Wasz teatr ma temperaturę - mówią krytycy z zagranicy

Festiwal teatralny Boska Komedia jest już na ostatniej prostej. Pod Wawelem o statuetkę Boskiego Komedianta walczą w konkursowej sekcji o nazwie Inferno najważniejsze polskie spektakle minionego sezonu. Jury festiwalu Boska Komedia ocenia polskie spektakle biorące udział w konkursie.

Wśród nich są takie przedstawienia, jak "Francuzi" Krzysztofa Warlikowskiego, "Męczennicy" Grzegorza Jarzyny, "Nie-Boska komedia. WSZYSTKO POWIEM BOGU" duetu Monika Strzępka i Paweł Demirski, "Hrabina Batory" Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina, "Morfina" Eweliny Marciniak, "Podróż zimowa" Pawła Miśkiewicza, "Hamlet" Krzysztofa Garbaczewskiego.

- Świat się demokratyzuje, teatr też. Dziś odchodzi się od konkursów. Mówi się, że to staromodne. Ale moim zdaniem to ważne, by układać i porządkować w ten sposób hierarchię - mówi Anja Predan, dyrektorka artystyczna słoweńskiego Festiwalu Teatralnego Maribor, szefowa tegorocznego jury.

Polityka na scenie

W większości prezentowanych w Krakowie spektakli widzimy obraz upadającego świata, demontaż dawnych idei, wyczuwalny jest lęk przed tym, co nadchodzi.

- Ale Wasz teatr zawsze taki był. Wskaże Pan czas, gdy było inaczej? - mówi Stefan Schmidtke, reżyser i dramaturg, w przeszłości dyrektor m.in. Theatreformen w Hanowerze, obecnie kierujący Wiener Festwochen, który jest jednym z jurorów tegorocznego festiwalu.

Dla Celsa Curiego, brazylijskiego animatora kultury i dziennikarza, kuratora Festiwalu Teatralnego w Kurytybie, ciekawe jest oglądanie teatru, który jest tak zainteresowany polityką.

- U nas to raczej niespotykane - mówi Celso, który też zasiada w gronie jurorów.

Podobną opinię ma Ahmed El Attar z Egiptu, dyrektor artystyczny Falaki Theatre w Kairze. I dodaje, że dla niego interesująca jest liczba osób, które przychodzą oglądać spektakle.

- Widać, że Wasz teatr ma temperaturę. To ciekawe, że tak wielu ludzi chce oglądać przedstawienia, uważa je za istotny składnik swojego życia - mówi gość z Egiptu.

Powrót do klasyki

W naszym teatrze w ostatnich latach widać powrót do wielkiej polskiej literatury - by przywołać Zygmunta Krasińskiego. Jak na to reagują zagraniczni jurorzy i czy przekaz jest jasny - zwłaszcza, gdy reżyserzy i dramaturdzy dekonstruują historyczne dzieła?

- Wiele tekstów jest w pełni zrozumiałych tylko dla ludzi z bagażem doświadczeń z tego kraju. Zapewniam, że każdy naród ma takie teksty, do których tylko on ma klucze, jednak teatr komunikuje nie tylko słowem, ale i formą wizualną. To jest coś więcej niż tylko tekst - stwierdza Alja Predan.

Dla Stefana Schmidtkego jednym z najciekawszych doświadczeń jest oglądanie rozwoju strony formalnej naszego teatru. - To ciekawe, że u Was eksperymenty z formą to część teatralnego establishmentu. W Niemczech takie impulsy pochodzą z zewnątrz, ze świata offowego, niezależnego teatru - dodaje.



Łukasz Gazur
Dziennik Polski
14 grudnia 2015