Witajcie w Galgenbergu...

Niedzielny program Boskiej Komedii otwiera spektakl Agaty Dudy - Gracz - "Galgenberg", wystawiany w Teatrze Słowackiego. Podczas festiwalu będziemy mieli okazję zobaczyć jeszcze jej interpretacje "Romeo i Julii", ale to właśnie dzisiejszy spektakl należy do tej nielicznej, zaszczytnej grupy walczącej o głosy międzynarodowych jurorów w walce o tytuł najlepszego przedstawienia zeszłego roku.

Wybrane dramaty Michela de Grenoble tworzą szkielet opowieści. Obrazy Breughla pobudzają wyobraźnie i inspirują przy tworzeniu scenografii. Ale to sama reżyserka nadaje "Galgenbergowi" własny, niepowtarzalny kształt i buduje przerażającą historię, gdzie okrucieństwo, groteska i fantasmagorie nieustannie przeplatają się nawzajem. 

W tytułowym miejscu, będącym połączeniem domu wariatów z więzieniem, współistnieją obok siebie święci, prostytutki, fanatyczni dewoci i chorzy politycy. W oczekiwaniu na nadchodzącą, irracjonalną śmierć poznajemy traumatyczne wydarzenia z ich życia. Wszystkie spośród nich łączy jeden wspólny, bardzo ludzki mianownik - grzech. Opowieści te ukazują człowieka upadłego i zezwierzęconego, zdolnego do największych okrucieństw w imię własnych korzyści. Te jednostkowe historie są okazją do rozważań bardziej uniwersalnych, dotyczących współczesnego, powoli zmierzającego ku zagładzie i samounicestwieniu świata. 

Teatr Dudy - Gracz to nie tylko mocna autorska wizja i poszukiwanie własnego, teatralnego języka, ale i rzadko dziś spotykana plastyczna moc przekazu. "Galgenberg" z potężną siłą frapuje wysmakowanymi obrazami, które zapadają głęboko w pamięci. Ginący w mroku, trudny do zidentyfikowania, bezużyteczny złom i rupiecie budują nieprzystępną przestrzeń i ciężką atmosferę. Perfekcyjne operowanie światłem, muzyką, dźwiękiem - warstwa scenograficzna, jak i cały spektakl, staje się dla widza prawdziwym wyzwaniem. 

Dlatego też od tej swoistego rodzaju teatralnej przypowieści łatwo się odbić i ją zanegować. Ilość uderzających kontrastów w każdej warstwie spektaklu skłania do refleksji nad pytaniem o celowość wszystkich tych zabiegów. Współistnienie sacrum i profanum ukazane w tak plastyczny sposób sprawia, że prymat wiedzie tu czar obrazów scenicznych, nie zaś sama warstwa słowna. Ale czy w dzisiejszym, postmodernistycznym teatralnym świecie może być to jakikolwiek zarzut?

Pejzaże już wspomnianego Pietera Bruegela, były pierwszymi w Europie, malowanymi jedynie dla siebie samych, bez jakichkolwiek nawiązań do religijnych alegorii. Czy Agata Duda - Gracz postąpiła analogicznie z "Galgenbergiem"? Jedno jest pewne - na długo po wyjściu z teatru spektakl dalej będzie nas nurtował i prowokował do zadawania pytań i poszukiwania na nie odpowiedzi. I już to sprawia, że nie można przejść obok niego obojętnie.

festiwal teatralny "Boska Komedia" w Krakowie 5-12 grudnia 2008r.



Michał Myrek
Dziennik Teatralny Kraków
8 grudnia 2008
Spektakle
Galgenberg