Wojewoda, Mazepa, czy Jan Kazimierz?

Czy zamek, na którym gospodarz wraz z rodziną gości króla i jego świtę, może być wymarzonym miejscem do pokazania skrajnych emocji? Czy lepszy by był królewski dwór? Niezależnie od miejsca, różne charaktery w jednej czasoprzestrzeni mogą stać się przyczyną wielu zdarzeń.

To właśnie zamek wykorzystał Juliusz Słowacki w swojej sztuce „Mazepa”, by ukazać czytelnikowi parę powiązanych ze sobą historii. Poeta pozwala nam śledzić skutki sytuacji wyjściowej - jeden z nich to morderstwo, jednak przyczyny pomimo że ukazane nie wydają się już tak oczywiste.

Reżyser spektaklu, Piotr Tomaszuk, prezentuje nam nową odsłonę „Mazepy”. Jest to świeże spojrzenie na tę sztukę. Oryginalność ujęcia, w połączeniu ze świetną grą aktorską, zaowocowała spektaklem niesamowitym i zaskakującym w odbiorze.

Scenografia sztuki była zdumiewająca. Na scenie obecne były metalowe rusztowania, na górze których zainstalowano pomieszczenia – odpowiedniki komnat. Z tyłu sceny, jak i na ścianach wysokiej konstrukcji, znajdowały się ekrany. 

Jarosław Gajewski, grając Króla Jana Kazimierza, świetnie pokazał charakter postaci, tworząc niezwykłą kreacje. Pozostali aktorzy również zagrali niesamowicie, tworząc wokół swoich ról aurę ogromnej charyzmy. Charakteryzacja była znakomita, a kostiumy stworzone przez Zofię de Ines niepowtarzalne. Ubiór dobrze się komponował ze scenografią i rolami. Stroje kobiet, które nie wyglądały jak typowe siedemnastowieczne kreacje, były bardzo oryginalne.

Scena walki pomiędzy Mazepą a Zbigniewem również została pokazana w niekonwencjonalny sposób. Aktorzy przemieszczali się pomiędzy metalowymi rurami konstrukcji, uderzając w nie ostrzami swojej broni. Podczas walki przebiegali i przechodzili nadal prowadząc ze sobą konwersację. Jednak nie pozostawali ze sobą w bezpośrednim kontakcie.

Historia opisana przez Juliusza Słowackiego owiana jest orientalną tajemnicę. Czy goście na zamku przyjechali tylko z wizytą? Do ostatniej chwili zastanawiamy się, kto tak naprawdę sieje wiatr. Czy Król pozostaje sprawiedliwym Królem, a Wojewoda gościnnym gospodarzem? Może poczciwy paź Mazepa to tylko biedna, niemająca na nic wpływu, ofiara poczynań ludzi ze swojego otoczenia? A wreszcie –pytanie, które nasuwa się samo po tej sztuce – czy jest to sztuka o Mazepie? Na te pytania każdy z widzów będzie musiał znaleźć sam odpowiedź. 

„Mazepa” to spektakl pokazany publiczności w nowej odsłonie. Tę wersję można albo pokochać, albo znienawidzić. Na pewno jednak trzeba na nią pójść.



Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Warszawa
2 czerwca 2012
Spektakle
Mazepa