W tej roli nie można nie utożsamiać się z postacią

Rozmowa z Tomaszem Drabkiem – odtwórcą roli Protazka w spektaklu “Piaskownica” w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej.

“Piaskownica” jest opowieścią o nieumiejętności artykułowania uczuć i o potrzebie miłości. Czy uważa Pan, że coraz więcej ludzi we współczesnym świecie – jak samo jak bohaterowie sztuki Michała Walczaka – jest tak zabieganych i zapatrzonych w siebie, że zamiast żywić się prawdziwymi uczuciami zadowalają się ich nic niewartymi substytutami? Myślę, że problem z artykułowaniem uczuć nie dotyczy tylko współczesnego człowieka. W dzisiejszych czasach porozumiewamy się innym językiem, bo też inne środki komunikacji stały się dominującymi. Sądzę, że konflikt opiera się bardziej na tym, że to mężczyznom trudniej zamieniać w słowa pewne myśli niż kobietom. W dużej mierze zostało to pokazane w “Piaskownicy” – mój bohater ma problem, by wyrazić swoje uczucia i to on gubi się w swoich emocjach. Dziewczynie łatwiej się z tym uporać. Jeśli zaś chodzi o współczesny świat to myślę, że nie daje on szansy na chwilę oddechu. Poprzez natłok informacji, obrazów, żyjąc w ciągłym pośpiechu nie mamy czasu na skupienie się. Dlatego też jest w nas więcej agresji. Widzę to po sobie – kiedy w wolnych chwilach mam czas wyjść do lasu, lub po prostu pospacerować, to zupełnie inaczej postrzegam pewne rzeczy. Brak kontaktu z naturą, brak wytchnienia sprawia, że jesteśmy bardziej agresywni i nie zawsze radzimy sobie ze swoimi emocjami. "Piaskownica" to również powrót do świata dzieciństwa. Co dla Pana oznacza ten powrót? Dla mnie osobiście “Piaskownica” jest swoistą psychoterapią. Często przez całe życie nie możemy wydorośleć. W kulturach pierwotnych bardzo wyraźny był moment, w którym chłopak stawał się mężczyzną a dziewczyna kobietą. We współczesnej kulturze moment inicjacyjny jest zupełnie rozmyty. Tak samo jest w naszej inscenizacji, w której dzieciństwo przeplata się przez kolejne etapy dojrzewania. Jest to widoczne szczególnie na przykładzie chłopaka, w którego psychice cały czas dominuje myślenia dziecka. Jaka wspomina Pan własną piaskownicę? Byłem dzieckiem, które nie mieszkało na osiedlu, tylko na przedmieściach. Piaskownica była więc dla mnie ogromną atrakcją. Pamiętam, że kiedy jeździłem odwiedzać swojego kuzyna mieszkającego na dużym osiedlu, piaskownica była wielką frajdą, ale też miejscem dziecięcych walk. Rzucanie w siebie kawałkami gliny, pierwsze bitwy, rywalizacje - z tym kojarzy mi się piaskownica. Oglądając bielską “Piaskownicę” nie można oprzeć się wrażeniu, ze gra Pan całym sobą. Czy w jakiś sposób identyfikuje się Pan z granym przez siebie Protazkiem? W tej roli nie można nie identyfikować się z postacią. Myślę, że jest tu bardzo dużo elementów, z którymi się identyfikuję w każdym z prezentowanych okresów życia – zarówno jako dziecko, agresywny nastolatek, czy też dorosły mężczyzna. Czasami dostrzegam w sobie elementy agresji, których może nie ujawniam, ale one we mnie są, często jestem dzieckiem, które chciałoby by ktoś inny podejmował za nie trudne decyzje. Jak układała się Panu współpraca z Anną Guzik? Bardzo dobrze. Ania jest osobą niezwykle wymagającą. W przypadku “Piaskownicy” mieliśmy dość intensywne próby. Musieliśmy szybko osiągnąć pewien efekt. Dyscyplina, którą Ania wprowadzała w czasie pracy, bardzo mnie mobilizowała. Na scenie Ania jest osobą bardzo twórczą, dzięki temu nasza “Piaskownica” ma szansę ciągłego rozwijania się. Michał Walczak jest jednym z najciekawszych dramatopisarzy młodego pokolenia. Jaki jest, Pana zdaniem, teatr “młodych gniewnych”? Czy jest coś, co Pana w nim zachwyca albo drażni? Zjawisko teatru “młodych gniewnych” to dla mnie zbyt szerokie pojęcie. Uważam, że powstało bardzo mało dobrych tekstów, które można by zaliczyć do tego nurtu. Dramat Walczaka jest ewenementem. Wśród tekstów, z którymi się zetknąłem są jedynie dwa, które mnie zachwyciły - “Koronacja” Marka Modzelewskiego i właśnie “Piaskownica”. Nie jestem zwolennikiem pokazywania agresji na scenie w celu wywołania szokującego efektu. Czytając niektóre teksty dramatyczne trudno mi zrozumieć epatowanie agresją, które poza szokującym efektem nie prowadzi do żadnych wniosków. Uważam, że teatr przesuwa się coraz bardziej w kierunku performance, twórcy zapominają o dobrym rzemiośle. Tematyka dramatów oddala się zupełnie od pokazywania prawd uniwersalnych. Pomimo, że tekst “Piaskownicy” mówi o, wydawałoby się, oczywistych relacjach międzyludzkich, to Walczakowi udało się zachować uniwersalność. Choć napisany został jakiś czas temu nadal budzi zainteresowanie widzów i twórców. Dziękujemy za rozmowę. II Wiosenny Festiwal Teatralny w Bielsku-Białej, 7 - 12 czerwca 2008.

Anna Miozga, Magdalena Widuch
Notes Festiwalowy
12 czerwca 2008
Portrety
Tomasz Drabek