Wciąż pali się do grania

Lata 80., jak mówi, to był najlepszy okres w jego życiu zawodowym. Grał wtedy w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, później w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. - Aktor dojrzewa około czterdziestki. Jeśli ten czas solidnie przepracuje, to w późniejszym okresie to procentuje - uważa Mieczysław Franaszek, aktor Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

Znakomity aktor Mieczysław Franaszek świętuje 45-lecie pracy artystycznej.

Nie pamięta, ile ról zagrał przez te wszystkie lata, ale są takie, których nigdy nie zapomni. - Graliśmy w stanie wojennym w Szczecinie "Emigrantów" Mrożka. Mała, kameralna scena, widownia bardzo blisko. W pierwszym rzędzie siedział miejscowy szef od kultury, w stopniu majora, mianowany przez WRON. Kończymy spektakl, publiczność klaszcze dość niepewnie, nagle wstaje major i głośno bije brawo. Wtedy wszyscy już zgotowali nam owację na stojąco, jakby tylko czekali na ten znak. Ciarki szły mi po plecach - wspomina Mieczysław Franaszek.

Lata 80., jak mówi, to był najlepszy okres w jego życiu zawodowym. Grał wtedy w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, później Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. - Aktor dojrzewa około czterdziestki. Jeśli ten czas solidnie przepracuje, to w późniejszym okresie to procentuje - uważa.

Można powiedzieć, że od małego był na teatr skazany. Jego starszy brat pracował jako elektryk w krakowskim Teatrze Rozmaitości, obecnie Bagatela. Tam, w kulisach młody Mieciu chłonął zapach i atmosferę sceny.

Przed publicznością stanął po raz pierwszy w 1966 roku, jeszcze jako student drugiego roku Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie. To był debiut w Teatrze STU. Kilka lat temu zaprosił do bydgoskiej Galerii Autorskiej swoich dawnych kolegów ze STU, z jego wieloletnim dyrektorem Krzysztofem Jasińskim na czele.

Zaraz po szkole trafił do teatru w Nowej Hucie, ale wkrótce później wrócił do rodzinnego Krakowa, do Bagateli. Mieczysław Franaszek grał tam obok Jerzego Treli, Elżbiety Karkoszki. Potem był Sosnowiec, Opole, wspomniany Koszalin i Szczecin, a także Poznań, skąd w 2001 roku trafił do Bydgoszczy.

Był tu uczestnikiem "Balu w operze" Juliana Tuwima w reżyserii Ryszarda Majora, nauczycielem filozofii w "Mieszczaninie szlachcicem" Moliera w reżyserii Adama Orzechowskiego, Lordem Hastingsem w Szekspirowskim "Ryszardzie III" w reżyserii Jacka Głomba.

Franaszek to aktor starej, w najlepszym tego słowa znaczeniu, szkoły. Jego mistrzem jest Tadeusz Łomnicki. Nie zawsze rozumie młodych aktorów i reżyserów, którzy niekiedy idą w stronę efekciarstwa. A on ceni literaturę dramatyczną. Istotą aktorstwa jest według niego przekazywanie intencji autora, ale również własnych przemyśleń.

W 2004 roku, na 35-lecie pracy aktorskiej, wcielił się w Feuerbacha, w słynnym dramacie "Ja, Feuerbach" Tankreda Dorsta. Dla każdego aktora jest to okazja do podzielenia się z widzem swoją opowieścią o teatrze, o jego blaskach i cieniach. Dla bohatera Dorsta teatr jest całym życiem, dla Mieczysława Franaszka w życiu istnieją też inne pasje.

Udziela się w teatrze radiowym. Od dawna pasją Mieczysława Franaszka są podróże. Zwiedził całą Europę, a także m.in. Indie i Jemen. Plonem podróży była wystawa fotografii, którą pokazał w Galerii Autorskiej Jana Kai i Jacka Solińskiego. Jest tam stałym interpretatorem tekstów. Mimo że już nie na etacie, wszedł w próby "Wesela" w reżyserii Marcina Libera. Zagra tam Ojca. Marzy o zrobieniu monodramu według "Trocin" Krzysztofa Vargi.

- To świetny tekst, palę się do niego - mówi.

W piątek w Teatrze Polskim miała miejsce premiera spektaklu "Historie bydgoskie" w reżyserii Pawła Łysaka. Na spektakl złożyły się cztery monodramy. Autor tekstu Artur Pałyga skupił się na niemieckich i żydowskich wątkach. W spektaklu wystąpili: Mieczysław Franaszek, Roland Nowak, Alicja Mozga i Jakub Ulewicz. Scenografię, imitującą archiwum, przygotowała Ewa Machnio. Przedstawienie zbiegło się z jubileuszem 45-lecia pracy artystycznej Mieczysława Franaszka, który od 14 lat występuje na bydgoskiej scenie. Choć już nie będzie aktorem etatowym, artysta nie żegna się z Teatrem Polskim i Bydgoszczą.



Jarosław Jakubowski
Express Bydgoski
29 października 2013
Spektakle
Historie bydgoskie