Warzywa są z kosmosu, czyli czarowanie na straganie
Znajdą się pewnie tacy, którzy potraktują spektakl "Warzywa są z kosmosu" jako promocję ekorodzicielstwa, innym posłuży po prostu za inspirację do zabawy z dziećmi przy wspólnym gotowaniu. To również dowód, że na scenie sprawdzają się najprostsze pomysły.Bohaterami najnowszej propozycji Teatru Małego Widza są właściciele dwóch sąsiadujących ze sobą straganów. To oni wprowadzają widzów w świat fikuśnych kształtów, różnych kolorów i zaskakujących faktur, a także dźwięków wydawanych podczas krojenia, szatkowania czy chrupania świeżych, a co najważniejsze: smacznych i zdrowych warzyw. Pokazują, jak niewiele trzeba, by niepozorny por zamienił się w gitarę lub uszy królika, a dynia posłużyła za muszlę ślimakowi. Liść kapusty z łatwością zastąpi tupecik, szczypiorek obfite wąsy, marchewka może zaś posłużyć za grot włóczni - wystarczy tylko pobudzić wyobraźnię.
Wykorzystując właściwości warzyw, aktorzy Bartek Adamczyk i Arkadiusz Wrzesień przenoszą nas z targowiska na koncert muzyczny, do salonu fryzjerskiego, wioski tubylców i tak dalej. W końcu docieramy do brawurowego finału tej warzywnej odysei, nawiązującego do tytułu spektaklu. Rozegra się przy dźwiękach muzyki Vangelisa w kosmicznej scenerii w pełnym tego słowa znaczeniu, więcej nie zdradzę. Powiem jeszcze tylko, że o ile "Rozplatanie tęczy" z repertuaru Teatru Małego Widza sprawdza się znakomicie jako teatralna inicjacja dla nawet niespełna rocznych dzieci, o tyle - wnioskując po reakcjach z sali - "Warzywa są z kosmosu" najbardziej angażowały jednak publiczność w wieku od dwóch lat. Choć także towarzyszący pociechom rodzice mieli momentami niezłą frajdę
Piotr Guszkowski
Metro
7 października 2014