Wojna nowoczesno-kibolska

Od 2002 roku, kiedy po raz pierwszy wydano "Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwona" Doroty Masłowskiej, trochę się zmieniło. Ale tylko trochę. W adaptacji teatralnej dramaturga Mateusza Pakuły, wyreżyserowanej przez Pawła Świątka w krakowskim Teatrze im. Słowackiego, wrogowie pozostali, tyle że inni. To już nie "ruscy", ale wszyscy "obcy" - czarni czy homoseksualiści, których należy nienawidzić.

Męski świat wciąż dominuje, choć na scenie widzimy same bohaterki - brakuje bowiem postaci Silnego, jego rolę odtwarzają aktorki. Ale to wciąż męski świat z męskimi zasadami gry, z tym że zapowiedziany zostaje mechanizm przejmowania ról przez kobiety w życiu społecznym.

Przed nami na scenie rozciąga się piękny skwer z białym pomnikiem i czerwonymi różami. Barwy biało-czerwone skontrastowano z kolorowymi, kiczowatymi i wulgarnymi strojami. I choć blokowiska wyglądają dziś nieco inaczej, to ulica w wielu ludziach pozostała. Mentalność "kibolska" nie przystaje zarówno do tej "patriotycznej", jak i "nowoczesnej". Bohaterowie zostają odrzuceni przez współczesny świat, ale też przez starsze pokolenie. Silny jest kościotrupem, którego nosi na rękach matka pogrążona w żałobie. Bohater ginie w niepotrzebnej strzelaninie, a żeby ta śmierć przypadkiem nie nabrała sensu, to wszystko rozgrywa się w McDonaldzie.

Pakuła i Świątek uważnie czytają tekst powieści Doroty Masłowskiej i jednocześnie obserwują zmieniającą się Polskę. Ich spektakl to udana interpretacja książki, a ponieważ twórcy sięgają po język obecny w internecie i na ulicy, to inscenizacja stanowi przede wszystkim komentarz o współczesnym Polaku.



Alicja Wielgus
Rzeczpospolita
12 czerwca 2019
Portrety
Paweł Świątek