W rytmie n'goni
To już jedenasta edycja Brave Festival - przedsięwzięcia organizowanego corocznie przez Wrocławskie Stowarzyszenie Kultury Teatralnej "Pieśń Kozła". Jak miało to miejsce w poprzednich latach, także i tym razem cały dochód z festiwalu przeznaczany jest na cel charytatywny: pomoc ubogim i osieroconym dzieciom. W tym roku organizatorzy postanowili przybliżyć widzom kulturę griotów - nadwornych muzyków, posłańców, opowiadaczy i historyków z Afryki Zachodniej, których tradycja sięga siedem wieków wstecz.Współcześnie istnieje zaledwie kilka rodów griotów. Ich członkowie mają więc bardzo ważną i odpowiedzialną misję, którą jest kultywowanie dziedzictwa przodków i ochrona tradycji przed zapomnieniem. Jednym z artystów, który stara się sprostać temu wielkiemu zadaniu, jest Abou Diarra - przedstawiciel starej tradycji myśliwskiej sięgającej korzeniami jeszcze przed początki historii griotów.
Członkowie poszczególnych rodów mają wyłączne prawo do gry na griockich instrumentach. Abou Diarra gra na n'goni, odmianie afrykańskiej harfy. Jednak jak pokazuje praktyka, młody muzyk jest w stanie wykrzesać z tego instrumentu dźwięki, którym daleko do melodyjności i harmonii brzmienia harfy. Nie bez powodu Abou Diarra jest nazywany "Jimim Hendrixem n'goni", co zresztą znajduje swoje odzwierciedlenie w rodzaju muzyki, jaką wykonuje - artysta z powodzeniem wplata bowiem do tradycyjnych barw Mali elementy bluesa i reggae. Pomaga mu w tym akompaniament trzech zdolnych muzyków: gitarzysty, gitarzysty basowego i perkusisty.
Muzyka Abou Diarry jest żywa i prawdziwa - wydaje się płynąć z głębi jego serca. W repertuarze wirtuoza n'goni można znaleźć zarówno utwory poważne i refleksyjne - wówczas jego śpiew zdaje się przypominać modlitwę - jak i skoczne, radosne, przy których nogi same rwą się do tańca. Muzyk zaprasza widzów, aby wraz z nim zabawili się na scenie przy jednej z bardziej żywiołowych kompozycji, dzięki temu zyskał wielką sympatię publiczności, szczególnie zaś młodszej jej części, którą zdołał roztańczyć na całego.
Brave Festival jest wyjątkową okazją, by poznać to, co dla przeciętnego Europejczyka jest trudno dostępne, nieosiągalne. Mało kto miałby okazję wyruszyć w podróż do Afryki, a prawdopodobieństwo, że natkniemy się na kulturę obejmującą tylko nieliczne rody, jest praktycznie zerowe. Do tego dochodzi szczytny cel, na który przekazywany jest cały dochód z festiwalu, co w rezultacie składa się na wydarzenie, którego nie sposób ominąć, jeśli przebywa się w lipcu we Wrocławiu. Dziękujemy za Abou Diarrę organizatorom i ambasadorce tegorocznej edycji, griotce Sonie Jobarteh - czekamy na więcej.
Dagmara Kottke
Teatr dla Was
15 lipca 2015