Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
Film ten jest opowieścią o życiu pewnej kobiety, która z modelki przekształciła się w korespondenta wojennego. Jest to historia o wojnie, ale nie widzianej z perspektywy żołnierzy, a z perspektywy cywili - kobiet, których front stanowią opustoszałe miasta i zrujnowane kamienice."Lee. Na własne oczy" przestawia wojnę w sposób jaki doświadczają ją kobiety. Główna bohaterka filmu – Lee – jest świadkiem, a co za tym idzie, filmowym przewodnikiem po innej odsłonie zbrojnego konfliktu. Jako fotograf, korespondent wojenny, znajduje się ona na granicy - nie doświadcza bowiem wojny w sposób jaki dotyczy mężczyzn na froncie, ani pozostawionych w miastach kobiet. Jest ona niemym świadkiem, kimś, kogo zadaniem jest nie oceniać, a ukazywać innym. Jej praca sprowadza się do odkrywania piekła i próby przybliżenia jego świadectwa innym.
Film ten, pomimo nader ciężkiej tematyki, wydaje się bardzo subtelny w przedstawianych przez siebie obrazach. Ukazywana tam wojna jest opowieścią kobiety, a co za tym idzie, jest to nader odmienna wizja od tych, jakie najczęściej można oglądać na ekranach. Wojna jaką ukazuje Lee jest nie tylko opowieścią o braterstwie, bohaterach i śmierci na polu bitwy. Przede wszystkim jest to historia niewinnych cywili, których wojna również pochłania, a oni nie mają żadnej broni przeciwko jej okrucieństwu. Jest to historia o zapomnianych świadkach wojny – kobietach i dzieciach, które zostały w bombardowanych miastach. Dla nich wygłodniali bohaterowie wracający z wojny nie są wybawcami, a zagrożeniem.
Narracja opowieści pozwala uświadomić sobie aspekty, które nader często pomijane są w schematycznym ujęciu wojny. Począwszy od problemów związanych z czymś z pozoru tak prozaicznym jak czysta bielizna, po higienę czy zapach rozkładających się zwłok.
Kreacja głównej bohaterki obnaża zaś i neguje stereotypowe ujęcie kobiety. Lee bowiem jest w ciągłym ruchu, nie jest postacią statyczną, jak nader często ukazuje się postaci kobiece. Oprócz tego, niczym w "Jak być kochaną" Hasa, nie stroni od mocnego alkoholu klasycznie uznawanego za atrybut męskich postaci. Również jej zachowanie, odwaga, niezależność i mocny charakter, przełamują schematyczne ujęcia kobiet jako istot bezbronnych oraz podporządkowanych.
Film ten kładzie nacisk na pokazanie problemów, które do tej pory wydają się pomijane w trudnych rozmowach o traumach wojennych. Gwałty, przemoc, napaście, samotność - wszystkie te aspekty wydają się być zbyt często przemilczane z uwagi na wstyd czy niedostosowanie do ogólnie przyjętych narracji. "Lee. Na własne oczy" na nowo zabiera głos w sprawie ofiar pomijanych, tych których koszmary wojny nie kończą się wraz z konfliktem zbrojnym.
Niewątpliwie jest to film, który warto zobaczyć. Podejmuje on bowiem wciąż aktualne zagadnienia, a także pozwala na poszerzenie perspektywy narracji wojennych. Jest to inne, bardziej subtelne, choć wciąż dotkliwe, przedstawienie tragedii jaką jest wojna, ale i wszelki autorytaryzm.
Aleksandra Sierka
Dziennik Teatralny Wielkopolska
3 października 2024