Wielki sukces Anity Sokołowskiej!

Jeśli ktoś spodziewał się po tym przedstawieniu posmaku obyczajowego skandalu, wyszedł z teatru mocno zawiedziony. Podobnie jak ten, kto oczekiwał jednoznacznego portretu Marii Komornickiej, który dałoby się wrzucić do określonej szufladki.

Weronika Szczawińska i Bartek Frąckowiak skomponowali scenariusz z fragmentów tekstów, paru wierszy, listów pisarki do matki i wielu znaków zapytania. To swoisty hołd oddany zaszczutemu przez rodzinę człowiekowi, który odważył się przeciwstawić konwenansom i żyć według własnego pomysłu; odbiegającemu swym zachowaniem dość znacznie od normy, który jednak nikomu nie szkodził a pozostawił po sobie dość ciekawy dorobek literacki.

W pierwszej scenie Anita Sokołowska w czarnym stroju, jakby do jazdy konnej, ruchami marionetki czy zanimowanego manekina ogląda swoje ciało, jakby przymierzała się do nowej roli w życiu. Ale mówi słowami narratora, wędrującego śladami pisarki. Mogą to więc być równie dobrze jego pytania odnośnie tej jej metamorfozy w Piotra Odmieńca Własta. Którą wersję wybierze widz? Jego sprawa.

Fragment prozy Franza Kafki i "Baśnie o ojcu" Komornickiej mogą sugerować kompleks ojca. Na podstawie jednego z listów do matki można przypuszczać, że Maria ma problem z samookreśleniem. W "Koszmarnym śnie Piotra" odcina się od emancypantek i sufrażystek, które chciały z niej uczynić swoją ikonę. A nawiasem mówiąc ich wnuczki czynią to do dziś

Anita Sokołowska gra z ogromnym dystansem. Nie utożsamia się z postacią. Raczej o niej opowiada. Przymierza się do niej. Kreśli jej rozmaite twarze coraz to innymi środkami; od pantomimy, poprzez relację, poetycką metaforę, groteskę po błazenadę. W tych metamorfozach wspaniale wspiera ją światłem Bartosz Nalazek. Oglądamy całą gamę portretów tej postaci jakby ze światła utkanych. Jak na osobę o nieokreślonej tożsamości przystało. Przypomina to przymierzanie masekNa końcu aktorka z zagadkowym uśmiechem pokazuje zdezorientowanej publiczności język Tak, jak jej bohaterka, która pod ostatnim listem podpisała się jednak Maria Komornicka- Lemańska.

Spektakl od początku do końca ma niepowtarzalny kształt. Kolejne sceny rozdzielają projekcje video. Aktorka przy użyciu programu komputerowego zapowiada tematy i wydarzenia. Na usytuowanych na pulpicie zdjęciach i skanach tekstów zakreśla słowa, linie czasu, pisze daty. Widz ogląda te jej działania na wielkim ekranie. Te performatywne zabiegi znakomicie korespondują z życiem pisarki, które w pewnym sensie też było sztuką, gestami na pokaz i wielką artystyczną prowokacją.

Współtworzy spektakl towarzysząca aktorce na żywo wspaniała muzyka Krzysztofa Kaliskiego. Idealnie przystająca do stanów emocjonalnych postaci. Wspierająca emocje i jednocześnie je wyzwalająca; oparta na frazach dźwiękowych; daleka od klasycznie jednolitej linii melodycznej.

Artystycznie bardzo interesującym momentem spektaklu jest też rewelacyjnie wykonywana przez Anitę Sokołowska w heavy metalowym brzmieniu piosenka "Neurotische Europa".

Oprawa plastyczna Anny Marii Kaczmarskiej nie tylko zachwyca estetyką. Ekspozycja rycin i usytuowanych na postumentach przedmiotów koresponduje z poszczególnymi wątkami spektaklu, wiążę się z miejscami bliskimi Komornickiej. Największe wrażenie wywiera szklana czaszka, z której aktorka w pewnym momencie wysypuje orzechy, pochodzące podobno z Grabowa nad Pilicą, gdzie urodziła się Komornicka. Oglądamy potem na ekranie rozłupywanie orzecha i dłubanie w jego miąższu jakimiś narzędziami medycznymi, co kojarzy się z ingerencją chirurgiczną w ludzki mózg, preparowaniem goA więc z sytuacją bohaterki spektaklu zamkniętej w zakładzie psychiatrycznym, czy też brutalnymi próbami wnikania do jej duszy współczesnych i potomnych.

Są tu też prawidła do obuwia - własność jednego z warszawskich szewców. Symbol naciągania naturalnych kształtów, jakie nadaje czemuś element ludzkiego ciała do tego, co nakazuje szablon.

To spektakl, o którym można by napisać pracę naukową. Ale w teatrze najważniejsze są przecież wrażenia. Powiem więc jeszcze tylko, że twórcy tego przedstawienia oczarowali publiczność. Zniewolili emocjami, zachwycili estetyką i porwali do owacji na stojąco.



Anita Nowak
Teatr dla Was
13 marca 2012