Wielkie zmiany w Operze Narodowej

Osiem premier operowych, trzy baletowe, koprodukcje z największymi scenami operowymi świata, znakomici reżyserzy, śpiewacy i dyrygenci. Waldemar Dąbrowski i Mariusz Treliński, dyrektorzy Opery Narodowej, ogłosili właśnie repertuar na sezon 2009/10.

Zdradzili również plany na kolejne lata. Zapowiadają się one imponująco, zarówno jeśli chodzi o dobór repertuaru, jak o nazwiska zaproszonych artystów. Zadyrygują m.in. Placido Domingo ("Madame Butterfly") i Walery Giergiew ("Oniegin"), a w dalszej przyszłości Marc Minkowski ("Halka"). Reżyserować będą światowe sławy: Willy Decker, Luc Bondy, Keith Warren, Sasha Waltz i David Alden. Warszawa ma się stać partnerem największych domów operowych, m.in. Metropolitan Opera, La Scali, English National Opera, Teatro Real, La Monnaie oraz festiwali w Bregenz i Baden-Baden. Większość premier powstanie na zasadzie koprodukcji z tymi teatrami. 

Reżyser Mariusz Treliński, dyrektor artystyczny Teatru Wielkiego, zamierza poszerzyć repertuar o tytuły z klasyki operowej XX w. i o muzykę najnowszą. Oznacza to przełom w polityce repertuarowej Teatru Wielkiego do tej pory opartej prawie wyłącznie na dziełach Verdiego i Pucciniego. - Chcemy nadrobić gigantyczne zaległości, wystawiać: Glucka, Berlioza, Prokofiewa, Strawińskiego, Brittena, Janaczka, Wagnera, Monteverdiego, Vivaldiego - zapowiada Treliński.

Od nowego sezonu na afisz powróci "Wozzeck" Berga w reż. Krzysztofa Warlikowskiego, którym 8 października Teatr Wielki rozpocznie nowy sezon. Powróci też "Oniegin" Czajkowskiego w reż. Trelińskiego, którym 6 stycznia przyszłego roku zadyryguje Walery Giergiew. Starą wersję "Traviaty" Verdiego graną od kilkunastu lat zastąpi nowa inscenizacja Trelińskiego z Aleksandrą Kurzak w roli Violetty Valery (premiera 26 lutego). 

Rewelacyjnie zapowiadają się premiery na dużej scenie. Już 30 października obejrzymy "Borysa Godunowa" Musorgskiego z Andrzejem Dobberem. Będzie to nowa wersja przedstawienia, które Treliński wystawił dwa lata temu w Wilnie. W marcu szykuje się premiera "Elektry", wielkiego dzieła Richarda Straussa, ze zbyt rzadko śpiewającą w Warszawie Ewą Podleś jako Klitemnestrą. Przedstawienie wyreżyseruje Willy Decker. Inny fundamentalny tytuł w przyszłym sezonie to "Katia Kabanowa" Janaczka, którą w kwietniu wyreżyseruje kontrowersyjny Amerykanin David Alden, zwany "Stephenem Kingiem opery". Dojdzie wreszcie do skutku odkładana przez wiele lat prapremiera "Qudsi Zaher" Pawła Szymańskiego z Olgą Pasiecznik (18 czerwca). 

Szykuje się też "Tosca" Luca Bondy, "Trojanie" Berlioza pod Giergiewem, japońska opera w reżyserii Sashy Waltz. Ważną rolę odgrywać będzie muzyka polska, od Moniuszki do Mieczysława Weinberga, którego operę "Pasażerka" zapowiedziano na październik 2010 r. Nową wersję "Halki" wyreżyseruje Andrzej Seweryn. Od grudnia 2010 r. nareszcie będzie można w Teatrze Wielkim obejrzeć arcydzieło Krzysztofa Pendereckiego "Diabły z Loudun", które wyreżyseruje od dawna oczekiwany Keith Warren. Natomiast Mariusz Treliński przymierza się do inscenizacji "Pasji wg św. Łukasza". Muzyka wielkiego polskiego kompozytora na pewno pojawi się częściej na afiszu Opery Narodowej.

Powróci eksperymentalny cykl Terytoria, którego program zdominuje muzyka ostatnich dekad. Pole do popisu będą mieć reżyserzy spoza świata opery: Maja Kleczewska, Michał Zadara i Barbara Wysocka. Reżyserka interesujących "Pijaków" ze Starego Teatru w Krakowie wyreżyseruje "Zagładę domu Usherów" Philippa Glassa, Zadara weźmie się do tak wymagającego tytułu, jak "Oresteja" Iannisa Xenakisa, a Kleczewska do "Sudden Rain/Between", dyptyk Aleksandra Nowaka i Agaty Zubel. 

Wspaniałe możliwości otwierają się przed warszawskim baletem, który 29 kwietnia stał się Polskim Baletem Narodowym. Jego szef choreograf Krzysztof Pastor szykuje trzy premiery: autorski balet "Kurt Weill", "Chopin" Patrice\'a Barta i zespołowy "Bach Dances". Zapowiada nowy nabór tancerzy oraz współpracę z czołówką choreograficzną na świecie. 

Dużo nadziei budzi nominacja na dyrektora muzycznego dyrygenta Tadeusza Kozłowskiego, który ma poparcie muzyków Opery.

Czy jednak w obliczu kryzysu i ograniczania wydatków w budżecie państwa Opera Narodowa nie będzie musiała zrezygnować z części planów? - Opera jest wtedy najdroższa, gdy nie gra. Wówczas każda złotówka wydana na jej utrzymanie jest zmarnowana. Im wspanialsze propozycje w Operze Narodowej, tym mocniejsza pozycja polskiej kultury na świecie. Nie zamierzam na niej oszczędzać - zapewnia minister kultury Bogdan Zdrojewski.



Anna S. Dębowska
Gazeta Wyborcza Stołeczna
26 czerwca 2009