W teatrze nie było blamażu, jest skandal

Trzy sztuki, trzech reżyserów, jeden autor, jedna scenografia, jeden dzień - tak reklamowany był projekt Czechow Saga. Na razie Teatr Polski zaserwował nam komentowane \'\'Trzy siostry\'\' w reżyserii Łysaka, odwołaną \'\'Czajkę" według Rubina i przesuniętą premierę \'\'Płatonowa\'\' Kleczewskiej.

- Spektakl odwołujemy z powodu problemów technicznych - poinformował dwa dni przed premierą "Czajki" dyrektor Teatru Polskiego Paweł Łysak. - Zawaliła się scenografia? Coś nie tak z kostiumami? Nawaliło oświetlenie? Może ktoś się rozchorował? - dopytywałam. Dyrektor zaprzeczał lub wymownie milczał. - Nie chodzi więc o problemy techniczne, a wizję Wiktora Rubina, reżysera "Czajki"? - upewniałam się. - Zależy, co rozumiemy przez problemy techniczne - ucinał Łysak. - Dla dobra projektu nie chcę komentować sytuacji. 

Wśród aktorów wrzało. Zawrzało także wśród teatromanów wystraszonych z jednej strony wizją przerwania projektu, z drugiej - ingerencją szefa miejskiej sceny w pracę innego artysty. - Rubin przeszarżował. Dyrektor bywał na naszych próbach, zasugerował reżyserowi parę zmian, obdarzył go zaufaniem i dał mu ostatnie dwa tygodnie na poprawki. Gdy na pierwszej generalnej okazało się, że ten nie zastosował się do żadnej z sugestii, szef postanowił odwołać premierę - mówił "Gazecie" jeden z aktorów. 

Łysak nie boi się eksperymentować na scenie - pokazał to choćby w projekcie Czechow Saga. W jego "Trzech siostrach" mamy wariację na temat kostiumów z epoki, muzykę, na którą splotły się ludowe pieśni i nowoczesne dźwięki, nieco nagości, nowe spojrzenie na postać Fieraponta, komentarze do Moskwy przedstawianej przez współczesne media i interakcję z widzem. To Czechow, który nie jest zrobiony "po bożemu" - komentowała publiczność. Co aż tak zaskoczyło szefa naszej sceny, że zdecydował się na odwołanie spektaklu? - Nie chodziło o problemy techniczne, a o wizję artystyczną. Rubin widział w postaci niezrozumiałego przez świat Trieplewa samego siebie. Do tego stopnia, że i jego odczytanie dramatu Czechowa stało się wyjątkowo niezrozumiałe. Stanowiło zupełnie nieczytelny zestaw scen, które za nic nie mogły ułożyć się w całość - wspominała osoba pracująca przy realizacji sztuki. - Czasem są spektakle, które warto zobaczyć choć dla jednej, niezapomnianej sceny, tu widz nie uświadczyłby nawet tej jednej. Mimo pracy włożonej w przygotowania, cieszę się, że do premiery nie doszło. To byłby blamaż. 

Wiktor Rubin odmawia komentarza. - Dużo we mnie emocji, muszę to przemyśleć - wyjaśnia. 

Trzy sztuki, trzech reżyserów, jeden autor, jedna scenografia, jeden dzień - tak reklamowany był projekt Czechow Saga. Zapowiadał się on bardzo ciekawie - sztukom towarzyszyły punkty planu, jak się okazało, łatwiejsze do realizacji. Teatromani mieli szansę podyskutować z czechowologami w ramach międzynarodowej konferencji naukowej, wziąć udział w wykładach performatywnych Macieja Nowaka i Pawła Sztarbowskiego oraz zobaczyć gościnny spektakl Polskiego Teatru Tańca. To plus. Co poza tym? Pewna doza niesmaku, gdyż Teatr Polski zaserwował nam komentowane "Trzy siostry" wg Łysaka, odwołaną "Czajkę" w reżyserii Rubina i przesuniętą o jeden dzień premierę "Płatonowa" Kleczewskiej. 

Długie przygotowania "Czajki", związane z nimi koszty okazały się dla Łysaka sprawą drugorzędną. Zrobił to, mimo że ugodził w to, co sam wypromował. Wraz z objęciem przez niego funkcji szefa sceny, jej wizytówką stała się koncepcja pracy w ramach projektów. Przekładając premierę "Czajki" na kolejny sezon lub ją odwołując (decyzja jeszcze nie zapadła), zubożył planowane długo przedsięwzięcie. Z tryptyku bowiem zrobił nam się dyptyk. - Zależy mi na tym projekcie, będziemy starali się, by publiczność obejrzała maraton złożony z zaplanowanych trzech sztuk - zapewnia. Dyrektor bydgoskiej sceny wykazał się jednak dużą odwagą, rezygnując z czerwcowego pokazu spektaklu. Zrobił to po raz pierwszy odkąd prowadzi tę instytucję. Klapa jednego z przedstawień na pewno odbiłaby się na ocenie całości. To dopiero poważnie mogłoby zagrozić ugruntowanej pozycji naszej sceny.



Michalina Łubecka
Gazeta Wyborcza Bydgoszcz
26 czerwca 2009
Portrety
Paweł Łysak