Wychodzi straszny mieszczanin

Teatr Osterwy zafundował widzom bardzo dobrą zabawę piątkową premierą sztuki Geralda Sibleyrasa "Napis" w reżyserii Artura Tyszkiewicza

Akcja rozgrywa się w mieszczańskim Paryżu, w mieszkaniach trzech sąsiadujących ze sobą małżeństw. Opowiada o zdarzeniu z pozoru błahym. Oto w windzie pojawia napis "Lebrun = ch...", godzący w jednego z lokatorów, który niedawno wprowadził się z żoną do kamienicy. Nie wiadomo, kto, ani dlaczego, go wykonał. Nowych lokatorów nikt nie zna bliżej. Ale choć nieznani, państwo Lebrun już zdążyli narazić się części sąsiadów. Zlekceważyli bowiem święto dzielnicy, udział w którym lokalna społeczność traktuje jako obywatelski obowiązek. Nic zatem dziwnego, że podjęta przez Lebruna próba odkrycia autora napisu i przyczyn jego pojawienia się napotyka trudności. A jego odmowa własnoręcznego usunięcia obraźliwej inskrypcji jeszcze pogarsza sprawę. Mijają dni, a sytuacja

Kto obraził pana Lebruna?

staje się coraz bardziej napięta; dochodzi do kryzysu. Ujawnia się powierzchowność i płytkość kontaktów międzyludzkich. W całej okazałości wyłazi na wierzch postać "strasznego mieszczanina", będącego w istocie zbiorowym antybohaterem sztuki.

Oglądając "Napis" nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że patrzę na sequel "Chimerycznego lokatora" Rolanda Topora i filmu Romana Polańskiego "Lokator". Jakież podobieństwo postaci występujących tam, w książce i filmie, i tu, w spektaklu. Jak identyczny jest sposób myślenia i niechęć wobec każdego różniącego się choć trochę. Jedyna różnica polega na tym, że nietolerancję i ksenofobię starych "strasznych mieszczan", nowi zastąpili głoszeniem zasad nowoczesnego życia i polityczną poprawnością, posuniętą niemal do granic terroru. Nie sposób pozbyć się odczucia, że choć jest śmiesznie, to jednocześnie także trochę strasznie. "Strasznych mieszczan" bowiem spotkamy nie tylko w Paryżu.

Godna polecenia jest strona aktorska spektaklu. Bardzo dobre, wyraziste role stworzyła czwórka doświadczonych artystów: Jolanta Rychłowska i Tomasz Bielawiec oraz Anna Torończyk i Artur Kocięcki (kapitalny zwłaszcza w scenie przyjęcia u Lebrunów). A w niczym nie ustępuje im młodzież, czyli Lidia Olszak i Daniel Salman w rolach państwa Lebrun. Zaś dodatkowy plus przyznaję Justynie Elminowskiej za prostą, ale sprawiającą wrażenie bogactwa scenografię.



Andrzej Z. Kowalczyk
Polska Kurier Lubelski
18 czerwca 2013
Spektakle
Napis