Wcale nie muszę grać w stolicy
Krystyna Podleska, polska aktorka filmowa, teatralna i telewizyjna, znana m.in. z roli Oli w komedii "Miś" Stanisława Barei, wystąpiła w sylwestrowy wieczór w Teatrze Nowym w Rzeszowie z monodramem "Mój boski rozwód". Teatr Nowy to niedawno powstały na rzeszowskiej mapie kulturalnej teatr. Mieści się na pierwszym piętrze galerii Capital Park. Więcej na ten temat na stronie: teatrnowy.rzeszow.pl.Często zdarza ci się spędzać sylwestra poza domem?
- Tak, prawie zawsze. Inaczej było, kiedy miałam poprzedniego pieska, suczkę. Ona strasznie bała się sztucznych ogni, trzęsła się jak galareta. Więc przez 10 lat sylwestra spędzałam w domu, trzymając moją pupilkę za łapkę. Teraz mam czarnego labradora, który niczego się nie boi. Dlatego mogę spędzać tę noc poza domem. Najczęściej właśnie w pracy.
W taki szczególny wieczór może być ona przyjemnością czy raczej obowiązkiem?
- Prawdziwą przyjemnością. Przecież człowiek w moim wieku takiej kobyły, jaką jest monodram "Mój boski rozwód", nie uniósłby z obowiązku. Do tego potrzebna jest chęć i energia. Trzeba to lubić.
Tak się złożyło, że nowy 2014 rok przywitałaś w Rzeszowie.
- Czuję się tutaj cudownie. Szczególnie w gronie tak przyjaznych mi osób. Zapamiętam tego sylwestra na długo.
Bywałaś wcześniej w naszym mieście?
- Owszem. Lata temu grałam w tutejszym teatrze podczas Rzeszowskich Spotkań Teatralnych.
Przy okazji obecnej wizyty zdążyłaś obejrzeć Rzeszów?
- Tak, już w Nowy Rok. To był doskonały sposób na wytrzeźwienie po szalonej nocy (śmiech).
Ta noc jest dla ciebie znakiem nieubłaganie mijającego czasu?
- Wtedy w ogóle nie zwracam na to uwagi. Raczej w dniu moich urodzin, o których wolałabym zapomnieć.
I dlatego ich nie świętujesz?
- Wręcz przeciwnie. Przyjaciele nie dają mi o nich zapomnieć. W tym roku, z okazji 66. urodzin, będę nawet miała swój benefis. Niestety, nie zatrzymam czasu, ale bardzo młodo się czuję i chyba zachowuję.
Masz jakieś postanowienia noworoczne?
- Nie, bo nigdy ich nie dotrzymuję. Poza tym, wydaje mi się, że każdy człowiek sam powinien wiedzieć, z czego w danym wieku zrezygnować lub co właśnie zacząć robić. Nie musi sobie tego postanawiać właśnie w sylwestra.
Swój monodram zagrałaś w Teatrze Nowym, który istnieje zaledwie kilka tygodni, a widownia była wypełniona po brzegi.
- Życzę mu jak najlepiej. Widać, że jest w dobrych rękach. Wspaniała rzeszowska publiczność. Bardzo życzliwa, inteligentna, łapiąca dowcip. Cudownie mi się tu grało.
Podobno już trwają rozmowy na temat twojego powrotu do Rzeszowa.
- Być może wrócę tu z "Moim boskim rozwodem". Zobaczymy!
Doszły mnie słuchy, że Teatr Nowy zamierza zaangażować cię do jakiejś premierowej sztuki. To prawda?
- Nie zapeszajmy.
A chciałabyś tu zagrać coś nowego?
- Bardzo chętnie. Szczególnie w tak przyjaznej atmosferze! Wcale nie muszę grać w stolicy. A nawet kiedy już tam gram, to w tak offowym teatrze, że bardziej offowo już nie można (uśmiech).
Marcin Kalita
Nowiny Gazeta Codzienna
9 stycznia 2014