W tym roku świat Szekspirem stoi!
Chcemy zorganizować happening, w którym 400 osób zebranych w czworobok wyrecytuje któryś z monologów Szekspira. Przy teatrze mamy w planie utworzyć ścianę płaczu, gdzie wybrane w castingu - a jakże! - płaczki będą opłakiwać zmarłego przed 400 laty dramaturga. Szalonych pomysłów jest mnóstwo, zaprezentujemy się należycie.Z profesorem Jerzym Limonem - dyrektorem Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego rozmawia Gabriela Pewińska.
Gabriela Pewińska: Pięknie promuje Szekspira David Cameron na łamach "Rzeczpospolitej". Pisze: "Przypadająca w tym roku 400. rocznica śmierci Williama Szekspira jest nie tylko okazją do upamiętnienia jednego z największych dramaturgów w historii. To również moment, w którym możemy docenić wciąż przeogromny wpływ człowieka, który - aby zaczerpnąć z jego własnego opisu Juliusza Cezara - "jak Kolos cały świat okraczył". Tak brytyjski premier obwieszcza, że w tym roku Szekspir będzie rządził światem. Anglicy są z Szekspira bardzo dumni, a już szczególnie w tym roku.
Jerzy Limon: - Nie tylko pan premier, ale i British Council, angielskie uczelnie, instytucje, oczywiście teatry, wszyscy angażują się i promują rok szekspirowski. To będzie, rzeczywiście, wielkie wydarzenie światowe. Co ma swoje plusy i minusy. Z jednej strony taki medialny szum przyciąga uwagę młodych ludzi do kultury wysokiej, przypomina o jej istnieniu, uświadamia, że i teksty skomplikowane mogą być fascynujące.
Mogą być tego jakieś minusy?
- Minusem jest to, że tych działań może być, jak na jeden rok, za dużo. Już samych ważnych konferencji jest kilkanaście. A wydarzeń okołoszekspirowskich - setki. Ale oby tylko takie minusy były. W każdym razie w tym roku świat Szekspirem stoi. A wypromowano go przecież nie tak dawno, bo klasykiem światowym stał się zaledwie w XIX wieku.
Usłyszeć z ust Jerzego Limona, że Szekspira może być za dużo to naprawdę niebywałe!
- (śmiech) Takie chwile przesytu może przeżywać każdy smakosz. Trzeba liczyć się ze skutkami przejedzenia...
Zna Pan kogoś kto nie lubi Szekspira?
- W Polsce może nie podobać się tym, którzy będą w nim widzieć tylko cudzoziemca. Choć w latach 70. w satyrycznym magazynie "Szpilki" ogłoszono, że Szekspir był Polakiem. Byłoby to bardzo na czasie.
Był też kobietą, i jak piszą, narkomanem.
- Kim nie był! Narkomanem? Ale tytoniu nie zażywał. Tytoń przypłynął z Ameryki z indykami i kartoflami. Szekspir słowa tytoń nie używa w swoich tekstach ani razu.
Rok 2016 będzie stał Szekspirem również w Polsce, oczywiście w Gdańsku. Jak będzie świętował ten czas Teatr Szekspirowski?
- Mamy mnóstwo pomysłów, nie wszystkie jednak chciałbym zdradzić już dziś. Ale o niektórych powiem, niejako na zachętę. W rocznicę śmierci, a i urodzin - przypomnijmy, że oba wydarzenia to jedna data, 23 kwietnia - londyński Teatr Globe zorganizuje nietypowy "spacer po dziełach wszystkich" Szekspira. Wzdłuż Tamizy ustawionych będzie 37 monitorów, które wyświetlą krótkie filmiki, każdy nawiązujący do innej szekspirowskiej sztuki, każdy kręcony w miejscu akcji poszczególnych sztuk, np. "Otello" w Wenecji, a "Antoniusz i Kleopatra" w Egipcie, we wszystkich wystąpili aktorzy słynnej londyńskiej sceny. Globe zaproponował, że może nam ów spacer niejako "wypożyczyć". Mam nadzieję, że uda nam się to w Gdańsku pokazać, może nad Motławą, a może wzdłuż murów Teatru Szekspirowskiego. Technicznie będzie to na pewno duże wyzwanie! Chcemy też zorganizować happening, w którym 400 osób zebranych w czworobok wyrecytuje któryś z monologów Szekspira. Przy teatrze mamy w planie utworzyć ścianę płaczu, gdzie wybrane w castingu - a jakże! - płaczki będą opłakiwać zmarłego przed 400 laty dramaturga. Szalonych pomysłów jest mnóstwo, zaprezentujemy się należycie.
