W poszukiwaniu teatru
Klancyk improwizując tylko słowem, potrafi rozbawić największych smutasów. Klancyk, grupa improwizatorów, ma już swoją publiczność w Polsce. Na plac Wolności widać przyszli ich fani, ale jeśli ktoś zabłąkał się podobnie jak ja w poszukiwaniu teatru, został do końca.Ośmiu młodych mężczyzn, w tym jeden z gitarą, dowiedli, że potrafią improwizować na każdy zadany temat. Nie jest ważne, czy ktoś im podrzuci słowo tamburyn, czy owca, oni wybrną z sytuacji. Od tamburynu popłynęli w ucieczkę z domu młodej dziewczyny za przystojnych chłopakiem, jej rozczarowaniach i powrocie. Owca dała asumpt do dyskursu o nauce... Te podpowiedzi publiczności, od których zaczynają swoją improwizowaną odpowiedź mają niewiele wspólnego z widowiskiem, bo ono ma jakąś tam osnowę z góry założoną, ale cała reszta to już prawdziwa improwizacja. Świadectwem tego, że panowie improwizują na oczach publiczności są wzajemne "gotowania", czyli partner zapędza drugiego w kozi róg, rozśmiesza i ten ma problem, aby wybrnąć z sytuacji.
Improwizacje Klancyka z jednej strony nawiązują do Stand-up comedy i performance'u, z drugiej do jazzowej improwizacji. Efekt zależy od talentu, świadomości tradycji i przeszłości, z której można czerpać, by odnosić się do współczesności. Klancyk jest w tym dobry, a przede wszystkim zabawny.
Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
13 czerwca 2014