Wszystko w życiu jest po coś

Polsko-słowacka produkcja o przewrotnym tytule "Brak sensu. Aniołek, Żyrafai Stołek" w tym sezonie powinna być w Białostockim Teatrze Lalek repertuarowym hitem. Ta niezwykle plastyczna, barwna i melodyjna historia z uroczymi bohaterami przypadnie do gustu wielu widzom. Bo drogi do celu i sensu warto szukać zawsze i w każdym wieku.


Aniołek to solidnej postury mężczyzna ze zmierzwionymi włosami, któremu za filmik instruktażowy wystarcza seria "Aniołki Charliego". Na dodatek ten trochę nierozgarnięty leniuch zgubił gdzieś skrzydełka. Wyjątkowo pechowa Żyrafa, to równie osobliwa postać - zdjęcie kojarzy się jej wyłącznie z zabiegiem pozbycia się szwów. Słoń natomiast oświadcza, że w razie potrzeby chętnie kogoś lub coś osłoni, Kameleon nie lubi być na świeczniku, a Nietoperz martwi się tym, że jest bez sensu, bo jego uszy nie mieszczą się pod czapkę. Stołek zaś potrzebny jest Żyrafie po to, by go jej nie ukradli. Bez sensu? Niekoniecznie. Tym bardziej że nad wszystkim czuwa Szef, który na drugie imię ma Wszechmogący i nie ma najmniejszych problemów, by pocałować się w łokieć. A jakże.

Taką galerię uroczych osobowości stworzyła niezastąpiona dramaturg Białostockiego Teatru lalek Marta Guśniowska, której nie brakuje dziecięcej fantazji, ale także absurdalnego humoru, zrozumiałego raczej dla starszych widzów. Swoją najnowszą sztukę "Brak sensu, Aniołek, Żyrafa i Stołek" powierzyła słowackiemu reżyserowi Marianowi Pecko. Wspólnie ze swoimi krajanami scenografką Evą Farkaśovą i kompozytorem Robertem Mankoveckim stworzyli na białostockiej scenie mądrą, a jednocześnie szalenie zabawną i błyskotliwą opowieść o poszukiwaniu sensu w życiu każdego z nas. Nierzadko gubimy go gdzieś po drodze i tracimy jego istotę, a przecież tylko od nas samych zależy, czy znajdziemy do niego drogę i czy będziemy mu wierni. Obok dynamicznych scen, kipiącymi humorem, sporo tu także inteligentnej zabawy słowem i znaczeniami.

Siedmioro aktorów: Łucja Grzeszczyk, Maria Rogowska, Izabela Wilczewska, Ewa Żebrowska, Krzysztof Bitdorf, Ryszard Doliński i Michał Jar-moszuk bezbłędnie odnajdują się w różnych przestrzeniach aktorskich. Swoim zwierzęcym postaciom w sposób bardzo pomysłowy dodali prawdziwie ludzkich cech. Aktorzy fantastycznie animują też barwne lalki.

Pod względem plastycznym to jedna z najlepszych produkcji BTL ostatnich lat. Baśniowa, kolorowa scenografia i pomysłowe kostiumy przyciągają wzrok. Prawdziwą perełką jest dynamiczna scena wędrówki przez świat. Zastosowano tu kolaż charakterystycznej muzyki, architektonicznych skojarzeń, a także tańca. Wyborne.

Białostocki Teatr Lalek tą sztuką po raz kolejny udowadnia, że w repertuarze dla dzieci jest po prostu bezkonkurencyjny, a Marta Guśniowska to najlepsza ambasadorka naszego miasta i regionu.



Anna Kopeć
Kurier Poranny
26 lutego 2014