W londyńskim metrze czytać będą sonety.
- Czytanie poezji w londyńskim metrze ma już swoją wieloletnią tradycję. W ogóle Brytyjczycy mnóstwo czytają. Można im pozazdrościć. U nas też sporo ludzi czyta książki w środkach komunikacji miejskiej, choć żeby ktoś czytał Szekspira, nie widziałam.
Jak jeszcze Szekspir zaprezentuje się w tym roku w Gdańsku?
- Wyjątkowy będzie Festiwal Szekspirowski. Także ze względu na swój własny jubileusz - 20-lecia. Zespół Forced Entertainment przygotował niezwykłe przedstawienie złożone z 36 szekspirowskich sztuk (godzinna wersja każdej z nich). Głównym elementem scenograficznym będzie krzesło, na którym usiądzie aktor i stół, na którym ustawione będą rozmaite przedmioty, które zagrają razem z aktorem. Cały spektakl potrwa dziewięć dni...
Cały świat będzie świętował, niektórzy będą pytać: Po co nam Szekspir?
- W dzisiejszym teatrze Szekspir jest przydatnym autorem tekstów, które reżyserzy wykorzystują do mówienia o sobie i świecie. Bo współczesny teatr wystawiający Szekspira to nie jest jeszcze jedna interpretacja dzieła literackiego, to osobiste dzieło danego reżysera. W Anglii gra się go bardziej tradycyjnie. Wielka była ostatnio awantura, po tym jak na West Endzie przygotowywano się do wystawienia "Hamleta", gdzie o zgrozo, przeniesiono jeden z monologów ze środka sztuki na początek, co wywołało tak wielkie oburzenie, że reżyserka musiała odstąpić od pomysłu. W polskim teatrze byłoby dziwne, gdyby kolejny grafoman zwany u nas dramaturgiem nie dopisał klasykom swoich kwestii... Szekspirowskie teksty zostały chyba już przerobione na wszelkie sposoby. Trudno czasem rozpoznać Szekspira w Szekspirze. Nie tak dawno krakowski teatr przedstawił "Troilusa i Kresydę", z oryginału została ledwie jedna linijka...
Dla premiera Camerona Szekspir znaczy wiele, ile znaczy dla Pana?
- To przede wszystkim wielka poezja. Genialna umiejętność połączenia sztuki teatru i słowa. To dało efekty, bo przecież fabuł nie wymyślał. Dziś miałby procesy o plagiat! Z różnych źródeł ściągał pomysły fabularne do swoich dramatów, poza "Burzą", choć może tylko dlatego tak się mówi, bo jeszcze nie znaleźliśmy dowodu, że to też nie jego... W sztuce jednak nie o fabułę chodzi: liczy się nie co, tylko jak...
Według Stanisława Barańczaka, wybitnego tłumacza Szekspira, to był największy poeta wszech czasów. Mnie trudno wyważyć, kto większy, Szekspir czy Homer...
- Jedno jest pewne - to był wybitny talent. Dziś mamy sytuację dość kuriozalną: to, co do niedawna było alternatywą, stało się mainstreamem. A ludzie, nawet obyci z teatrem, spragnieni są teatru klasycznego, teatru jaki i Szekspir tworzył, sztuki, gdzie jest początek, środek i koniec. Gdzie jest fabuła. Gdzie jest rys psychologiczny, tradycyjna gra aktorska. Reżyseria bez udziwnień. Dlatego te nasze "Wesoły Kumoszki z Windsoru" cieszyły się tak wielkim powodzeniem. Bo to był Szekspir dla wszystkich. Co nie znaczy, że odchodząc od tekstu nie można stworzyć dzieł wybitnych. Ale nie wolno pomijać widzów o bardziej tradycyjnym smaku.
Jerzy Limon – urodził się 24 maja 1950 w Malborku. Anglista, literaturoznawca, pisarz, tłumacz i teatrolog, profesor nauk humanistycznych, inicjator i dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego.
Gabriela Pewińska
POLSKA Dziennik Bałtycki
14 stycznia 2016