Wizja świata wielkiej urody

Fascynujące formy współczesnego baletu - te fantastyczne taneczne popisy, nieobciążone balastem słowa - mogą widza o zawrót głowy przyprawić. Przekonuje o tym ostatnia premiera w Bałtyckim Teatrze Tańca. Spektakl został ułożony z trzech utworów. Nie powiem, że jeden piękniejszy od drugiego, bo spyta ktoś: a gdzie trzeci?

Wyjawię więc z przyjemnością, że przy utworze trzecim - "Six Dances", zgromadzona w sobotni wieczór w Operze Bałtyckiej widownia co rusz wybuchała huraganowym śmiechem. Pokładanie się od śmiechu w świątyni sztuki wysokiej to nie jest fenomen powszedni. Okazywanie spontanicznej wesołości bywało zazwyczaj przywilejem w operetce.

"Six Dances" to jednoaktówka do genialnych rytmów Mozarta, z choreografią Jiříego Kyliána, artysty światowej sławy, dotychczas w polskich teatrach znanego mało. Kylián wyczarowuje pokaz absurdalnego lokajskiego drylu i pozerstwa. Posługuje się w tym celu poetyką scherzo, żeby nie powiedzieć - forte scherzo! Motywy rozgrywane przez zespół gdańskich tancerzy na kanwie "Tańców niemieckich" Mozarta wywołują przeurocze efekty humorystyczne, może, co prawda, nie należy się za bardzo rozpędzać.

Podteksty tej kompozycji wcale wesołe nie są, jeśli się zastanowić, kto na tym najlepszym ze światów pociąga za sznurki.

Jiří Kylián jest również autorem jednoaktówki "No More Play", do muzyki Antona Weberna, wiedeńskiego kompozytora, zapamiętanego nie tylko dzięki dodekafonii, lecz także dzięki walorom aforystycznym jego niektórych utworów. "No More Play" to znów choreograficzny majstersztyk Kyliána, który figurom perwersji potrafi nadawać w tańcu formy kunsztowne, wysmakowane. Wybornymi wykonawcami koncepcji choreografa są w przedstawieniu Beata Giza i Franciszka Kierc oraz Filip Michalak i Michał Łabuś.

Wreszcie słowo o utworze głównym premiery, zatytułowanym "Windows" [na zdjęciu], do którego muzykę skomponował Leszek Możdżer. Gdański kompozytor partie fortepianowe przygotował osobiście, ale czerpie też obficie motywy z twórczości Bacha, Mozarta i Marina Maraisa. Libretto i choreografia "Windows" są dziełem Izadory Weiss. To historia samotnej kobiety, która izoluje się od ludzi i - sadowiąc się na nadmorskiej wydmie - tęsknie spogląda w stronę morza. Ale może to nie panorama morskiego brzegu roztacza się przed nami? Może to tylko obraz morskiego brzegu? Multimedialna scenografia jest tu dwuznaczna. Widz wszak ogląda sekwencję filmową. Kobietę na początku intryguje postać poruszającego się po plaży fotografa, który - jakby sprawiając niewieście zawód - wkrótce kadr opuszcza. I tylko fale morskie bez przerwy napływają leniwie, a samotna bohaterka nastawia w gramofonie płytę, odtwarzając sentymentalne bel canto.

Życie prawdziwe tętni obok, tuż poza ramionami bohaterki. Ona zaś, porywana do tańca to przez jednego, to przez drugiego dżentelmena, nie potrafi zaaprobować żadnego. Nie spełniają jej oczekiwań. Porzuca ich i z wyrazem rezygnacji wraca na wydmy.

Splatając w "Windows" statyczny plan bohaterki kontemplującej widok bezludnej morskiej dali z ekstatycznymi wizerunkami wibrujących w tańcu kobiet i mężczyzn, Izadora Weiss podsuwa widzowi własną, nie tak smutną wizję ludzkiego losu. I własny styl ekspresji. W zdumiewających inwencją popisach tancerek i tancerzy zespołu Izadory Weiss przeglądają się najzwyklejsze ludzkie przeżycia, tęsknoty i namiętności, uzurpacje ciała i ducha.

"Windows", "No More Play" i "Six Dances" - trzy widowiska wyczarowane z tańca.



Henryk Tronowicz
Polska Dziennik Bałtycki nr 124 online
30 maja 2012