsze portrety pochodzące z kolekcji Teodora Białynickiego-Biruli. Dzięki kolejnym nabytkom powstała największa na świecie kolekcja, licząca dzisiaj 253 prace. Znajdujące się w zbiorach pastelowe portrety i kompozycje, ołówkowe rysunki, portrety wykonane węglem, obrazy olejne i akwarele muzeum często nabywało z kolekcji osób związanych z Witkiewiczem. Choćby Modesty Zwolińskiej - siostry Neny Stachurskiej, przedwojennej aktorki teatru formistycznego w Zakopanem, jednej z ulubionych modelek artysty. 

Do Płocka przyjedzie 60 portretów. - Każdy, kto obejrzy tę wystawę w Muzeum Mazowieckim, będzie wiedział, czym jest Firma Portretowa - podkreśla Beata Zgodzińska. - Będzie można zobaczyć niemal wszystkie podstawowe typy regulaminowe (z wyjątkiem typu A), a także ich kombinacje. Będą portrety dziecięce, które zazwyczaj podobają się zwiedzającym. Nie zabraknie kilku wizerunków wspomnianej już Neny Stachurskiej. Wśród osób portretowanych są m.in. Jan Humpola - kapelan prezydenta Ignacego Mościckiego, czy pisarz Michał Choromański. Malarz i pisarz Rafał Malczewski (syn Jacka) oraz pisarka Irena Krzywicka. Osobom zainteresowanym historią malarstwa polecam portret przedstawiający Marię Nawrocką ucharakteryzowaną na kardynała Richelieu, którego portretował Philippe de Champaigne. 

Beata Zgodzińska poleca też specyficzny portret Janiny Turowskiej-Leszczyńskiej, o wspaniałej urodzie której świadczą jej przedwojenne fotografie. Jak podkreśla kurator wystawy, współcześni mężczyźni także nie są obojętni na urok owej młodej kobiety. - Pamiętam, jakim westchnieniem zareagowali na te zdjęcia panowie w jednej ze słupskich drukarni, gdy przyszło im swego czasu przygotować katalog wystawy. Pewnym zdumieniem może być więc jeden z naszych portretów, bowiem odbiega od typowych ujęć Inki Turowskiej. 

Jak duże szykuje się wydarzenie, świadczy to, że w XXI w. portrety autorstwa Witkacego tylko dwukrotnie opuściły mury Muzeum Pomorza Środkowego. Do tej pory gościły tylko w Muzeum Narodowym w Gdańsku i Muzeum Okręgowym w Suwałkach. Powód jest prosty - z pastelowymi pracami trzeba się obchodzić jak z chińską porcelaną, wymagają częstej i starannej konserwacji. Nie służą im wstrząsy, których podczas transportu nie można uniknąć. 

- Tajemnica naszego powodzenia jest następująca - uśmiecha się Leonard Sobieraj, dyrektor Muzeum Mazowieckiego. - Panu Mieczysławowi Jaroszewiczowi, dyrektorowi słupskiego muzeum, zaproponowałem transakcję wymienną: my wypożyczmy zbiór portretów Witkiewicza, a w zamian, w przyszłym roku, do Słupska pojedzie nasza kolekcja art déco. Zgodził się bez wahania. Co tylko potwierdza, jak cenna jest nasza kolekcja. 

Dyrektor cieszy się, że Witkacy w secesyjnej kamienicy przy Tumskiej 8 będzie gościł właśnie w wakacje. Jak mówi, to sam środek sezonu turystycznego, zatem wystawa może być świetną promocją Płocka. 

Otwarcie wystawy odbędzie się 9 lipca o godz. 17. Będzie czynna do 30 sierpnia.



Rafał Kowalski
Gazeta Wyborcza Płock
4 lipca 2009